Zdrada

newsempire24.com 1 dzień temu

**Zapiski z pamiętnika**

*„Małgośka-a-a…”* – zawodziła w słuchawkę Karolina.

*„Dlaczego ryczysz? Mów wreszcie, co się stało? Z Grzegorzem? Karola, czemu milczysz?”* – krzyczała Małgosia, ściskając telefon.

*„Łee… Tomek… A-a-a…”* – zanosiła się płaczem Karolina.

*„Coś się stało Tomkowi? Miał wypadek?”* – Małgosia wyobraziła sobie, jak przyjaciółka potrząsa głową, jakby mogła ją zobaczyć przez telefon.

*„Dość. Moja cierpliwość się skończyła. Rozłączam się, słyszysz? Będę u ciebie za dziesięć minut, czekaj”* – powiedziała Małgosia, jeszcze chwilę nasłuchiwała szlochów, ale widząc, iż nic więcej nie usłyszy, odłożyła słuchawkę.

Szybko się przebrała, złapała torebkę, sprawdziła, czy ma telefon i inne drobiazgi, i wyszła z mieszkania, zamykając drzwi. Karolina mieszkała tylko przystanek dalej, więc Małgosia ruszyła przed siebie, raz po raz przyspieszając, przeklinając w myślach nieznośną Karolinę: *„Zawsze musi robić dramy, a potem nie umie choćby wyjaśnić, o co chodzi. Jak to będzie kolejna głupota, to dostanie po głowie…”*

Po pięciu minutach stała przed klatką, wciskając przycisk domofonu. W głośniku coś zaskrzeczało.

*„Karola, otwórz, to ja!”* – krzyknęła.

Znowu usłyszała trzask, potem sygnał i zamek elektryczny szczęknął. Małgosia wbiegła do środka. Drzwi za nią zamknęły się płynnie, a wokół rozlała się ciemność, jeszcze głębsza po dziennym świetle. Nie miała czasu czekać, aż oczy się przyzwyczają, więc ruszyła w stronę schodów przed windą – i natychmiast się potknęła, ledwo łapiąc równowagę.

*„Cholera, można się zabić. Nie mogą wkręcić normalnej żarówki?!”* – mruknęła pod nosem.

Czekając na windę, Małgosia nerwowo tupała nogą, w głowie przewijały się najgorsze scenariusze. *„Tylko niech nic poważnego się nie stało…”* – powtarzała w duchu. Przed drzwiami do mieszkania zatrzymała się na sekundę, nasłuchując. Żadnych krzyków ani płaczu – to już był dobry znak. Wzięła głęboki oddech i zdecydowanie nacisnęła dzwonek.

Drzwi otworzyła Karolina z zapuchniętą, załzawioną twarzą. Jak zombie odwróciła się i powłócząc nogami, weszła do kuchni. Małgosia pokiwała głową, zdjęła buty i poszła za nią.

Karolina osunęła się na krzesło, bezwładnie opuszczając głowę i ramiona. Jej cała postać mówiła o rezygnacji.

*„Karola, co się stało? Przestraszyłaś mnie”* – Małgosia podeszła i położyła dłoń na jej plecach. *„Mów wreszcie, bo sama nie wiem, co myśleć. Przyleciałam jak na skrzydłach.”*

*„Tomek mnie zostawił”* – wypowiedziała Karolina mechanicznym głosem.

*„Zostawił? Dla innej?”*

Karolina skinęła głową.

*„Jak to się stało? Sam ci powiedział, czy tylko się nakręciłaś?”* – dopytywała Małgosia. Nie była zaskoczona. Tomek był przystojnym, wysokim mężczyzną. Zawsze podpowiadała przyjaciółce, iż takich mężczyzn kobiety będą odbierać, więc musi być czujna.

*„Powiedział, iż kocha inną, spakował rzeczy i wyszedł. Małgoś, powiedz, za co? Starałam się, gotowałam, sprzątałam, urodziłam mu syna, choćby po ciąży trzymałam dietę, żeby wyglądać jak modelka… A on i tak odszedł.”*

*„Uff”* – Małgosia westchnęła głośno. *„Wszyscy żyją, a ty zawodzisz jak nad trumną. Poszaleje i wróci.”* Usiadła obok.

*„Wróci? Naprawdę tak myślisz?”* – Karolina spojrzała na nią z nadzieją.

*„Nie wiem. Wszystko może być. A ta druga? Ładna? Młoda?”*

*„W moim wieku. Krępa, ruda i zezowata.”* – Karolina wzruszyła ramionami. *„Małgoś, czego mu brakowaMałgosia wzięła głęboki oddech i powiedziała: *„To nic, Karola, życie toczy się dalej, a my znajdziemy swoją drogę.”*

Idź do oryginalnego materiału