.jpg)
Gdy po kilku słonecznych godzinach wróciłem na zimowitową łąkę, rozchylone kielichy aż się prosiły o sesję. Wziąwszy więc pomoce naukowe – kubek jako podstawkę i pluszaki – zacząłem wypatrywać kwiatów o najlepszej ekspozycji, bacząc pilnie by nie wdepnąć, czy broń boże nie położyć się w jednym z licznych żubrzych gównianych placków. Tym razem oszczędzę Czytelnikom widoku owych, jednak myślałem o tytule: - "Wśród gównianych placków".
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)

.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)

.jpg)
.jpg)
.jpg)
Poczyniłem ten wpis i doznałem ulgi, ponieważ atoli bieszczadzka scenografia jest niepowtarzalna, kwiaty w tym miejscu wyglądają bajkowo, atoli żmudny reportaż z kolejnych godzin trzydniówki w jednym miejscu, mnie przerósł. Wczoraj mianowicie podzieliłem materiał z grubsza na szesnaście odcinków i osłabłem z wrażenia – kogo to nie znudzi?