Podczas gdy mieszkańcy wielu państw europejskich mogą cieszyć się stabilizacją cen, polscy konsumenci wciąż zmagają się z rosnącą falą drożyzny. Najnowszy raport Eurostatu, opublikowany na początku lutego 2025 roku, ujawnia alarmujący obraz polskiej gospodarki na tle Wspólnoty Europejskiej. Z inflacją sięgającą 4,3 procent w ujęciu rocznym Polska utrzymuje niechlubną, piątą pozycję wśród krajów, gdzie ceny rosną najszybciej.

Fot. Obraz zaprojektowany przez Warszawa w Pigułce wygenerowany w DALL·E 3
Wyprzedzają nas jedynie Węgry z zawrotnym wskaźnikiem 5,7 procent, Rumunia (5,3 procent), Chorwacja (5 procent) oraz Bułgaria. Ta niepokojąca statystyka zmusza do głębszej refleksji nad skutecznością działań antyinflacyjnych podejmowanych przez polskie władze monetarne oraz rzeczywistymi kosztami, jakie ponoszą obywatele.
Europejski Urząd Statystyczny w swoim kompleksowym zestawieniu za styczeń 2025 roku przedstawił szczegółowe dane dotyczące zmian cen w państwach członkowskich Unii Europejskiej. Rezultaty analizy ukazują zdumiewająco zróżnicowaną mapę inflacyjną kontynentu. W krajach strefy euro, które łączy wspólna waluta, średnia inflacja osiągnęła poziom 2,5 procent w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego. To niewielki wzrost względem grudnia 2024, kiedy to wskaźnik wynosił 2,4 procent. Warto zauważyć, iż jeszcze w styczniu 2024 roku inflacja w strefie euro kształtowała się na poziomie 2,8 procent, co wskazuje na pewną stabilizację procesów cenowych w szerszej perspektywie czasowej.
Obraz staje się nieco mniej optymistyczny, gdy pod uwagę weźmiemy wszystkie 27 państw członkowskich Unii Europejskiej. Średnia inflacja dla całej Wspólnoty osiągnęła w styczniu poziom 2,8 procent, odnotowując wzrost o 0,1 punktu procentowego w zestawieniu z grudniem ubiegłego roku. Ten trend wyraźnie sugeruje, iż presja inflacyjna jest znacznie silniejsza w krajach pozostających poza strefą euro. Polska, ze swoim wysokim wskaźnikiem, w istotnym stopniu przyczynia się do podwyższenia tej ogólnoeuropejskiej średniej.
Analiza mapy inflacyjnej Europy prowadzi do jednoznacznego wniosku – kontynent podzielił się na dwie wyraźne strefy ekonomiczne. Z jednej strony mamy kraje cieszące się wyjątkową stabilnością cenową, z drugiej te, które wciąż borykają się z uporczywą inflacją. Absolutnymi liderami stabilności cenowej okazali się Duńczycy, gdzie roczny wzrost cen wyniósł jedynie 1,4 procent. kilka wyższy wskaźnik odnotowano w Irlandii, Włoszech oraz Finlandii – wszystkie te państwa mogą pochwalić się inflacją zatrzymującą się na poziomie zaledwie 1,7 procent. Dla polskich konsumentów są to wartości niemal nieosiągalne, zwłaszcza iż znajdują się one znacząco poniżej celu inflacyjnego wyznaczonego przez Europejski Bank Centralny, który wynosi równe 2 procent.
Węgry, nasz środkowoeuropejski sąsiad, znajdują się na przeciwległym krańcu inflacyjnego spektrum, borykając się z najwyższym w całej Unii wzrostem cen sięgającym 5,7 procent. Tylko nieznacznie lepiej wygląda sytuacja w Rumunii (5,3 procent) oraz Chorwacji (5 procent). Polska z wynikiem 4,3 procent, mierzonym według metodologii HICP stosowanej przez Eurostat do porównań międzynarodowych, zajmuje piątą lokatę w tym niechlubnym zestawieniu. Taka pozycja powinna być sygnałem alarmowym zarówno dla ekonomistów, jak i decydentów politycznych, nie wspominając o zwykłych obywatelach, którzy codziennie odczuwają skutki drożyzny podczas robienia zakupów, opłacania rachunków czy korzystania z usług.
Szczególnie niepokojący wydaje się fakt, iż Polska znalazła się w grupie piętnastu państw unijnych, w których inflacja w styczniu wzrosła w porównaniu z grudniem poprzedniego roku. Miesięczny skok cen o 0,8 procent jednoznacznie wskazuje, iż presja inflacyjna w naszym kraju nie tylko nie słabnie, ale paradoksalnie – może przybierać na sile. W tym samym czasie osiem państw członkowskich UE odnotowało spadek inflacji, a w czterech pozostałych wskaźnik utrzymał się na niezmienionym poziomie. Te statystyki pokazują, iż Polska znajduje się w niechlubnym gronie krajów, które mają największe trudności z ustabilizowaniem dynamiki cen.
Eksperci Eurostatu zwracają uwagę na główne komponenty inflacji w strefie euro, co pozwala lepiej zrozumieć charakter obecnych procesów cenowych. Największy wkład w roczną stopę inflacji miały usługi, odpowiadające za wzrost wskaźnika o 1,77 punktu procentowego. Na drugim miejscu znalazła się kategoria obejmująca żywność, alkohol i wyroby tytoniowe (0,45 punktu procentowego), następnie energia (0,18 punktu procentowego) oraz towary przemysłowe nieenergetyczne (0,12 punktu procentowego). Taka struktura inflacji, z dominującą rolą usług, jest charakterystyczna dla dojrzałych gospodarek i sugeruje, iż główne źródło presji cenowej w Europie Zachodniej ma charakter endogeniczny, związany bardziej z krajowymi rynkami pracy niż z zewnętrznymi szokami podażowymi.
W przypadku Polski warto zwrócić szczególną uwagę na znaczącą rozbieżność między wskaźnikiem HICP, stosowanym przez Eurostat do porównań międzynarodowych, a krajowym wskaźnikiem CPI (Consumer Price Index), którego używa Główny Urząd Statystyczny. Według metodologii CPI, która uwzględnia nieco inny koszyk dóbr i usług, inflacja w Polsce w styczniu 2025 roku osiągnęła poziom 5,3 procent. To aż o pełny punkt procentowy więcej niż według europejskiego standardu! Ta zdumiewająca różnica wynika przede wszystkim z odmiennych wag przypisywanych poszczególnym kategoriom produktów i usług w koszyku inflacyjnym oraz specyfiki polskiej gospodarki.
Analizując strukturę polskiej inflacji, nie sposób nie zauważyć, iż największym cierpieniem dla portfeli konsumentów są nieustanne podwyżki cen żywności. Według krajowej metodologii, artykuły spożywcze podrożały o 5,5 procent w ujęciu rocznym i – co szczególnie niepokojące – aż o 1,6 procent w ciągu zaledwie jednego miesiąca. To oznacza, iż przeciętna polska rodzina podczas każdych tygodniowych zakupów spożywczych płaci w tej chwili o kilkadziesiąt złotych więcej niż rok temu za identyczny koszyk produktów. Wzrost cen żywności dotyka wszystkich konsumentów, ale najbardziej dotkliwy jest dla gospodarstw domowych o niskich dochodach, które przeznaczają na artykuły spożywcze największą część swojego budżetu.
Również kierowcy nie mogą liczyć na ulgę przy dystrybutorach. Ceny paliw w Polsce wzrosły o 0,1 procent w porównaniu z rokiem poprzednim i aż o 1,8 procent w ujęciu miesięcznym. Ta dynamika przekłada się bezpośrednio na wyższe koszty transportu indywidualnego, ale ma także znacznie szersze konsekwencje. Rosnące ceny paliw wpływają na zwiększenie kosztów logistyki i transportu towarów, co w efekcie domina prowadzi do podwyżek cen praktycznie wszystkich produktów dostępnych na rynku, dodatkowo nakręcając spiralę inflacyjną.
Energetyka to kolejny sektor, który znacząco przyczynia się do utrzymywania wysokiej inflacji w Polsce. Choć globalne ceny surowców energetycznych ustabilizowały się po szoku wywołanym wojną w Ukrainie, polscy konsumenci wciąż odczuwają skutki transformacji energetycznej i związanych z nią inwestycji. Rosnące koszty energii elektrycznej, gazu i ogrzewania stanowią poważne obciążenie dla budżetów domowych, szczególnie w okresie zimowym, gdy zapotrzebowanie na energię jest największe.
Za utrzymującą się wysoką inflacją w Polsce stoi kilka kluczowych czynników, które wymagają szczegółowej analizy. Przede wszystkim wciąż odczuwalne są konsekwencje szoku energetycznego, który dotknął całą Europę w następstwie rosyjskiej agresji na Ukrainę i związanych z nią perturbacji na rynkach surowców. Polska gospodarka, ze względu na swoją strukturę energetyczną i większą zależność od paliw kopalnych, okazała się bardziej wrażliwa na wahania cen energii niż gospodarki Europy Zachodniej, które są bardziej zdywersyfikowane pod względem źródeł energii.
Równie istotnym czynnikiem jest sytuacja na rynku pracy. Paradoksalnie, silny rynek pracy i dynamicznie rosnące wynagrodzenia, choć korzystne z perspektywy pracowników, generują znaczącą presję inflacyjną od strony popytowej. Wyższe płace przekładają się na większą siłę nabywczą konsumentów, co przy ograniczonej podaży prowadzi do wzrostu cen. Według danych GUS, przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło w ostatnim roku o ponad 8 procent, znacznie przewyższając tempo wzrostu produktywności.
Niemniej istotną rolę odgrywają czynniki monetarne związane z polityką prowadzoną przez Narodowy Bank Polski. Rada Polityki Pieniężnej, po serii podwyżek stóp procentowych w poprzednich latach, zdecydowała się na utrzymanie ich na niezmienionym poziomie przez dłuższy czas. Główna stopa referencyjna NBP od ponad roku pozostaje na poziomie 5,75 procent. Ta strategia, choć uzasadniana obawą o nadmierne spowolnienie wzrostu gospodarczego, może okazać się niewystarczająca do skutecznego ograniczenia presji cenowej, zwłaszcza w kontekście wciąż ekspansywnej polityki fiskalnej rządu.
Dodatkowym czynnikiem komplikującym walkę z inflacją jest struktura polskiej gospodarki, charakteryzująca się relatywnie niską konkurencyjnością w niektórych sektorach, co ułatwia przedsiębiorstwom przenoszenie wzrostu kosztów na konsumentów. W branżach o wysokiej koncentracji, takich jak energetyka czy telekomunikacja, firmy posiadają znaczącą siłę rynkową, pozwalającą na podnoszenie cen bez ryzyka utraty klientów.
Prognozy na najbliższe miesiące nie napawają niestety optymizmem. Ekonomiści z głównych polskich instytucji finansowych oraz renomowanych ośrodków analitycznych spodziewają się, iż inflacja w Polsce może utrzymać się powyżej 4 procent przynajmniej do końca drugiego kwartału 2025 roku. Dopiero w drugiej połowie roku możliwe jest pewne wyhamowanie dynamiki cen, jednak pod kilkoma warunkami: braku nowych szoków zewnętrznych, utrzymania restrykcyjnej polityki monetarnej oraz wprowadzenia reform strukturalnych zwiększających konkurencyjność polskiej gospodarki.
Dla przeciętnego gospodarstwa domowego te prognozy oznaczają konieczność dalszego zaciskania pasa i poszukiwania oszczędności we wszystkich obszarach domowego budżetu. Szczególnie dotknięte rosnącymi cenami będą rodziny o niskich dochodach, dla których wydatki na żywność i usługi podstawowe stanowią największą część miesięcznych wydatków. W najtrudniejszej sytuacji znajdą się gospodarstwa domowe znajdujące się na granicy minimum socjalnego, które nie posiadają finansowej poduszki bezpieczeństwa pozwalającej na amortyzację rosnących kosztów życia.
Również seniorzy z niskimi emeryturami stoją przed poważnym wyzwaniem ekonomicznym. Mimo corocznej waloryzacji świadczeń emerytalno-rentowych, której wysokość jest uzależniona od wskaźnika inflacji, realna wartość emerytury stopniowo się zmniejsza. Dzieje się tak, ponieważ oficjalny wskaźnik inflacji nie zawsze odzwierciedla faktyczny wzrost kosztów życia emerytów, którzy proporcjonalnie więcej wydają na artykuły pierwszej potrzeby, leki i usługi medyczne – kategorie szczególnie podatne na podwyżki cen.
Utrzymująca się wysoka inflacja ma także istotne implikacje dla oszczędności Polaków. Realne oprocentowanie depozytów bankowych, choćby po podwyżkach stóp procentowych, pozostaje ujemne, co oznacza, iż wartość zgromadzonych środków systematycznie się zmniejsza. To skłania coraz więcej osób do poszukiwania alternatywnych form lokowania kapitału, takich jak nieruchomości, złoto czy instrumenty finansowe powiązane z inflacją. Jednakże dostęp do takich możliwości inwestycyjnych jest ograniczony dla przeciętnych gospodarstw domowych, pogłębiając nierówności majątkowe.
W szerszym kontekście europejskim, utrzymująca się wysoka inflacja w Polsce może mieć poważne konsekwencje dla perspektyw integracji gospodarczej. Jednym z fundamentalnych kryteriów konwergencji, warunkujących przyjęcie wspólnej waluty euro, jest stabilność cen, definiowana jako inflacja nie wyższa niż 1,5 punktu procentowego ponad średnią trzech państw UE o najniższej inflacji. Z obecnymi wskaźnikami Polska jest bardzo daleka od spełnienia tego kryterium, co praktycznie eliminuje możliwość wejścia do strefy euro w przewidywalnej przyszłości, choćby przy założeniu politycznej woli w tym kierunku.
Eksperci rynkowi zwracają również uwagę na potencjalny wpływ utrzymującej się wysokiej inflacji na kurs polskiego złotego. Znacząca różnica między inflacją w Polsce a strefie euro może prowadzić do presji na osłabienie polskiej waluty, co w konsekwencji przekłada się na wyższe ceny towarów importowanych – od surowców energetycznych po elektronikę i samochody. To z kolei może napędzać dalszy wzrost cen, tworząc klasyczną spiralę inflacyjną trudną do zatrzymania bez radykalnych działań ze strony władz monetarnych.
Polski rząd oraz Narodowy Bank Polski stoją przed niezwykle trudnym wyzwaniem znalezienia adekwatnej równowagi między skuteczną walką z inflacją a wspieraniem zrównoważonego wzrostu gospodarczego. Zbyt agresywne zacieśnianie polityki monetarnej poprzez dalsze podwyżki stóp procentowych mogłoby prowadzić do gwałtownego spowolnienia gospodarczego, wzrostu bezrobocia i poważnych problemów z obsługą zadłużenia zarówno przez gospodarstwa domowe, jak i przedsiębiorstwa. Z drugiej strony, zbyt łagodne podejście grozi utrwaleniem podwyższonej inflacji i systematycznym spadkiem siły nabywczej polskiej waluty oraz oszczędności obywateli.
Niezwykle istotnym aspektem walki z inflacją, często pomijanym w debacie publicznej, jest koordynacja polityki pieniężnej i fiskalnej. Skuteczne ograniczenie presji inflacyjnej wymaga spójnych działań zarówno ze strony banku centralnego, odpowiedzialnego za podaż pieniądza i stopy procentowe, jak i rządu, który poprzez politykę fiskalną wpływa na zagregowany popyt w gospodarce. Ekspansywna polityka fiskalna, charakteryzująca się wysokimi wydatkami publicznymi finansowanymi deficytem, może neutralizować antyinflacyjne efekty restrykcyjnej polityki monetarnej, prowadząc do przedłużenia okresu podwyższonej inflacji.
W najbliższych miesiącach najważniejsze będzie dokładne monitorowanie danych inflacyjnych oraz reakcji władz monetarnych na zmieniającą się sytuację gospodarczą. Szczególnie istotne będą decyzje Rady Polityki Pieniężnej dotyczące poziomu stóp procentowych oraz komunikacja NBP odnośnie do średnioterminowych perspektyw inflacyjnych. Dla konsumentów najważniejsze pozostaje racjonalne zarządzanie domowym budżetem, uwzględniające prawdopodobieństwo dalszych podwyżek cen, szczególnie w kategoriach takich jak żywność, energia i usługi podstawowe.
Ważnym aspektem obecnej sytuacji inflacyjnej jest również jej wpływ na nastroje społeczne i zachowania konsumenckie. Badania socjologiczne konsekwentnie pokazują, iż inflacja jest jednym z najbardziej odczuwalnych i irytujących zjawisk ekonomicznych z perspektywy przeciętnego obywatela. Rosnące ceny podstawowych produktów codziennego użytku są natychmiast zauważalne podczas każdych zakupów, co prowadzi do poczucia ekonomicznego dyskomfortu i niepewności. W dłuższej perspektywie może to skutkować spadkiem zaufania do instytucji państwowych odpowiedzialnych za stabilność gospodarczą, a także zmianami w zachowaniach konsumenckich – od poszukiwania tańszych substytutów, przez ograniczanie konsumpcji, po zmianę struktury wydatków.
Pozytywnym aspektem obecnej sytuacji jest rosnąca świadomość finansowa Polaków, którzy coraz aktywniej poszukują sposobów na ochronę swoich oszczędności przed inflacją. Widoczny jest wzrost zainteresowania edukacją ekonomiczną, instrumentami finansowymi powiązanymi z inflacją oraz alternatywnymi formami inwestowania. W dłuższej perspektywie może to prowadzić do wyższego poziomu alfabetyzacji finansowej społeczeństwa i bardziej świadomych decyzji ekonomicznych.
Ekonomiści podkreślają, iż w dłuższej perspektywie opanowanie inflacji będzie wymagało kompleksowych działań zarówno w obszarze polityki pieniężnej, jak i fiskalnej, a także głębokich reform strukturalnych zwiększających produktywność polskiej gospodarki i jej odporność na zewnętrzne szoki. najważniejsze będzie zwiększenie konkurencyjności w sektorach o wysokiej koncentracji, przyspieszenie transformacji energetycznej w kierunku źródeł odnawialnych, zmniejszenie zależności od importu surowców energetycznych oraz inwestycje w edukację i innowacje, które w długim okresie mogą przyczynić się do wzrostu potencjału produkcyjnego gospodarki.
W kontekście międzynarodowym, doświadczenia krajów, które skutecznie poradziły sobie z wysoką inflacją, takich jak Czechy czy kraje bałtyckie, mogą stanowić cenne źródło inspiracji dla polskich decydentów. Szczególnie istotna wydaje się koordynacja polityki pieniężnej i fiskalnej, konsekwentna komunikacja celów inflacyjnych oraz gotowość do podejmowania niepopularnych, ale koniecznych decyzji ekonomicznych.
Bez kompleksowego podejścia do problemu inflacji, Polska ryzykuje trwałe wpisanie się do grona europejskich państw o chronicznej niestabilności cenowej, co będzie oznaczać systematyczny spadek realnej wartości oszczędności i dochodów obywateli, pogorszenie międzynarodowej konkurencyjności gospodarki oraz oddalenie perspektywy pełnej integracji ze strefą euro. Nadchodzące miesiące pokażą, czy polskie władze gospodarcze są w stanie skutecznie stawić czoła temu wyzwaniu i przywrócić stabilność cenową, tak pożądaną przez konsumentów i przedsiębiorców.
Niezależnie od decyzji podejmowanych na szczeblu rządowym i przez bank centralny, najbliższy rok będzie czasem wyzwań dla polskich gospodarstw domowych, które muszą nauczyć się funkcjonować w warunkach podwyższonej inflacji. Umiejętność adaptacji do zmieniającego się otoczenia ekonomicznego, racjonalne planowanie wydatków oraz poszukiwanie sposobów na ochronę wartości oszczędności staną się kluczowymi kompetencjami finansowymi, niezbędnymi do przetrwania obecnego okresu niestabilności cenowej.