Zjadła, wypiła i przeliczyła. Porównała szczeciński jarmark z niemieckim. "Dużo pyszniej"

gazeta.pl 3 godzin temu
Jarmarki świąteczne w Niemczech i w Polsce przyciągają tłumy i kuszą podobnymi smakami, ale diabeł tkwi w szczegółach. Ceny, wielkość porcji i jakość potraw mogą zaskoczyć już przy pierwszym stoisku. Gdzie jest najlepszy jarmark? Influencerka nagrała film, w którym porównuje dwa miejsca.
Święta tuż za rogiem, a to czas, gdy jarmarki w całej Europie przeżywają prawdziwy boom. Światełka, zapach grzańca i kolejki do budek stały się grudniowym standardem w wielu miastach. Wraz z napływem turystów w sieci pojawia się coraz więcej relacji influencerów, którzy odwiedzają stoiska i pokazują je swoim obserwującym. Jeden z takich filmów szczególnie przyciągnął uwagę internautów. Tiktokerka Ola postanowiła zestawić polski jarmark z tym po niemieckiej stronie granicy i sprawdzić, jak wypadamy na tle zachodnich sąsiadów.


REKLAMA


Zobacz wideo Byliśmy na Jarmarku Bożonarodzeniowym w Krakowie. Ceny? Zobaczcie sami


Szczecin kontra Frankfurt nad Odrą. Gdzie jest najlepszy jarmark?
Ola Żmijska wzięła na warsztat dwa zupełnie różne jarmarki. Na swoim kanale porównała wydarzenie w Szczecinie z tym we Frankfurcie nad Odrą i gwałtownie przeszła do konkretów. - Który jarmark jest tańszy, polski czy niemiecki? - zapytała na wstępie, po czym zaczęła rozkładać ceny na czynniki pierwsze. - Za grzańca w Polsce musimy zapłacić około 20 złotych, a w Niemczech wychodzi za około 15 złotych, więc zdecydowanie taniej - zdradziła w nagraniu. Jak dodała, był to jeden z lepszych bezalkoholowych grzańców, jakie piła.
Kolejny przystanek to słodkości. Truskawki w czekoladzie po polskiej stronie kosztowały 18 złotych, po niemieckiej 20. Różnica cenowa niewielka, ale Ola zwróciła uwagę na rozmiar porcji. - Porównując wielkość tych truskawek z nagrania, myślę, iż nasi sąsiedzi zdecydowanie wygrywają - oceniła tiktokerka. Na tym etapie zestawienia Frankfurt nad Odrą prowadził już 2:0.
Następnie przeszła do dań "na ciepło". W Szczecinie cztery pierogi z barszczem kosztowały 28 złotych. Influencerka przypomniała przy tym swoje wcześniejsze wrażenia. - Jak wiecie z poprzedniego filmiku, nie za bardzo mi to smakowało - przyznała. Po drugiej stronie Odry na tapet trafiło jednak zupełnie inne danie. - Powiem wam, iż langosz był naprawdę bardzo dobry. Co prawda dla mnie osobiście trochę za tłusty, no ale kosztował około 35 złotych - podliczyła Ola.


Zakończenie było dość wyważone, choć nie bez emocji. - Ogólnie porównując, w Polsce wychodzi troszeczkę taniej. Jednak z bólem serca muszę przyznać, iż w Niemczech było dużo pyszniej - podsumowała tiktokerka. Pod filmem, jak to zwykle bywa w takich przypadkach, rozgorzała gorąca dyskusja. Niektórzy postanowili dorzucić własne ceny:


W Krakowie grzaniec za jedyne 40 zł
- poskarżyła się jedna z osób. Chwilę później pojawiło się wyjaśnienie, iż cena zależy od pojemności kubka. W Krakowie 40 zł dotyczy porcji 400 ml, a w Katowicach 20 zł płaci się za 200 ml, więc w przeliczeniu koszt napoju wychodzi praktycznie taki sam. Inni zaś podważali porównanie:
Nie wiem, skąd ty bierzesz te ceny. Na jarmarku we Wrocławiu za owoce w czekoladzie zapłaciłam 30 zł a za grzańca 29
- przyznała jedna z komentujących. Wśród wpisów pojawiły się także osobiste opinie i odczucia internautów związane z jarmarkami po obu stronach granicy:
A ja wolę polskie, bo są bezpieczniejsze i piękniejsze
Polski jakością choćby się nie zbliża do niemieckiego
Polska jest przereklamowana.


Jarmark w Berlinie. All inclusive to idealna opcja dla łakomczuchów
Ceny na jarmarkach bożonarodzeniowych od lat rozpalają emocje i wywołują długie dyskusje. Wystarczy kilka przystanków przy budkach, by rachunek urósł szybciej niż kolejka po grzańca. jeżeli więc komuś zależy na przewidywalnych wydatkach i spokojnym spacerze bez ciągłego liczenia w głowie, ciekawą alternatywą jest jarmark w Berlinie działający w formule all inclusive. Zasada jest prosta. Płacisz raz i przez określony czas jesz oraz pijesz bez sięgania co chwilę po portfel.


Weihnachten an der Spree przy Stralauer Allee to miejsce, gdzie w jednej cenie mieszczą się grzaniec, gorąca czekolada, naleśniki, burgery, hot dogi, pulpeciki czy gulasz. Spora część oferty jest wegetariańska i wegańska, więc nie trzeba chodzić od stoiska do stoiska w poszukiwaniu kompromisu. Wejście na jarmark jest biletowane, a ceny różnią się w zależności od dnia i godziny. Najtańszy bilet na dwie godziny kosztuje 29,90 euro, czyli około 130 zł i obowiązuje głównie na początku tygodnia. W weekendy oraz w późniejszych godzinach ceny rosną. Wejściówki należy kupić wcześniej online, bo na miejscu nie ma kasy. Co jest dla ciebie najważniejsze na jarmarku świątecznym? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Idź do oryginalnego materiału