Złamane Zaufanie: Opowieść o Niewybaczalnej Zdradzie

polregion.pl 15 godzin temu

**Złamane zaufanie: historia o zdradzie, której nie da się wybaczyć**

— O, Weronika! Cześć, kochanie — zmieszała się teściowa, otwierając drzwi. — Mieliśmy cię dopiero pojutrze.

— Dobry wieczór, Krystyna — odpowiedziała spokojnie Weronika, obejmując kobietę. — Muszę wrócić do pracy w poniedziałek, skrócili mi urlop… Więc postanowiłam wrócić wcześniej.
— Mój mąż i syn są u was?

Teściowa zawahała się.
— Bartek jest, ale Dominik… pojechał odprowadzić swoją koleżankę z pracy, Maję. Nie kontaktowaliście się?

Teraz zdziwienie przeszło na stronę Weroniki.
— Nie odbierał telefonu. Kim jest ta Maja, jeżeli można wiedzieć?

— To nic takiego… — Krystyna nerwowo poprawiła okulary. — Dominik przywiózł Bartka na weekend, a Maja… czekała w samochodzie. No to… zaprosiłam ją na herbatę i ciasto.

— Oczywiście, jak mogłabyś nie zaprosić… A gdzie oni teraz są? Dawno wyszli?
— Dwie godziny temu — powiedziała cicho, spuszczając wzrok.
— Wspaniale — rzuciła lodowato Weronika i poszła do syna.

W środku gotowało się jak w kotle. Przytuliła pięcioletniego Bartka, zabrała go i, krótko się żegnając, wyszła. W drodze do domu chłopiec z przejęciem opowiadał:
— Byliśmy z tatą i ciocią Mają na lodach, jeździliśmy na karuzeli i wstąpiliśmy do babci! Było super!

Weronika kiwała głową, ale myśli wirowały jak wicher. Po raz pierwszy od dziesięciu lat pojechała na urlop sama — wygrała voucher do sanatorium za długoletnią pracę. Miała szansę zadbać o swoje zdrowie, które od lat niszczyły wrzody i stres. Dominik wtedy powiedział:
— Jedź. Mama pomoże, damy radę.

Wahała się, ale przekonał ją. A teraz jej syn opowiada o „cioci Mai” w przytulnej kawiarni. Ta sama Maja, o której nie wiedziała, już jeździ z jej dzieckiem na przejażdżki i pije herbatę u teściowej.

Późnym wieczorem zadzwonił telefon.
— Weronika, cześć… Telefon mi padł, przepraszam… — wydukał Dominik.
— Cześć. Gdzie jesteś?
— U mamy. Zostaliśmy z Bartkiem na noc. Wszyscy już śpią…

— Bardzo ciekawe. Bo ja na przykład leżę w domu. Bartek śpi w swoim łóżku, a ciebie tu nie ma. Nie jesteś czasem w szafie?
Głos miał spokojny, ale wściekłość wrzała pod powierzchnią.
Dominik zamilkł, po czym rozłączył się.

Po czterdziestu minutach stał w drzwiach.
— Nie rób scen. I tak się dowiedziałaś… Tak, jest Maja.
— Oszalałeś?! Wprowadziłeś tę kobietę do swojej matki?! Pozwoliłeś, by mój syn się z nią zaprzyjaźniał?!
— Chciałem sprawdzić, czy będzie pasować. Do moich rodziców, do Bartka…

Weronika omal nie upadła. To nie był sen. To była jej rzeczywistość.
— Ty… chcesz wcisnąć swoją kochankę do rodziny? Co dalej — przedstawisz ją i mnie?

— Nie dramatyzuj. Nie wiedWeronika wzięła głęboki oddech, spakowała walizki i odeszła bez słowa, zostawiając za sobą całe popielate życie.

Idź do oryginalnego materiału