Któregoś razu, we wpisie o potopie
nad Morzem Czarnym użalałem się nad tym, iż nigdy nie udało mi
się jeszcze zobaczyć owego najstarszego znanego złotego skarbu
zwanego Złotem Warny (Varna Gold). I oto podczas ostatniego pobytu na
czarnomorskim wybrzeżu w okolicach Warny udało się spełnić
marzenie – w końcu wszedłem do miejscowego Muzeum
Archeologicznego.
|
Złoto Warny
|
Tak adekwatnie nie było to jakieś wielkie
wyzwanie – ot, miałem dzień wolny (pogoda w Dobrudży tego lata
była nieco kapryśna, było delikatnie rzecz ujmując deszczowo,
choć oczywiście morze i tak było cieplejsze niż Bałtyk w upalny
dzień; zresztą i tak nie lubię plażować, a każdy pobyt na plaży
traktuję jako przymusowy – i często taki właśnie jest), w
kompleksie Żurnalist (część Złotych Piasków nazwana tak od
pierwszego – olbrzymiego i komunistycznego – hotelu; inna nazwa,
może bardziej międzynarodowa to Czajka), miejscu dość parchatym w
którym czas zatrzymał się, hm, jakiś czas temu, kilka było do
roboty – wsiadłem więc w autobus podmiejski i ruszyłem do
centrum Warny.
Na początek miłe dość polonicum – oto w
Bułgarii komunikacja miejska czy podmiejska w dużej mierze
obsługiwana jest przez nasze solarisy. Może mała rzecz, ale mnie
cieszy, iż udało się wyrugować konkurencyjne firmy – znaczy to,
że naprawdę nie mamy się czego wstydzić, i Solaris godnie
konkuruje z Mercedesem czy MAN-em. Jakiś Unioeuropejczyk malkontent
powie zapewne, iż to może być efekt najwyższego (poza samym
Europarlamentem oczywiście) wskaźnika korupcji w Unii E***pejskiej
jaki panuje w Bułgarii, ale przecież byle chłystka na łapówki
nie stać – więc i tak pokonaliśmy tuzy niemieckiej
motoryzacji.
W każdym razie wsiadłem do autobusu, gdzie oprócz
tłoku panowała także – niepodzielnie – pani konduktorka.
Oprócz sprawdzania biletów pomagała także w zakupie kwitów
przejezdnych w automacie, a to to rozmieniając banknoty na monety, a
to dokonując transakcji. U nas taka instytucja jest już całkiem
zapomniana, ale w wielu krajach – nie tylko Dzikich – ma się
całkiem dobrze.
Jak chodzi o samą Warnę – miasto mające
przecież kilka tysięcy lat historii – to w tym wpisie nie będę
się o niej rozgadywał. Wysiadłem koło najbardziej
socrealistycznego charakterystycznego punktu nowego miasta (urząd
wojewódzki, czy tam powiatowy, prawie tak brzydki jak w Sieradzu) i
po kilku krokach byłem już w muzeum.
|
Bułgarski socrealizm
|
Bilet kosztował... Kilka
dojczemarek euro. To znaczy lewów. Bułgaria mimo akcesu do struktur
Unii E***pejskiej zachowała ten aspekt swojej suwerenności i nadal
posiada własną walutę (2 lewa to ca. 1 euro). Dzięki temu ma
większą możliwość sterowaniem swoją gospodarką, no a ja jadąc
na Bałkany mam portfel wypchany różnoraką walutą jak jaki
cinkciarz (didaskalia: cinkciarz to słowo powstałe w czasie
sowieckiej okupacji Polski, było to określenie ludzi łamiących
oficjalny zakaz handlu walutą – znaczy ludzi-kantorów; pochodzi
od okrzyku "change money" łamaną angielszczyzną
wykrzykiwanego przez tych proto-kapitalistów; działalność
cinkciarzy oficjalnie była potępiana, zaś propaganda nadała
określeniu wymiar pejoratywny). Ale wracając do sedna: bilet do
zobaczenia skarbów tego dość prowincjonalnego muzeum jest
praktycznie darmowy! Dla mnie trochę skandal, choć pani pracownik
muzeum wyjaśniła mi, iż specjalnie jest tak tanio: by zachęcić
turystów. Dookoła same kurorty i nikt tu nie przychodzi – zresztą
na podobną sytuację natknąłem się w odległej Katalonii.
|
Muzeum Archeologiczne w Warnie
|
W
końcu jednak wkroczyłem do muzealnych wnętrz. I oniemiałem od
ilości skarbów.
|
Jedna z sal wystawowych - trackie stele grobowe
|
Oto bowiem 7 tysięcy lat temu na brzegach
Morza Czarnego istniały grupy ludzi (cywilizacja?) które chowały
swoich zmarłych w niezwykły sposób. To znaczy sam pochówek był
właściwie normalny – ot składało się ciało do mogiły. Ale
wyposażenie grobowe – no to było coś niesamowitego. W naszych
najstarszych
megalitycznych
grobowcach, młodszych od warneńskich
grobów o jakieś 1,5 lat znajdowano czasem toporyszki albo flakoniki z opium, a tu zwłoki aż kipiały od złota.
|
Artefakt z grobu Kultury Pucharów Lejkowych z Kujaw
|
Siedem tysięcy lat
temu złoto musiało być na tyle powszechne, iż bez żalu za
obrobionym kruszcem można było je w olbrzymiej ilości wkładać do
grobów. W czasie prac archeologicznych prowadzonych w latach 70-tych
XX wieku znaleziono w kilkudziesięciu grobach kilkanaście
kilogramów złota – ilość jeszcze dziś przyprawiającą o
zawrót głowy.
|
Rekonstrukcja grobu
|
Dziś nie wiemy kim byli ci ludzie – ani skąd
mieli takie ilości bogactw – ale patrząc na te nieprzebrane
skarby na myśl niechybnie przychodzi grecki – czyli pochodzący z
dość nieodległych terenów – mit o Złotym Wieku Ludzkości,
czasie bogactw i szczęśliwości. W jednej z wielu wersji Złoty
Wiek kończy się potopem, może takim, jaki miał miejsce nad Morzem
Czarnym te 7,5 tysiąca lat BP. Czy bogate cmentarzyska okolicy Warny
i powstanie nowego akwenu mogły przetrwać w greckich mitach o
Złotym Wieku czy potopie? Trudno powiedzieć – dodajmy jednak, że
niektórzy badacze (w tym i niesamowity Thor Heyerdal) wszystkie
niemal mity traktowali jako, nieco przerobione oczywiście, opowieści
o rzeczywistych wydarzeniach (zaś Teoretycy Starożytnej
Astronautyki jako dowód na ingerencję Obcych na Ziemi).
|
Złoto z grobu
|
|
Artefakty z grobów z Warny |
Z
obowiązku kronikarskiego dodam na koniec, iż niewielkie
prowincjonalne Muzeum Archeologiczne w Warnie oprócz tego
wspaniałego Varna Gold posiada kolekcję innych lokalnych znalezisk
– na pewno nie tak cennych, ale uzmysławiających starożytność
miasta. |
Trackie urny
|
|
Rzymskie Odessos
|
|
Wczesnochrześcijańska bazylika
|