– Spakowałam twoje rzeczy. Zabierzesz jutro. Klucze zostaw u dozorcy – powiedziała Marta, gdy jej mąż wrócił z weekendu na działce pod Tarnowem.
Tomek zamarł w progu. Klucz, który właśnie przekręcił w zamku, wciąż tkwił między jego palcami. Torba z ubraniami ciążyła na ramieniu, ale on zdawał się tego nie zauważać.
– Marta, co to za żarty? – zapytał, patrząc na żonę, która stała na środku ich mieszkania z rękami skrzyżowanymi na piersi.
– Żadnych żartów – odpowiedziała chłodno. – Spakowałam ci wszystko. Klucze zostaw.
Wyglądała na zdecydowaną i zmęczoną. Jej jasne włosy były niedbale związane, na twarzy ani grama makijażu, a w oczach… w oczach spokój tak zimny, iż aż przerażał.
– O co ci chodzi? Byłem u ojca, dach naprawialiśmy. Sama wiesz!
– Wiem. I wiem też o tym, iż flirtujesz z Kingą za moimi plecami.
Kinga. Jej najlepsza przyjaciółka. To imię w tym kontekście sprawiło, iż Tomkowi zrobiło się niedobrze.
– Z Kingą? Marta, chyba zwariowałaś.
– Wcale nie – powiedziała, wyciągając telefon. – Popatrz.
Na ekranie: rozmowy, wiadomości z jego numeru. Dwuznaczne propozycje, nieprzyzwoite aluzje. A Kinga? Nie odrzucała ich, odpowiadała ostrożnie, ale odpowiadała.
– To nie ja. Przysięgam.
– A to? – zdjęcie z kawiarni. On i Kinga, blisko siebie, jego dłoń na jej ręce.
– To było, gdy wybieraliśmy ci prezent na urodziny. Przecież mówiłem…
– I musiałeś ją przy tym głaskać?
Tomek próbował wyjaśniać, ale każde jego słowo tylko ją oddalało. A potem usłyszał coś jeszcze: wczoraj wieczorem Kinga przyjechała do Marty zapłakana. Powiedziała, iż Tomek ją nękał, pisał, prosił o spotkania.
– To kłamstwo! – wyrwało mu się.
Ale Marta już miała łzy w oczach.
– Ona mi wszystko pokazała. Nie wiedziała, jak mi o tym powiedzieć, bojąc się, iż rozwalą naszą rodzinę.
Tomek wyjął telefon i pokazał jej swoją ostatnią rozmowę z Kingą. Jedna wiadomość, sprzed dwóch tygodni, o biletach do teatru. Nic więcej.
– Wszystko można usunąć – mruknęła Marta. – I nie jestem naiwna.
– A jeżeli to Kinga kłamie?
Ale Marta nie chciała słuchać. Wyjechał do przyjaciela – Marka. Ten, gdy usłyszał historię, tylko pokręcił głową.
– Ona coś kombinuje. I to od dawna.
Marek zaproponował: sprawdźmy bilingi, poproś o historię wiadomości z operatora.
Marta tymczasem spotkała się z Kingą. W kawiarni, przy zimnej kawie.
– On wszystko zaprzecza – powiedziała Marta cicho.
– Bo się boi – prychnęła Kinga. – Pisał, iż cię zostawi, iż mnie kocha.
– Pokaż mi te wiadomości.
– Usunęłam je…
Marta zaczęła wątpić. Dlaczego Kinga wszystko trzyma oprócz tych najważniejszych wiadomości? Dlaczego nie zablokowała Tomka, skoro czuła się zagrożona?
Tego samego wieczoru Marta zadzwoniła do operatora. Poprosiła o historię SMS-ów z numeru męża.
A rano Tomek dostał dziwną wiadomość z nieznanego numeru: „Jeśli chcesz uratować rodzinę, przyjdź sam pod fontannę w parku miejskim o 12:00”.
Z Markiem uzgodnili, iż to może być pułapka. Pojechali razem – Marek z daleka, Tomek sam.
Pod fontanną czekała… Kinga.
– Powiem Marcie, iż wszystko wymyśliłam – zaczęła, unikając jego wzroku. – Ale tylko jeżeli ty…
– Co „jeśli”? – zapytał chłodno Tomek.
– Zaczniemy się spotykać. W tajemnicy.
Tomek się roześmiał. Pokazał jej telefon – od początku rozmowy nagrywał. Marek z ukrycia filmował całe zajście.
– Jesteś chora – powiedział. – I wszystko usłyszy Marta.
I usłyszała.
Marta przyszła. I usłyszała każde słowo Kingi. O zazdrości, o pragnieniu „odzyskać” przyjaciółkę, o potrzebie zniszczyć ich związek.
– Dziesięć lat przyjaźni… – wyszeptała Marta. – I zrobiłaś TO?
Kinga próbowała się tłumaczyć, ale już było za późno.
Trzy miesiące później.
Nowe mieszkanie. Cisza. Marta z kubkiem kawy patrzy na miasto.
– Myślisz o niej? – zapytał Tomek.
– Czasem – odpowiedziała szczerze. – Ale już nie z bólem. Tylko z żalem.
– Jesteś silniejsza, niż ona kiedykolwiek była – powiedział cicho.
A po drugiej stronie miasta Kinga przecierała stoliki w małej kawiarni. Samotna. Odrzucona. I już wiedziała, iż niektórych mostów nie da się odbudować. Nigdy.