Same to zjedz jak moja siostra upokorzyła mnie przed wszystkimi przez tort
Weronika starannie ułożyła włosy, włożyła swoją najładniejszą sukienkę i po lekkim spryskaniu się perfumami wyruszyła na urodziny starszej siostry, Klaudii. W dłoniach trzymała elegancko zapakowane pudełko z tortem, mając nadzieję, iż będzie to miła niespodzianka i może nieco poprawi ich skomplikowane relacje. Gdy dotarła na piąte piętro, zadzwoniła dwa razy. Drzwi otworzyła Klaudia promienna, w nowym szlafroku i z idealnymi lokami klaszcząc z przesadnym entuzjazmem:
To dla mnie?! W końcu to moje urodziny, chyba nie zapomniałaś?
Oczywiście, iż dla ciebie odparła spokojnie Weronika, podając jej pudełko.
Klaudia wzięła tort z ciekawością, uniosła wieko i rzuciła okiem. Na jej twarzy podziw gwałtownie ustąpił miejsca podejrzliwości.
To ty go upiekłaś?
Tak odpowiedziała Weronika z lekkim wahaniem.
Na pewno? Klaudia zmarszczyła brwi, obracając pudełko w dłoniach. A z czego jest?
Naprawdę będziemy teraz omawiać przepis, czy może dołączymy do gości? próbowała wybrnąć Weronika.
Ale było już za późno. Klaudia wyczuła, iż coś jest nie tak i miała rację. Trzy dni wcześniej zadzwoniła do siostry w łzach:
Złamałam paznokieć i pokłóciłam się z Patrykiem. Mam dość! Odwołuj tort, odwołuj wszystko!
Weronika przyjęła wiadomość filozoficznie i przyjęła pilne zamówienie od stałej klientki. Ale tego samego popołudnia Klaudia znów zadzwoniła:
Pogodziliśmy się! Dał mi złotą bransoletkę! Czekam na ciebie o dziewiętnastej z tortem!
Przecież wszystko odwołałaś wyjąkała Weronika.
Przestań się tłumaczyć! Jesteś cukierniczką, pokaż, na co cię stać!
Weronika próbowała wytłumaczyć, iż tortu nie da się zrobić w sześć godzin, ale Klaudia nie ustępowała. choćby zadzwoniła do matki, licząc na wsparcie:
Naprawdę tak trudno zrobić coś miłego dla własnej siostry? usłyszała w odpowiedzi.
Zrozumiawszy, iż została sama, Weronika znalazła rozwiązanie: kupiła niesprzedany tort od mało znanej cukierniczki, również Weroniki (nie, nie tej samej, innej). Z zewnątrz wyglądał świetnie. Liczy się przecież intencja, prawda? Ale Klaudia gwałtownie odkryła oszustwo.
Weronika, chodź tu! krzyknęła w stronę kuchni.
Pojawiła się brunetka z długimi włosami, a Weronika natychmiast ją rozpoznała.
To twój tort? spytała Klaudia lodowatym tonem.
Mój. Ona go ode mnie kupiła. Więc to ta twoja słynna siostra-cukierniczka? zaśmiała się tamta Weronika.
Weronika zesztywniała. Goście zamilkli. Klaudia, zaciśniętymi ustami, zerwała wieko, wbiła palec w krem i rozmasowała go siostrze po twarzy.
Same to zjedz, śmieciu! warknęła. choćby nie pofatygowałaś się, żeby zrobić coś sama. Proszę, wynoś się!
Wypchnęła Weronikę za drzwi, po czym zrobiła to samo z drugą cukierniczką. Ta, odchodząc, obraziła całe towarzystwo i pokazała nieprzyzwoity gest.
Na zewnątrz Weronika otarła twarz chusteczkami i sięgnęła po telefon. Czekały dziesiątki wiadomości od matki:
Hańbisz rodzinę! Oszukać własną siostrę! Nie masz wstydu?
Nie odpowiedziała. Po prostu wyłączyła ekran w milczeniu. Ale to nie był koniec.
Następnego dnia na mediach społecznościowych pojawił się post Klaudii: choćby własnej siostrze nie ufaj przyniosła mi kupiony tort, udając, iż sama go upiekła. Wstyd.
Weronika płakała całe przedpołudnie. Potem wzięła się w garść. Nie dla nich. Dla siebie. Tego dnia złożyła przysięgę: ani jednego tortu więcej dla rodziny. Ani jednego dobrego gestu wobec tych, którzy mogą cię zmiażdżyć w każdej chwili.
I po raz pierwszy od dawna poczuła się lżej. Bo od dzisiaj w jej życiu miało być tylko to, co naprawdę słodkie. Bez fałszu. Bez obłudy. I bez tych, którzy udają rodzinę.