Zdrada
Piotr uniósł rękę na pożegnanie:
No dobrze, Bronisławo, już lecę! Przeleję pieniądze mamie, nie martw się.
Drzwi zatrzasnęły się za mężczyzną, a Bronisława ciężko opadła na stołek, nagle zalewając się łzami.
Mamo, co się stało? w kuchni pojawił się syn. Dlaczego płaczesz?
Nic Bronisławie było wstyd za swą słabość. Nic poważnego, synku, tylko zły humor mnie dopadł i trochę się rozkleiłam. Jacek i Kinga są u babci.
Nie stanowczo zaprzeczył Dominik. Ze złego humoru tak się nie płacze, a z rodzeństwem rozmawiasz codziennie przez telefon. Nie jestem już mały, mamo, coś tam rozumiem.
Bronisława spojrzała na szesnastoletniego syna, który już teraz był wyższy od niej, i niespodziewanie wyrzuciła z siebie to, czego bała się przyznać choćby przed sobą:
Wydaje mi się, iż tata niedługo nas opuści dodała wyjaśniająco pod jego milczące pytanie. Oszukuje mnie. Już prawie pół roku
Dominik nie wiedział, jak zareagować. Myślał, iż matka pokłóciła się w pracy albo z przyjaciółką. Ale to ojciec?! Jak to możliwe?! Chłopak poczuł narastającą złość, a matka to zauważyła:
Dominiku, nie trzeba. To sprawy dorosłych, sam kiedyś zrozumiesz. Tata jest dobry, ale serca nie przeskoczysz.
Mówiąc to, Bronisława sama nie wierzyła własnym słowom. Chciało jej się krzyczeć, tłuc przedmioty, ale zamiast tego próbowała przekonać starszego syna, by wybaczył ojcu! Mimo to chłopak zaciął pięści:
Niech idzie, przeżyjemy bez niego! Po co nam przysięgał w domu?
Synu, mówisz, iż nie jesteś mały, ale zachowujesz się jak dziecko. Wszyscy ludzie mają prawo się mylić, prawda? Twój ojciec zrozumie, iż to tylko przelotna fascynacja, a jego rodziną jesteśmy my
Mamo dojrzały Dominik nagle się załamał. Dlaczego to zrobił? Teraz już nigdy nie będę go szanował tak jak wcześniej!
Wszystko się ułoży, synu Bronisława pogłaskała go po ręce. Tylko nie mów nic braciom, dobrze?
Ty też Dominik otarł łzy. Nie chcemy przecież, by ich wiara w silnego i niezawodnego starszego brata się zachwiała.
Bronisława spojrzała na zegarek:
Nie spieszysz się na trening?
Dominik zerwał się:
Kurde, spóźnię się!
Pozostawiona sama, Bronisława zamyśliła się. Po rozmowie z synem jeszcze potrafiła chłodno analizować, ale teraz, w samotności, czuła się zraniona i znów zaczęła płakać:
Jak on mógł zdradzić wszystko, co razem mieliśmy?
Gdy poznała Piotra, był nieodpowiedzialnym chłopakiem, wokół którego zawsze kręciły się dziewczyny, nazywane przez niego ptaszkami. Gdy Bronisława oświadczyła, iż nie zamierza być kolejnym ptaszkiem, Piotr powiedział poważnie:
Dlaczego kolejnym? Tylko jedną, jedyną na całe życie.
I uwierzyła, głupia Przez te wszystkie 17 wspólnych lat myślała, iż miała szczęście! A on?! Mimo trojga dzieci, mimo wszystkiego, co razem przeszli w zdrowiu i chorobie, i tak ją zdradził.
Wszystko zaczęło się pół roku temu. A może wcześniej, tylko nie zauważyła? Ale nie, raczej Pół roku temu zaproszono ich na wesele żenił się Piotruś, ulubiony siostrzeniec męża. Bronisława nie mogła jechać, ale wyprawiła męża, mówiąc, iż nie może tego przegapić. Piotr choćby się trochę opierał, ale przecież siostra by się obraziła albo zaczęłyby się rodzinne pytania Później oglądała weselne zdjęcia w internecie i zauważyła, iż jakaś dziewczyna ciągle się do Piotra przysuwa! Coś ją wtedy ukłuło, choćby wspomniała o tej dziewczynie, ale mąż, roztargniony, odparł:
Co? Jaka dziewczyna? A, to pewnie koleżanka panny młodej. Nie wiem, czemu się tak klei, ale naprawdę, Broniu! Czyżbym cię zazdrościł? Uśmiechnął się. Zazdrościł! A ona wcale nie w moim typie!
Wówczas mu uwierzyła, bo dziewczyna faktycznie nie była w jego typie, ona to wiedziała! Ale tydzień później zaczęły się dziwne telefony, milczenie po drugiej stronie słuchawki. Bronisława powiedziała mężowi:
Wiesz, dzwonią, milczą, wzdychają. Pewnie znowu jakieś ptaszki Dominika!
Po tej rozmowie telefony ustały, ale Bronisława nie powiązała tego z rozmową. Zrozumiała to znacznie później gdy Piotr, miłośnik dżinsów i swetrów, nagle zaczął nosić garnitur, koszule i krawat, nie mówiąc już o tym, iż zaczął używać perfum zamiast taniej wody toaletowej z czasów PRL-u. A jednocześnie pojawiły się ciągłe spóźnienia w pracy Gdy Bronisława zapytała, co się dzieje, mąż bez wahania odpowiedział:
Mamy teraz strategiczny projekt, Broniu! Nie wiem, ile to potrwa, ale potem! Piotr przymknął oczy z namysłem. Potem będziemy mieli wszystko, pojedziemy, gdzie tylko zechcesz, kupimy ci ten futrzany płaszcz, a Dominikowi choćby motorower, a może i quad. Wytrzymam, co?
Po tym dniu Piotr nie tylko spóźniał się z pracy, ale czasem znikał choćby w weekendy. Ledwo się wybierali na grzyby, telefon i winny wzrok:
Broniu, wzywają do pracy. Czas nagli, no i
Bronisława chciała znaleźć tę dziewczynę ze zdjęć, złapać za włosy, podrapać po twarzy, ale by nie kusić losu, choćby nie próbowała dowiedzieć się, jak ma na imię i gdzie mieszka.
Pół roku takiego życia zamieniło Bronisławę niemal w neurotyczkę. Wśród ludzi i przy dzieciach jeszcze się trzymała, ale w samotności pozwalała sobie na rozpacz. Dzisiaj, po rozmowie z synem, postanowiła:
Muszę z nim porozmawiać. Trzeba coś zrobić, by Dominik nie zaczął nienawidzić ojca!
Mąż ją uprzedził. Piotr zadzwonił i zaprosił ją do restauracji:
Broniu, musimy porozmawiać. Lepiej, żeby dzieci nie słyszały.
Bronisława uśmiechnęła się smutno: nie chce skandalu, bo wie, iż publicznie nigdy by sobie na to nie pozwoliła.
Najpierw chciała iść w zwykłych ciuchach po co się stroić? Potem rozważała, czy nie pój