Maja starannie ułożyła włosy, wybrała swoją najlepszą suknię i delikatnie spryskana perfumami wyruszyła na urodziny starszej siostry, Alicji. W dłoniach niosła eleganckie pudełko z tortem, mając nadzieję, iż ten gest choć trochę złagodzi ich napięte relacje. Weszła na piąte piętro i dwukrotnie nacisnęła dzwonek. Drzwi otworzyły się gwałtownie, a Alicja – lśniąca w nowym szlafroku, z perfekcyjnymi lokami – klasnęła w dłonie:
— To dla mnie?! Chyba nie zapomniałaś o moich urodzinach?
— Oczywiście, iż dla ciebie – spokojnie odparła Maja, podając pudełko.
Alicja z ciekawości przyjęła tort, uniosła wieczko i wpatrzyła się w środek. Najpierw na jej twarzy zagościł zachwyt, ale w jednej chwili zastąpiło go podejrzenie.
— Sama go upiekłaś?
— Tak… – Maja uśmiechnęła się lekko niepewnie.
— Na pewno? – Alicja już marszczyła brwi, obracając pudełko w dłoniach. — Z czego jest zrobiony?
— Będziemy analizować skład, czy może dołączę do gości? – próbowała odwrócić uwagę Maja.
Ale było za późno. Alicja wyczuła podstęp – i miała rację. Trzy dni wcześniej, przez łzy, dzwoniła do siostry:
— Złamałam paznokieć i pokłóciłam się z Jackiem. Nie mam nastroju! Odwołuję tort, odwołuję wszystko!
Maja przyjęła wiadomość ze spokojem i przyjęła pilne zamówienie od stałej klientki. ale dziś w południe Alicja znowu zadzwoniła:
— Pogodziliśmy się! Podarował mi złotą bransoletę! Czekam o dziewiętnastej – z tortem!
— Przecież odwołałaś wszystko… – zaskoczyła się Maja.
— Nie wymądrzaj się! Jesteś cukierniczką – pokaż, na co cię stać!
Maja próbowała wytłumaczyć, iż tortu nie da się zrobić w sześć godzin, ale Alicja nalegała. Dziewczyna zadzwoniła do matki, szukając wsparcia:
— Czemu nie możesz zrobić tej jednej rzeczy dla rodzonej siostry? — usłyszała w odpowiedzi.
Zrozumiawszy, iż pomocy nie będzie, Maja postanowiła wybrnąć – kupiła niesprzedany tort od mało znanej cukierniczki, Weroniki. Wyglądał przyzwoicie. Liczył się gest. Ale Alicja gwałtownie przejrzała oszustwo.
— Weronika, chodź tu! — krzyknęła w stronę kuchni.
Z głębi mieszkania wyszła wysoka brunetka, którą Maja natychmiast rozpoznała.
— To twój tort? — spytała Alicja lodowatym tonem.
— Mój. Ona go ode mnie kupiła. To ta twoja słynna siostra-cukierniczka? — Weronika uśmiechnęła się szyderczo.
Maja zastygła. Goście zamilkli. Alicja, zaciśnięte usta, zerwała wieczko, nabrała krem palcem – i rzuciła nim siostrze w twarz.
— Zjedz sama to świństwo! — syknęła. — choćby nie postarałaś się zrobić czegoś swojego. Wynoś się!
Wypchnięto siostrę za drzwi, razem z Weroniką. Ta, odchodząc, głośno przeklęła cały dom i pokazała obsceniczny gest.
Na ulicy Maja, wycierając twarz chusteczkami, spojrzała na telefon. Dziesiątki wiadomości od matki:
— Hańbisz rodzinę! Oszukałaś rodzoną siostrę! Nie wstydzisz się?
Nie odpowiedziała. Po prostu wyłączyła ekran. Ale to nie był koniec.
Następnego dnia w mediach społecznościowych pojawił się post Alicji: „Nie ufaj choćby siostrze – przyniosła cudzy tort i podała za swój. Kompromitacja”.
Maja przepłakała pół dnia. A potem – zebrała się w sobie. Nie dla nich. Dla siebie. Tamtego dnia przysięgła: ani jednego tortu więcej dla rodziny. Ani jednego dobrego gestu dla tych, którzy w każdej chwili mogą ją podeptać.
I po raz pierwszy od dawna poczuła ulgę. Bo w jej życiu pozostanie tylko to, co naprawdę słodkie. Bez fałszu. Bez obłudy. I bez tych, którzy nazywają się rodziną.