Zdrada i zapłata: upadek rodziny

newsempire24.com 1 tydzień temu

Zdrada i zapłata: rozpadająca się rodzina

— Już za późno na dyskusje. Musimy podjąć decyzję, co dalej. Trzeba zapłacić za studia Eli, choćby za pierwszy rok. Jest zdolna, poprawi wyniki i przejdzie na budżet — powiedziała zmęczona Helena, patrząc na męża.

Krzysztof wzruszył ramionami, jakby rozmowa go nie dotyczyła.

— Krzyś, w ogóle mnie słuchasz?

— Aha — mruknął, nie odrywając wzroku od telefonu.

— W takim razie sprzedamy motocykl. Mój kolega się interesował. Pieniądze pójdą na edukację Eli.

— Nie, Helu. Motocykla nie sprzedajemy — odciął Krzysztof, zaskakując żonę swoją stanowczością.

— A to dlaczego?

Odpowiedź ugodziła jak cios poniżej pasa.

Helena zawsze wierzyła, iż rodzina to twierdza zbudowana na zaufaniu i kompromisach. Z Krzysztofem przeżyli razem dwadzieścia trzy lata, przetrwali trudności, zbudowali dom pod Warszawą, wychowali córkę. Ale ostatnio wszystko się zmieniło. Krzysztof stał się drażliwy, zamknięty. Helena myślała, iż to przez śmierć jego brata Marcina, z którym był bardzo blisko.

Marcin zostawił żonę Anię i syna Wiktora. Helena i Krzysztof wspierali ich, często kosztem siebie. Ale ta sytuacja stała się kroplą, która przelała czarę.

— Obiecałem motocykl Wiktorowi — rzucił Krzysztof.

— Czekaj… Jak mogłeś? Przecież umówiliśmy się, iż sprzedamy go dla Eli! — Helena poczuła, jak krew napływa jej do twarzy.

— Nikomu nic nie obiecywałem — machnął ręką.

— Rozmawialiśmy o tym na rodzinnym zebraniu, gdy Ela kończyła liceum! Wybrała trudny kierunek, wymagający wysokich wyników!

— Wtedy nie wiedziałem, iż Marcin umrze, a Wiktor zostanie bez ojca. On potrzebuje wsparcia.

— A twoja córka nie?! — Helena próbowała dotrzeć do męża, ale on milczał, wpatrzony w podłogę.

Pomyślała, iż zgodził się z nią, i zajęła się sprawami: sprawdzała, jak załatwić płatne studia dla Eli. Dni minęły w wirze przygotowań.

Wieczorem, nakrywając do kolacji, Helena usłyszała dzwonek telefonu. Na ekranie wyświetlił się numer Ani.

— Helu, dziękuję ci ogromnie za prezent! — głos wdowy brzmiał radośnie.

— Jaki prezent? — zaskoczyła się Helena.

— Motocykl! Krzyś podarował go Wiktorowi. Widziałabyś, jak jest szczęśliwy! Marzy o nim od dziecka, Marcin obiecał mu go na osiemnastkę. Ale po jego śmierci… skąd my mieliśmy pieniądze? A Krzyś spełnił marzenie mojego syna! Dziękuję wam!

Serce Heleny ścisnęło się.

— Mówisz, iż nasz motocykl jest u was?

— Tak, Helu. Krzyś go Wiktorowi podarował. Nie wiedziałaś?

Helena milczała, niezdolna wydusić słowa. Ten motocykl kupili z Krzysztofem trzy lata temu za wspólne oszczędności. Zgodziła się na zakup pod warunkiem: jeżeli będzie trzeba, sprzedadzą go dla Eli.

Przypomniała sobie niedawną rozmowę z córką:

— Mamo, wszystko sprawdziłam, trzeba wpłacić zaliczkę.

— Oczywiście, Elu, z tatą już wszystko ustaliliśmy. Jutro kupiec przyjedzie obejrzeć motocykl…

Teraz te słowa brzmiały jak szyderstwo.

— Dobrze, słyszę, iż jesteś zajęta — powiedziała Ania i rozłączyła się.

Gdy Krzysztof wszedł do domu, Helena siedziała na kanapie, zaciskając dłonie na telefonie.

— Krzyś, dzwoniła do mnie Ania. To prawda? Dałeś im motocykl?!

Zamarł, potem niechętnie skinął głową.

— Tak. I co z tego?

— Jak to „i co z tego”? Podarowałeś nasz motocykl bez mojej zgody? W tajemnicy?!

— Helu, daj spokój. To mój motocykl.

— Nasz, Krzysztofie! Kupiliśmy go razem, z zastrzeżeniem, iż sprzedamy, jeżeli będzie trzeba!

— Znowu to twoje wrzaskliwe gadanie o studiach! — warknął. — Nie rozumiesz? Nie mam syna. Urodziłaś mi tylko córkę. A Wiktor to prawdziwy chłopak. Obiecałem Marcinowi, iż będę się nim opiekował jak swoim.

— Na serio?! — głos Heleny zadrżał z bólu. — Ela to dla ciebie nie dziedziczka? Nie twoja krew?

Z korytarza dobiegły kroki. Ela stała w drzwiach, blada, z oczyma pełnymi łez.

— Mogłeś mi pomóc, ale wybrałeś bratanka? — jej głos się załamał.

— Studia to nie wszystko — mruknął Krzysztof. — Możesz iść na budżet, na inny kierunek. Jaka różnica? A Wiktorowi nikt motocykla za darmo nie da.

— Dla ciebie jestem nikim — szepnęła Ela, odwróciła się i wyszła, trzasnąwszy drzwiami.

— Widzisz, co narobiłeś?! — Helena ledwo powstrzymywała gniew.

— Helu, jestem zmęczony. Zawsze jesteś niezadowolona. Straciłem brata, Wiktor stracił ojca. Nie potrafisz tego zrozumieć?

— A ty, jak widać, straciłeś córkę — odparła zimno.

W ostatnich miesiącach Helena zauważyła, iż Krzysztof się oddala. Zostawał po godzinach, stał się tajemniczy, często odwiedzał Anię.

— Po prostu ją wspieram, jest sama — tłumaczył. — Wiktor prosił o pomoc z motocyklem, uczy się na mechanika, kocha technikę.

Helena też pomagała Ani: załatwiała dokumenty po śmierci Marcina, jeździła z nią po urzędach, organizowała pogrzeb. Myślała, iż Krzysztof docenia jej pomoc, ale coraz częściej oskarżał ją o brak serca, gdy skarżyła się na jego uwagę dla bratanka.

Ania zawsze czekała na Krzysztofa. Gotowała obiady, częstowała, wspominała Marcina. W jej domu czuł się potrzebny, inaczej niż u siebie, gdzie słyszał tylko pretensje.

— Wiesz, iż zawsze byłam ci bliższa niż Helena — powiedziała mu raz Ania, patrząc prosto w oczy.

Krzysztof milczał, ale jej słowa utkwiły mu w duszy.

— Ona ciągle ma do ciebie pretensje, Krzyś. A ja cię rozumiem. Oboje straciliśmy Marcina, a dla Heleny to błahostka.

Długo się wahał, ale pewnego wieczoru został u Ani, kłamiąc Helenie o pękniętej rurze. Uwierzyła.

Prawda wyszła na jaw przypadkiem. Helena znalazła w jego telefonie wiadomości, których krewni sobieKrzysztof stał w pustym korytarzu, patrząc na zamknięte drzwi, które już nigdy nie miały być dla niego otwarte.

Idź do oryginalnego materiału