Zawiść zniszczyła moje życie – nikt nie zasługuje na taki los!

newsempire24.com 5 dni temu

Jej zazdrość zniszczyła moje życie — nikt na to nie zasługuje!

Nazywam się Szymon Kowalski i mieszkam w małym miasteczku Łowicz położonym wśród malowniczych wzgórz w województwie łódzkim. Wiele lat temu moje życie zmieniło się w koszmar, wszystko przez jedną kobietę, której zazdrość stała się trucizną niszczącą wszystko, co było mi drogie. Wciąż budzę się w nocy, słysząc echo tamtych dni i pytam siebie: dlaczego los tak mnie skrzywdził?

Wszystko zaczęło się, gdy zatrudniłem się jako technik do spraw ogrzewania w miejscowej szkole. Tam poznałem Olę, sprzątaczkę i samotną matkę z małą córką Kamilą. Była cicha, skromna, o zmęczonych oczach, ale przepełniona dobrocią. Zbliżaliśmy się do siebie powoli — najpierw tylko się witaliśmy, potem rozmawialiśmy o życiu. W końcu zamieszkałem u niej. Wieczorami robiliśmy zakupy, razem przygotowywaliśmy kolacje, pomagałem jej w domowych obowiązkach. Staliśmy się rodziną — prawdziwą, ciepłą, żywą. W pracy nikt nie wiedział o naszym związku, choć jej koleżanki zauważyły, iż się zmieniła: częściej się uśmiechała, emanowała wewnętrznym blaskiem. Ale Ola milczała, nie dzieląc się swoim szczęściem.

Po ośmiu miesiącach zwierzyła się swojej koleżance, Helenie. Od początku czułem, iż ma coś niepokojącego w sobie. Helena miała męża, kochanka na boku, ale zawsze chciała więcej. Patrzyła na cudze szczęście z zazdrością, która skrzypiała zębami. Nie rozumiałem, dlaczego zazdrości Oli, samotnej matce, gdy sama ma tak wiele? Ale Helena nie tylko zazdrościła — chciała nas zniszczyć. I, niestety, jej się to udało.

Helena zaczęła mnie nachodzić z bezczelnymi propozycjami, prawie rzucając się w moje ramiona. Mogłem się skusić — była atrakcyjna — ale z Olą przyrzekliśmy sobie wierność. Po co miałbym szukać innej, kiedy przy niej czułem się na swoim miejscu? Ola była niezwykła — czuła, opiekuńcza, prawdziwa. ale Helena nie ustępowała. Siała niezgodę między nami, dolewała oliwy do ognia, przez nią wybuchały nasze najgorsze kłótnie. Pewnego dnia nie wytrzymałem: po kolejnej awanturze opuściłem dom, trzasnąłem drzwiami i wróciłem do starego mieszkania. Gniew i duma trzymały mnie z daleka od Oli. W pracy mijaliśmy się, tęskniłem za nią, ale przed nią zachowywałem kamienną twarz, jakby nic mnie nie obchodziło.

Helena od razu skorzystała z sytuacji. Kręciła się wokół mnie, otwarcie flirtowała. Na imprezie urodzinowej u kierownika zespołu niemal straciła wstyd — tuliła się do mnie, szeptała na ucho, podczas gdy Ola stała na boku, zaciskając pięści. Jej wzrok palił, ale odszedłem od Heleny i wyszedłem do domu. Następnego dnia Kamila zachorowała — poważnie, z wysoką gorączką. Ola trafiła z nią do szpitala. Koleżanki mówiły, iż czuwa przy niej nocami, a dniem pracuje w szkole. Nie mogłem stać z boku — wyobrażałem sobie, jak jest wyczerpana, samotna i poszedłem do niej. Zaproponowałem opiekę nad Kamilą, bo dziewczynka już dawno nazywała mnie tatą. Choroba córki zbliżyła nas ponownie, a pewnego wieczoru Ola, patrząc mi w oczy, powiedziała: „Weźmy ślub”. Byłem w siódmym niebie.

Postanowiliśmy się pobrać za miesiąc. Ogłosiliśmy to kolegom, poczęstowaliśmy wszystkich cukierkami — wszyscy się uśmiechali, gratulowali, poza Heleną, której twarz wykrzywiły złe emocje i szykowała nowy atak. W szkole zbierano pieniądze na wycieczkę dla uczniów. Nagle część sumy zniknęła, a — o dziwo! — znalazła się w szafce Oli. Od razu wiedziałem: to sprawka Heleny. Podrzuciła pieniądze, by pogrążyć moją ukochaną w hańbie. Ola by tego nie wytrzymała — panika, przesłuchania, a co z Kamilą? Nie mogłem na to pozwolić. Zgłosiłem, iż to ja zabrałem pieniądze i schowałem u niej, sądząc, iż nikt jej nie posądzi. Ola patrzyła na mnie jak na szaleńca, ale się nie wycofałem. Skazano mnie, osadzono w więzieniu. Dla niej, dla Kamili wziąłem winę na siebie.

W więzieniu przychodziła do mnie — raz, drugi, trzeci. Pytała, dlaczego to zrobiłem, co się stało z pieniędzmi. Jej oczy błagały o prawdę, ale milczałem. Nie chciałem, by obwiniała się za moje kajdany. Potem przestała przychodzić. Moje serce pękło — straciłem ją, ale pogodziłem się, myśląc, iż tak będzie lepiej. Dopiero później prawda wyszła na jaw. Helena znowu została przyłapana — ukradła pieniądze komuś innemu, i jej knowania wyszły na jaw, włącznie z incydentem z nami. Plotki dotarły do Oli i postanowiła przyjechać, by powiedzieć, jak żałuje, iż nie uwierzyła. Ale los miał inne plany. Samochód, którym jechała, uległ wypadkowi. Ola zginęła na miejscu. Moja miłość, moje życie odeszło na zawsze, pozostawiając Kamilę sierotą.

Teraz jestem wolny, ale wewnątrz jest pustka. Codziennie obwiniam siebie. Gdybym wtedy ujawnił podłe działania Heleny, może wszystko potoczyłoby się inaczej. Jej zazdrość spaliła moją rodzinę, moją nadzieję. Nikt nie zasługuje na taki los — ani ja, ani Ola, ani mała Kamila, która została sama na tym świecie. Spaceruję ulicami Łowicza, a przed oczami mam jej uśmiech, jej głos. Wszystko mogłoby być inaczej, gdyby nie ta przeklęta zazdrość, która nas zrujnowała.

Idź do oryginalnego materiału