Zawarcie małżeństwa przez starszego brata

newsempire24.com 6 dni temu

Pasek nieba nad horyzontem już różowiał, słońce miało zaraz wzejść. W przedziale wszyscy spali, tylko Damian nie mógł zasnąć, tylko on obserwował narodziny nowego dnia. Leżał na górnej półce i wpatrywał się w okno. Coraz częściej mijały wsie, stacje z opustoszałymi peronami. Czyżby już niedługo miał być w domu?

Drzwi się uchyliły, do przedziału zajrzała konduktor.

– Za pół godziny wasza stacja. Postój pociągu dwie minuty – powiedziała i zamknęła drzwi.

Damian słyszał, jak budziła kogoś w sąsiednim przedziale. Znów spojrzał w okno, ale widok wschodu słońca stracił już swój urok. Usiadł, potem zeskoczył lekko i sprężyście na dół. Mężczyzna na dolnej półce westchnął i odwrócił się do ściany.

Damian wziął ręcznik i wyszedł do korytarza. W prawie wszystkich przedziałach drzwi były uchylone, duszno. W niektórych pasażerowie też już wstawali.

Toaleta była zajęta. Damian odwrócił się do okna. Nie był w domu od czterech lat. Nikt go nie oczekiwał, bo nikt nie wiedział, iż przyjedzie. Postanowił zrobić niespodziankę. A teraz pomyślał, iż to błąd. Sam się spieszył, nie spał całą noc. A co będzie z matką, gdy zobaczy go w drzwiach?

Po śmierci ojca często chorowała. Zarówno od radosnych, jak i smutnych wiadomości, mogło jej zaszkodzić serce, podskoczyć ciśnienie. Trzeba było chociaż zadzwonić do Bartka, uprzedzić go. Ten przygotowałby matkę.

Damian wrócił do przedziału, ubrał się, wziął plecak. W drzwiach się obejrzał – czy niczego nie zapomniał. Stanął przy oknie w przejściu, czekając na swoją stację.

Bartek. Matka zawsze nazywała go tylko tak. Po śmierci ojca zajął jego miejsce w rodzinie. Przyzwyczajona do tego, by we wszystkim radzić się męża, teraz tak samo radziła się najstarszego syna. Była dumna z mądrego i poważnego pierworodnego.

A Damian zawsze był Damkiem, młodszym, urwisem, psotnikiem. Damkowi wydawało się, iż matka kocha Bartka bardziej niż jego. A ojciec? Ojciec wolał Damiana.

– W kogo ty taki jesteś? – dziwiła się matka, gdy w dzienniku widziała uwagi o złym zachowaniu.

– W rodzinie musi być jeden błazen. Jak w bajce. Nic, przyjdzie czas, też będziesz ze mnie dumna – przechwalał się Damiek.

Matka westchnęła. Bartek skończył szkołę ze złotym medalem, bez problemu dostał się na uniwersytet, na ekonomię. Uczył się świetnie, matka była z niego dumna i stawiała brata Damkowi za wzór. A tam kochał grać w piłkę, chodzić do kina i czytać książki o piratach, fantastykę, marzył, by zostać podróżnikiem.

Damka denerwował i irytował kult, jakim matka otaczała starszego brata. Gdy go chwaliła, stawiała za przykład, Damian z potrzeby buntu robił wszystko na opak, na złość, jeszcze gorzej. Był taki, jaki był, i nie zamierzał naśladować brata, choć doceniał jego rozum.

Kiedy Bartek skończył studia, Damian otrzymał świadectwo dojrzałości. Różnili się choćby wyglądem. Bartek był podobny do matki – jasnowłosy, niebieskooki, z pełnymi, niemal kobiecymi ustami. A Damian miał ciemne, niesforne włosy, wiecznie sterczące na wszystkie strony. Oczy żółtawe, jak u kota. Matka w dzieciństwie nazywała go kotkiem. A jak nazywała Bartka? Damian nie mógł sobie przypomnieć. Pewnie i w dzieciństwie wołała go po imieniu.

I oczywiście, miał iść na studia, jak starszy brat. Damian oszukał, nie złożył dokumentów, a potem skłamał, iż nie starczyło punktów.

– Chociaż do technikum byś poszedł, może zdążysz. Do wojska cię wezmą – wzdychała matka. – Bartek, powiedz mu coś.

– Damiek, bez wykształcenia teraz ani rusz, kariery nie zrobisz. Matka ma rację. Spróbuj w technikum. Chcesz, pójdę z tobą? Potem będziesz pracować, zaocznie na studia. Nie martw matki.

– Jeszcze nie wiem, kim chcę być. Wystarczy, iż w rodzinie mamy jednego mądralę. W wojsku też ktoś musi służyć. jeżeli wszyscy będą akademikami, kto ojczyznę będzie bronił? – odpowiadał Damiek.

– Zobaczysz, przegrasz. Matkę poszanuj, przeżywa.

Damian poszedł do wojska. Najpierw było ciężko, potem się wciągnął, znalazł przyjaciół. Z jednym choćby wyjechał po służbie na Śląsk. Tam rozpoczynała się wielka budowa. Zadzwonił do matki, powiedział, iż chce popracować. Matka płakała, błagała, by wrócił. Dzwonił i krzyczał Bartek. Ale Damian postawił na swoim.

Dlaczego miał iść śladami brata? choćby ubrania zawsze nosił po nim. Bartek w piłkę nie grał, spodni nie darł. Po co kupować Damianowi nowe, skoro po bracie zostało tyle? Miał dość. Miał swoje życie. Niech Bartek pracuje w biurze, a on lubi pracę rękami. Pokaże, iż też jest coś wart. Gdyby żył ojciec, na pewno by go wsparł.

Do domu dzwonił rzadko, mówił, iż ma się świetnie, ale przyjechać nie może, bez niego tam się nie obejdą. Po czterech latach pierwszy raz wracał do domu. Dopiero teraz Damian zrozumiał, jak tęsknił za matką i Bartkiem.

Zarobił na mieszkanie, urządził je, nie wstyd przywieźć narzeczonej. Tylko z narzeczonymi nie miał szczęścia. Zakochał się w księgowej Karolinie, a ta okazała się mężatką. To przez nią, by zapomnieć, jechał teraz na urlop do domu.

Za oknem już widać było wysokie bloki dużego miasta. Damian wyszedł do przedziału. Pociąg zwalniał, w końcu szarpnął się parę razy i stanął. Konduktorka otworzyła drzwi wagonu. Zszedł na peron, poprawił plecak na ramieniu i lekkim krokiem ruszył w miasto.

Słońce już wzeszło, zapowiadał się upalny dzień. Damian szedł ulicami rodzinnego miasta, wdychając zapachy dzieciństwa i rozglądając się na boki. Wyobrażał sobie, jak wpadnie do domu. Bartek pewnie jeszcze w domu, nie poszedł do pracy. Matka otworzy drzwi, krzyknie, rzuci mu się w ramiona, przytuli… Jak on za nią tęsknił!

Oto i klatka. Długo stał przed drzwiami mieszkania, w końcu nacisnął dzwonek. Już miał powtórzyć, gdy zaskoczył zamek. Rozczochrana matka mrużyła oczyDrzwi otworzyły się szeroko, a matka, z oczami pełnymi łez, szepnęła tylko: “W końcu jesteś, synu,” i pociągnęła go do środka, gdzie czekał na nich Bartek, a powietrze wypełniło się trudnym do ukrycia napięciem i niewypowiedzianymi słowami.

Idź do oryginalnego materiału