Zawsze wiedziałam o romansie męża… I w końcu uknułam idealny plan zemsty.

newsempire24.com 1 tydzień temu

Zawsze wiedziałam o romansie mojego męża… I pewnego dnia opracowałam idealny plan zemsty.

Prawda jest taka, iż nic nie pozostaje sekretem na zawsze. Od dawna wiedziałam, iż mój mąż ma inną kobietę. Myślał, iż umiejętnie to ukrywa: późne powroty z pracy, wyłączony telefon, nagłe “wyjazdy służbowe”. Jednak kobieta to wyczuwa. I ja to czułam. Milczałam. Nie dlatego, iż byłam słaba, ale dlatego, iż zbierałam siły. Potrzebowałam czasu, by uderzyć precyzyjnie, z zimną krwią, na zawsze.

Nie chciałam awantur, upokorzeń i litości. Chciałam zemsty, którą zapamięta do końca życia. I tej zemsty doznał.

Najpierw złożyłam pozew o rozwód – bez jego wiedzy. Wszystko zrobiłam cicho, profesjonalnie i zgodnie z prawem. Zawiadomienia, które przyszły pocztą, po prostu zniszczyłam. Wszystkie trzy. Żadnego nie zobaczył. A kiedy sąd wydał orzeczenie – choćby się tego nie domyślał. Oficjalnie nie byliśmy już małżeństwem. Szybko, bezgłośnie, jak planowałam.

Druga część planu była trudniejsza, ale się udała. Przekonałam go, by wziął kredyt – rzekomo na zaliczkę na nasze nowe mieszkanie. Miał pewne wątpliwości, ale byłam bardziej przekonująca niż kiedykolwiek. Pieniądze otrzymał i schował je w pudle w naszej szafie, żeby “łatwiej było od razu wpłacić całą kwotę”.

Następnego dnia wyjechałam z synem do mamy, a wcześniej niepostrzeżenie zabrałam wszystkie pieniądze z pudła. choćby nie zrozumiał, co się stało. Już wieczorem dzwonił do mnie przejętym głosem, opowiadając, jak pieniądze zniknęły. I jak jest pewien, iż to zrobiła jego kochanka. Jak bardzo tego żałuje i jak prosi o przebaczenie.

Zagrałam rolę oszukanej żony do perfekcji: płacz, zarzuty, krzyki. A potem – wyrzuciłam go z domu. Odszedł, nie domyślając się nawet, iż byliśmy już rozwiedzeni. Do tego momentu wynajęłam już przytulne mieszkanie w Poznaniu, gdzie wraz z synem rozpoczęliśmy nowe życie. Pieniądze z tej skrzynki pokryły czynsz na kilka miesięcy z góry.

Następnego dnia wrócił – z bukietem róż, zapłakanymi oczami, z prośbami o wybaczenie. Zamiast przytulić się, wręczyłam mu dokumenty rozwodowe. Wszczął awanturę, krzyczał, iż beze mnie się zgubię, iż niczego nie potrafię, iż będę tego żałować już po tygodniu.

Cicho zamknęłam za nim drzwi.

Później dowiedziałam się, iż próbował wrócić do tamtej kobiety, ale ona odwróciła się od niego, gdy tylko dowiedziała się o jego długach. A długi – te same, które wziął dla nas. A raczej dla siebie.

Teraz mieszka u matki, po uszy w długach, marząc o moim powrocie. Ale to nigdy się nie zdarzy. Wyrwałam się. Spaliłam wszystko. Zniszczyłam go tak jak on kiedyś zniszczył mnie.

Teraz mam nowe życie. Bez kłamstw. Bez zdrad. Z synem w przytulnym domu, snuję nowe plany, oddycham pełną piersią i nie żałuję swojego czynu. Zemsta to nie zawsze zło. Czasem to wybawienie. I tak, mój plan był doskonały.

Zwyciężyłam.

Idź do oryginalnego materiału