Zjedz Sama te Śmieci: Jak Siostra Upokorzyła Mnie Przy Wszystkich za Cudze Ciasto

twojacena.pl 10 godzin temu

Dzisiaj wydarzyło się coś, po czym już nic nie będzie takie samo.

Włożyłam moje najlepsze sukienko, perfumy, starannie ułożyłam włosy i z pudełkiem tortu w ręce wyszłam z domu, by świętować urodziny mojej starszej siostry Eweliny. Może ten gest choć trochę poprawi nasze trudne relacje? Minęłam pięć pięter, nacisnęłam dzwonek dwa razy. Drzwi otworzyły się, a Ewelina, lśniąca w nowym szlafroku, z wypielęgnowanymi lokami, klasnęła w dłonie:

— Dla mnie?! Więc jednak pamiętałaś o moich urodzinach?

— Oczywiście, iż tak — odparłam spokojnie, podając jej pudełko.

Ewelina wzięła tort, uniosła wieczko i zajrzała do środka. Najpierw błysk zachwytu w jej oczach, ale po chwili pojawił się cień nieufności.

— To ty go upiekłaś?

— Tak… — uśmiechnęłam się lekko niepewnie.

— Na pewno? — zmarszczyła brwi, obracając pudełko w dłoniach. — Z czego jest?

— Czy mamy analizować skład, czy jednak pójdziemy do gości? — próbowałam zmienić temat.

Ale było za późno. Ewelina miała przeczucie — i słusznie. Trzy dni temu dzwoniła do mnie zapłakana:

— Złamałam paznokieć i pokłóciłam się z Krzysiem. Nie mam nastroju! Nie będzie tortu, odwołuję wszystko!

Przyjęłam to spokojnie, a potem wzięłam pilne zamówienie od stałej klientki. Ale dziś w południe Ewelina znów zadzwoniła:

— Pogodziliśmy się! Dał mi złoty pierścionek! Bądź u mnie o siedemnastej — i przyprowadź tort!

— Przecież wszystko odwołałaś… — zaskoczyłam się.

— Nie wydziwiaj! Jesteś cukierniczką, pokaż, na co cię stać!

Próbowałam tłumaczyć, iż tortu nie da się zrobić w sześć godzin, ale Ewelina uparła się. Zadzwoniłam do matki, szukając wsparcia, ale usłyszałam tylko:

— Naprawdę tak ci trudno zrobić coś dla rodzonej siostry?

Zrozumiałam, iż nie mam wyjścia. Kupiłam niesprzedany tort od mało znanej cukierniczki, Danuty. Wyglądał dobrze. Liczył się gest. Ale Ewelina gwałtownie odkryła prawdę.

— Danuta, chodź tu! — krzyknęła w stronę kuchni.

Z głębi mieszkania wyszła wysoka brunetka, którą rozpoznałam od razu.

— To twój tort? — spytała Ewelina lodowatym tonem.

— Mój. Kupiła go ode mnie. To ta twoja „genialna” siostra-cukierniczka? — zaśmiała się Danuta kąśliwie.

Zamarłam. Goście ucichli. A Ewelina, zaciśnięte usta, zerwała pokrywkę, nabrała krem palcem i rzuciła mi nim w twarz.

— Samej se zjedz ten śmieć! — syknęła. — choćby się nie postarałaś. Wynoś się!

Wyrzucono mnie za drzwi, a za mną wyleciała Danuta, która na pożegnanie pokazała nieprzyzwoity gest i zaklęła głośno.

Na ulicy, wycierając twarz chusteczkami, spojrzałam w telefon. Dziesiątki wiadomości od matki:

— Wstydzisz rodzinę! Oszukałaś rodzoną siostrę! Nie masz sumienia?

Nie odpowiedziałam. Po prostu zgasiłam ekran. Ale to nie był koniec.

Nazajutrz w mediach społecznościowych pojawił się post Eweliny: *„Nawet rodzonej siostrze nie ufajcie — przyniosła kupny tort i udawała swój. Hańba.”*

Płakałam pół dnia. A potem zebrałam się w sobie. Nie dla nich. Dla siebie. Tego dnia przysięgłam: ani jednego tortu więcej dla rodziny. Ani jednego żalu, dla tych, którzy w każdej chwili mogą cię podeptać.

I po raz pierwszy od dawna poczułam ulgę. Bo teraz w moim życiu zostanie tylko to, co naprawdę słodkie. Bez fałszu. Bez obłudy. I bez tych, którzy nazywają się rodziną.

Idź do oryginalnego materiału