Zdrada, która doprowadziła do całkowitej klęski: powrót z poczuciem winy

newsempire24.com 1 tydzień temu

Wrócił z podkulonym ogonem: jak zdrada obróciła się w całkowitą klęskę

Kamil rozwalony był na kanapie, wgapiony w kolejny odcinek serialu, gdy do pokoju wszedł ojciec. W jego głosie nie było cienia wahania:

— Synu, musimy porozmawiać.

— No to gadaj — odparł Kamil, nie odrywając wzroku od ekranu.

— Była u mnie twoja żona. Mówi, iż ostatnio dziwnie się zachowujesz. Masz jakieś problemy?

— Wszystko gra — machnął ręką Kamil.

— Gra? — Jan Kowalski w milczeniu sięgnął po tablet, otworzył zdjęcie i obrócił ekran w stronę syna. Kamil spojrzał – i zdrętwiał.

Kiedyś Jan i Kinga byli przykładem miłości – razem zaczęli biznes, razem szli przez życie, ale dopiero w wieku trzydziestu ośmiu lat urodził im się upragniony syn. Kamila rozpieszczano, hołubiono, wychowywano bez dyscypliny. Wyrosło z niego rozpieszczone, egoistyczne lenistwo.

Ukończył studia tylko dzięki pieniądzom rodziców, po czym oznajmił, iż jest „zmęczony”. Pracować nie zamierzał, bo „i tak kasa jest”.

Jan naciskał na samodzielność, ale Kinga zawsze stawała w obronie syna:

— Niech se odpocznie. Jeszcze się w życiu napracuje.

Mąż tylko machnął ręką – wiedział, iż z syna żaden pożytek.

Kamil żył jak pasożyt. Imprezy, zagraniczne wojaże, ciągłe zmiany dziewczyn. Rozbił prezentowany mu drogi samochód – sam wyszedł cało, ale matka dostała zawału i po roku zmarła. Wraz z jej śmiercią zniknęły wszelkie ograniczenia w życiu Kamila. Zaczął opróżniać jej konto i choćby się z tym nie krył.

Potem przyprowadził do domu nową zdobycz – Wiktorię. Młodą, błyskotliwą, bezczelną. Ojciec od razu poczuł, iż to kiepski pomysł. Próbował przemówić synowi do rozsądku:

— Patrycja to dziewczyna dla ciebie. Mądra, spokojna, gospodarna. Kocha cię od dziecka.

— Patrycja to nudziara — odparował Kamil. — A Wiktoria to sama radość.

Ale euforia gwałtownie zamieniła się w katastrofę. W domu odbyła się huczna impreza, wszystko przewrócone do góry nogami, pomoc domowa w łzach, ojciec wściekły.

— Albo bierzesz się w garść, albo wynosicie się.

Kamil odpowiedział zuchwale:

— Co, nie mogę w swoim domu gości zaprosić?

— To mój dom — spokojnie odparł Jan. — Ty masz tylko mieszkanie. Idź tam – i baw się do woli.

Syn wyszedł, ale dalej wyciągał pieniądze z konta matki. Okazało się, iż Wiktoria nie była z nim z miłości. Po dwóch latach skończyły im się fundusze, sprzedali choćby mieszkanie, by spłacić długi. A potem Wiktoria zniknęła z innym facetem, zostawiając Kamila z niemowlęciem na rękach.

Wrócił więc – z półrocznym Dominikiem na ręku, blady, wynędzniały, upokorzony.

— Nie mam gdzie iść — szepnął.

Ojciec wpuścił go. Ale postawił trzy warunki: ogarnąć się, znaleźć pracę i… ożenić się z Patrycją.

I Patrycja się zgodziła. Przez te lata pozostała wierna swoim uczuciom. Pokochała dziecko jak własne, a test DNA potwierdził: Dominik to prawdziwy wnuk Jana Kowalskiego.

Przez trzy lata w domu panował spokój. Kamil wydawał się zmieniony. Pracował, nie imprezował, dbał o rodzinę. Ale potem stał się dziwny. Znikał wieczorami, miał huśtawki nastrojów. Pewnego dnia ojciec postanowił sprawdzić, co się dzieje – wynajął ochronę. I dostał zdjęcia: Kamil spotykał się z Wiktorią.

— Dlaczego się z nią widywałeś? — zapytał Jan, rzucając przed synem tablet.

— To matka mojego syna — odparł Kamil.

— To źródło wszystkich twoich problemów. Nie zbliżaj się do niej. I niech ona zapomni drogę do naszego domu. Dopilnuję, by straciła wszelkie prawa.

Tydzień później Kamil zniknął. Ostatni raz widziano go, jak wsiadał do samochodu z Wiktorią.

Jan Kowalski nie przeżył tej zdrady. Patrycja i Dominik byli przy nim w ostatnich dniach. A Kamil… Pojawił się dopiero po czterech miesiącach – opalony, wypielęgnowany, z Wiktorią pod rękę.

— Cześć — uśmiechnął się do Patrycji. — A ty taka sama. Przyjechaliśmy w sprawie spadku.

— Szkoda było fatygi. Wszystko już dawno ustalone — odparła Patrycja. — Dominik, idź na górę, dobrze? Muszę porozmawiać z ojcem.

Chłopiec posłusznie wyszedł. A Patrycja, nie tracąc zimnej krwi, powiedziała:

— Cały majątek należy do mnie i Dominika. Zgodnie z prawem, ja jestem jego matką.

— Co?! — wykrztusili Kamil i Wiktoria.

— Wszystko jest prawnie zabezpieczone. Wasze prawa są unieważnione. Nic nie dostaniecie.

— Przecież jesteśmy rodzicami! — oburzyła się Wiktoria.

— Nie. Rodzice to ci, którzy są blisko — cicho powiedział Dominik ze schodów. — Patrycja to moja mama. A wy… jesteście nikim.

Ochrona w milczeniu wyprowadziła nieproszonych gości. Kamil zrozumiał – przegrał. Jak zawsze.

Idź do oryginalnego materiału