– Co za sposób jedzenia z telefonem w rękach?! Albo schowaj ten telefon, albo wyjdź od stołu! — krzyknął po raz kolejny Krzysztof na swojego pasierba.
– Chcę i jem z telefonem! A co ci do tego?! Jesteś dla mnie nikim… — odparł dziesięcioletni Jakub.
– Co powiedziałeś?! Dopóki jestem w tym domu, ja tu rządzę i życzę sobie, żebyś mnie szanował i słuchał! W tym wieku nie śmiałem tak się odnosić do rodziców! — ryknął Krzysztof, na co Jakub wyskoczył od stołu i zatrzasnął drzwi do swojego pokoju.
– Co znowu się dzieje? Nie mogę choćby spokojnie się umyć, od razu się czepiacie! Jak ja już jestem tym wszystkim zmęczona! — wyszła z łazienki Barbara, matka Jakuba.
– Twój syn całkowicie się rozbestwił! Żadnej wychowywania! To wina twoja, nawiasem mówiąc! — w gniewie krzyknął Krzysztof na żonę.
Barbara usiadła na krześle w kuchni, zdjęła z głowy ręcznik, który nawinęła kilka minut wcześniej. Zmęczona otarła twarz, spojrzała na męża, westchnęła i spuściła wzrok…
…W wieku osiemnastu lat Barbara zaszła w ciążę z kolegą z uczelni. Żadnej specjalnej miłości wtedy nie było. Po prostu się spotykali… Opowiedziała chłopakowi o ciąży. On natychmiast poinformował swoich rodziców. A ci gwałtownie zareagowali. Od razu przenieśli go na studia na drugim końcu Polski, a Barbarze dali pieniądze na aborcję.
Nie przyszło jej do głowy, by pozbyć się dziecka. Postanowiła urodzić i dołączyć do grona matek samotnych.
– O, Barbaro! Jak ja cię współczuję! To wszystko moja wina, nie dopilnowałam. Powinnam ci to wyjaśnić. Sama przez to przeszłam, wiem, co to znaczy wychowywać dziecko samotnie. A ty poszłaś tą samą drogą. Powtarzasz moją historię… — lamentowała kiedyś Teresa, matka Barbary.
– Nie martw się, mamo. Wychowałaś mnie, poradzę sobie. Najpierw wezmę rok urlopu dziekańskiego, a potem przepiszę się na studia zaoczne. Miliony kobiet tak żyją, ja nie jestem gorsza! Przeżyjemy! — odpowiadała jej Barbara.
– No, przeżyjesz, ale to nie jest najłatwiejsza ścieżka… Mężczyznom nie zależy na cudzych dzieciach. A ty młoda i już z bagażem!
– Mamo, znowu te twoje stereotypy. Jestem pewna, iż jest na świecie mężczyzna, który pokocha mnie i moje przyszłe dziecko. — odpowiedziała Barbara z pewnością.
– No to niech będzie… — odpowiedziała Teresa z ukrytym znaczeniem…
…Po dziewięciu miesiącach Barbara urodziła chłopca, którego postanowiła nazwać Jakubem. A potem życie zaczęło toczyć się z niesamowitą prędkością. Najpierw, zgodnie z planem, urlop dziekański, potem studia zaoczne, praca, sesje, egzaminy, poprawki, choroby, przedszkole, urodziny małego synka jeden po drugim. Oczywiście, było jej bardzo ciężko wychowywać dziecko samodzielnie. Dzięki matce, która w trudnych chwilach zawsze wspierała i pomagała.
…Barbara już zaprowadziła synka do pierwszej klasy, zdobyła dyplom, znalazła dobrą pracę, ale niestety nie ułożyła sobie życia osobistego. Jej matka miała częściowo rację w swoich przemyśleniach dotyczących mężczyzn. Zdarzało się, iż mężczyźni zaczynali się nią interesować. Niektórzy jednak nie odwzajemniali jej uczucia. A inni, jak tylko dowiadywali się, iż Barbara ma syna, od razu znajdowali różne wymówki, by się wycofać. Tak żyła z synem we dwójkę.
– Barbaro, widziałaś nowego szefa budowlanki? Co za facet… — zapytała koleżanka Zofia z figlarnym tonem.
– Nie. A co, złoty jest? — zapytała obojętnie Barbara.
– Cóż, nie złoty, ale facet niczego sobie! Dziś będzie na wspólnym spotkaniu, sama go zobaczysz. Wtedy zrozumiesz, o czym mówię.
Tego samego dnia Barbara, podobnie jak pozostali pracownicy firmy, poznała nowego kierownika działu budowlanego. Krzysztof rzeczywiście okazał się atrakcyjnym młodym mężczyzną, wysportowanej sylwetce, z doskonałym poczuciem humoru. Jakoś szczególnie gwałtownie wpasował się w zespół, nawiązał przyjacielskie relacje z kolegami, ale to Barbara wzbudziła w nim największą sympatię. Jej specjalne traktowanie poczuła, zdaje się, już od pierwszego dnia.
Na początku dżentelmen Krzysztof zaproponował, żeby na przerwie napić się wspólnie kawy. Potem poszło dalej: zaprosił na pierwszą randkę. Barbara zgodziła się, ale od razu postanowiła, iż zanim sprawy zajdą za daleko, musi mu powiedzieć o Jakubie.
Krzysztof opowiedział o sobie, wspominając, iż w wieku trzydziestu trzech lat jeszcze się nie ożenił. Do niedawna mieszkał z mamą. Potem uzbierał na własne mieszkanie i teraz jest gotowy na małżeństwo.
Barbara również opowiedziała o sobie, delikatnie wspomniała, iż sama wychowuje syna. Krzysztof spokojnie to przyjął, opowiadając, iż zawsze marzył o synu. Barbara się uspokoiła, a ich romans rozwijał się dość szybko. Kobieta przedstawiła swojego wybranka synowi. Wszyscy razem spacerowali w parku, chodzili do kina. Wszystko w sumie wyglądało nieźle. Oczywiście, wówczas Krzysztof i Jakub zachowywali się trochę obco wobec siebie. Barbara była szczerze przekonana, iż muszą się zaprzyjaźnić. A w idealnym przypadku — stać się naprawdę bliskimi osobami. Jak ojciec i syn.
– Barbaro, może przeprowadzicie się do mnie? — zapytał pewnego razu Krzysztof.
– Nie wiem, Krzysztofie. Chciałabym, ale Jakub… Będzie musiał zmienić szkołę, a on pewnie nie będzie chciał. — podzieliła się swoimi obawami Barbara.
– Zechce, nie zechce! Rozpieszczyłaś go, kochana. Powiedzmy prosto, tak będzie. Trzeba po prostu postawić go przed faktem, iż się przeprowadzacie i on idzie do innej szkoły. — odpowiedział Krzysztof.
– choćby nie wiem…
Barbara rzeczywiście chciała przeprowadzić się do ukochanego mężczyzny, ale coś ją powstrzymywało, nie pozwalało na poważny krok w zupełnie nowe życie.
Minęło kilka miesięcy. Krzysztof znów poruszył temat przeprowadzki i formalizacji ślubu.
– Dobrze, Krzysztofie. Porozmawiam z Jakubem. Może właśnie latem się przeprowadzimy, a od nowego roku szkolnego pójdzie do szkoły w twoim rejonie.
– Barbaro, już o tym rozmawialiśmy. Po co ciągle mówisz o Jakubie? Rozwiążmy tę sprawę między sobą, a jego po prostu poinformujemy. To tylko dziecko i to nie on decyduje, gdzie i z kim ma mieszkać. — upierał się Krzysztof.
– Krzysztofie, nie mogę tak. To mój syn, ma tu wszystkich przyjaciół, ma swoje treningi. Jednak porozmawiam z nim.
Do nadchodzącej rozmowy z synem Barbara długo się przygotowywała. Ale pewnego sobotniego wieczoru postanowiła w końcu poruszyć ten trudny temat.
– Jakubie, co powiesz na to, żebyśmy razem na stałe przeprowadzili się do wujka Krzysztofa?
– Po co? — zapytał zdumiony dziesięcioletni chłopiec.
– No, rozumiesz, kochamy się, weźmiemy ślub i będziemy żyć jak jedna rodzina.
– Może lepiej, jakbym przeprowadził się do babci? — zapytał Jakub zdezorientowany.
W powietrzu zapanowała krótka cisza.
– Nie, synku. Dlaczego miałbyś iść do babci? Po pierwsze, chcę widzieć cię każdego dnia. Po drugie, babcia już nie jest taka młoda, a z tobą trzeba i lekcje odrabiać, i coś ugotować. Nie.
Barbara czuła, iż Jakubowi nie za bardzo się podoba perspektywa przeprowadzki. W jej wnętrzu toczyły się dwa uczucia. Z jednej strony, kochała Krzysztofa, pragnęła mieszkać z nim w jednym mieszkaniu, wspólnie zasypiać i budzić się. Z drugiej strony, kobieta szczerze kochała swojego syna i nie chciała psuć z nim ciepłych, zaufanych relacji.
– Barbaro, złożyliśmy podanie w Urzędzie Stanu Cywilnego, porozmawiajmy teraz o dacie przeprowadzki. Uważam, iż im szybciej to się stanie, tym lepiej.
– Krzysztofie, rozmawiałam z Jakubem. Wydaje mi się, iż jakoś to przyjął… — Barbara nie zdążyła dokończyć zdania, bo Krzysztof ją przerwał.
– Barbaro, pozwól, iż po szkole po niego przyjadę i porozmawiam męsko. Po prostu go bardzo rozpuściłaś. Zachowuje się jak jakaś dziewczyna: jadę, nie jadę…
– No spróbuj… — zgodziła się ostrożnie Barbara.
Wieczorem Krzysztof miał przywieźć Jakuba do domu. Barbara tego wieczoru bardzo się denerwowała. W głębi duszy szczerze miała nadzieję, iż wszystko pójdzie gładko, a Krzysztofowi uda się przekonać syna do przeprowadzki. Barbara przygotowała pyszny obiad. Jednak, sądząc po nastroju, w którym przyjechali Krzysztof i Jakub, rozmowa nie poszła im zbyt dobrze.
– Barbaro! Twój syn — całkowicie niegrzeczny chłopiec! — prawie od progu oznajmił Krzysztof.
– Skąd takie wnioski? — zapytała Barbara, żegnając wzrokiem Jakuba, który gwałtownie pospieszył z powrotem do swojego pokoju.
– Skąd takie wnioski? Jeszcze pytasz?! On zrobił taką awanturę! Jest chłopakiem, a gorszym niż jakakolwiek dziewczyna! Przeprowadzamy się i koniec! Bo zobacz, potrafi cię oszukać! Ale ja go wychowam i zrobię z niego porządnego chłopca!
– Może zjedzmy kolację — zaproponowała Barbara.
Krzysztof już siedział przy stole, czekali tylko na Jakuba, który wciąż nie wychodził ze swojego pokoju.
– Jakubie, synku, chodź na kolację. — zawołała Barbara, nie opuszczając kuchni.
– Nie chcę. — odpowiedział Jakub.
– Znowu tam swoje płacze będziesz rozkręcał! Słowo honoru, jak jakaś dziewczyna! Już masz sporo lat, a ciągle się mazgaisz. Na fortepianie grasz! Przecież obok mojego domu jest sekcja bokserska, tam będziesz chodził zamiast do swojej szkoły muzycznej. — zagrzmiał Krzysztof.
– Wolę mieszkać u babci niż z tobą! — krzyknął Jakub, a Barbara rozpoznała w jego głosie płacz.
– Żadnej babci! Będziemy mieszkać wszyscy razem i kropka…
…Barbara i Jakub przeprowadzili się do Krzysztofa. Od tego momentu spokojne życie Barbary się skończyło, ponieważ awantury w mieszkaniu wybuchały niemal codziennie.
– Co za sposób jedzenia z telefonem w rękach?! Albo schowaj go, albo wyjdź od stołu!
– Chcę i siedzę z telefonem! Co ci do tego?! Jesteś dla mnie nikim… — odparł dziesięcioletni Jakub.
– Co powiedziałeś?! Dopóki jestem w tym domu, ja tu rządzę, więc szanuj mnie! Nie śmiałem tak się zwracać do rodziców!
– Co tym razem wam nie odpowiada? Już nie mogę spokojnie się umyć, od razu się czepiacie!
– Twój syn już całkowicie się rozbestwił!
Jakub wyszedł od stołu, nie dokończywszy swojej porcji.
– Barbaro, może naprawdę wyślemy go do twojej matki? — zasugerował Krzysztof.
– Nie, Krzysztofie. Chcę, żeby mój syn mieszkał z nami.
– To w takim razie jutro oddam jego bilet. Nie chcę znosić jego chamstwa podczas wakacji, a karę powinien też jakoś odczuć za swoje zachowanie. I tak nie pojedzie nad morze.
– Krzysztofie, co ty mówisz? Ja nigdzie nie pojadę bez syna! — oświadczyła Barbara.
– Nic mu się nie stanie, posiedzi z twoją matką i pomyśli nad swoim zachowaniem.
– Krzysztofie, gdyby to był twój dzieciak, czy postąpiłbyś tak samo?! — nagle zapytała Barbara.
– Teraz mowa nie o naszych dzieciach, a o Jakubie.
– Nie, Krzysztofie, ja nigdzie nie pojadę bez syna. Tym bardziej, iż mówiłeś, iż zawsze marzyłeś o synu i nie masz nic przeciwko dzieciom.
– Nie myślałem, iż to właśnie tak będzie! — oznajmił Krzysztof.
Barbara rzeczywiście odmówiła wyjazdu na wakacje bez syna. Krzysztof był obrażony, przez kilka dni nocował u matki.
Pewnego wieczoru telefon Barbary zadzwonił. Na ekranie pojawił się numer teściowej.
– Tak, Ireno.
– Barbaro, co ty wyprawiasz? — zaczęła teściowa bez wstępu.
– Co się stało?
– Zamierzasz wychodzić za mąż i już sprzeciwiasz się swojemu przyszłemu mężowi?! Krzysztof od kilku dni mieszka u mnie, w swoje mieszkanie wrócić nie może!
– jeżeli mu przeszkadzamy, to możemy się przeprowadzić. Dlaczego sam nie zadzwonił?
– Przestań udawać owieczkę! Ciesz się, iż wzięła cię taka mężczyzna z bagażem, a ty jeszcze prawa sobie roszczysz! — wykrzyczała teściowa.
– Do widzenia. Jutro Krzysztof może wrócić do mieszkania. Nas tu nie będzie wieczorem. — Barbara odłożyła słuchawkę.
Po tej rozmowie spakowała rzeczy. Wieczorem byli już w swoim mieszkaniu. Potem Krzysztof dzwonił, próbował naprawić relacje, ale Barbara odmówiła kontynuowania romansu. Zabrała podanie z Urzędów Stanu Cywilnego.
– No to żyj całe życie ze swoim synkiem! — rzucił jej na pożegnanie Krzysztof.
– I będę. — odpowiedziała Barbara i na zawsze usunęła numer Krzysztofa, a potem zmieniła pracę.
Oto taka nie do końca udana historia rodzinna. Choć w tej historii jeszcze nie wiadomo, komu tak naprawdę się poszczęściło…