Zatopiony las w Czołpinie

szaryburek.pl 1 tydzień temu

Zatopiony las w Czołpinie nie przypomina typowej atrakcji turystycznej. Dawniej rosła tu potężna puszcza bukowo-dębowa, której ślady pozostały po dzisiejszy dzień. Po sztormach na plaży wyłaniają się stare pnie drzew, które zachowały się dzięki słonej wodzie w niemal idealnym stanie. Już dawno marzyłem o tym, by zobaczyć to miejsce na własne oczy, a w te wakacje w końcu udało mi się tam dotrzeć.

To chyba nie był najlepszy dzień na wybranie się do zatopionego lasu w Czołpinie. Była sobota i jeden z cieplejszych dni tego lata. Po drodze z Gdańska co chwilę trafiałem na korki, a nawigacja próbowała mnie ratować, wyznaczając coraz to nowe trasy objazdowe. Prowadziła mnie przez wąskie, szutrowe drogi, małe wioski i leśne zakątki, w których miałem wrażenie, iż czas zatrzymał się dawno temu.

Gdy dotarłem do punktu docelowego, czyli parkingu na miejscu dawnej jednostki wojskowej w Czołpinie, czekała mnie niemiła niespodzianka. Wszystkie trzy parkingi, które się tam znajdują, były całkowicie zajęte. Wyglądało na to, iż każdy wpadł tego dnia na ten sam pomysł, aby skorzystać z pięknej pogody i spędzić dzień na plaży. Trzeba było czekać w sporej kolejce, aż zwolni się choć jedno miejsce. Na szczęście rotacja była spora, więc już po około 20 minutach mogłem zaparkować. Opłata za parking, na cały dzień wynosiła 20 zł, co wydaje się standardem w takich turystycznych lokalizacjach.

Po zostawieniu auta na parkingu ruszyłem w stronę zatopionego lasu. Początkowo ścieżka prowadziła przez las, aż w końcu dotarłem do plaży i od tego momentu cała trasa wiodła już wzdłuż morza. W sumie wędrówka plażą zajęła mi około godziny, ale uznałem, iż to najprostsza i zarazem najpiękniejsza droga, by dotrzeć do tego niezwykłego miejsca.

Przyznam szczerze, iż już od dawna chciałem tu trafić i jestem szczęśliwy, iż mi się to udało. To jedno z tych miejsc, gdzie historia i natura spotykają się w najbardziej nieoczywisty sposób. Na brzegu morza można zobaczyć pozostałości drzew sprzed trzech tysięcy lat, które kiedyś tworzyły tu potężną bukowo-dębową puszczę. Znajdują się tu na plaży stare pnie drzew wypłukane przez sztormy i wydobyte spod piasku, które po raz pierwszy ukazały się światu w 2016 r. Najprawdopodobniej dawny las padł ofiarą pożaru, a jego resztki stopniowo pochłonęły morze i piasek. Słona woda zadziałała jednak jak naturalny konserwant, dzięki czemu odsłonięte dębowe pnie sprawiają wrażenie młodszych, niż są w rzeczywistości.

Większość opinii osób, które odwiedziły to miejsce, była pełna rozczarowania, wielu spodziewało się bardziej spektakularnych widoków na stare drzewa. Mnie jednak to miejsce się bardzo podobało, choć faktycznie to tylko kilka pni wystających z piasku, to moim zdaniem ma w sobie wyjątkowy urok.

Warto tutaj wspomnieć także o tym, iż idąc plażą w stronę zatopionego lasu, natrafiłem na niespodziewaną przeszkodę. W pewnym momencie krajobraz zmienił się w prawdziwy tor przeszkód, dziesiątki powalonych drzew leżały w poprzek mojej drogi. Czasem musiałem wspinać się na pnie i przechodzić górą, innym razem schylać się nisko i przeciskać pod konarami albo brodzić kawałek w wodzie.

Jak się zdążyłem zorientować, te powalone drzewa są wynikiem wiatru i sztormów, które tu występują. W efekcie powstaje tu swoisty naturalny labirynt, w którym każdy krok wymaga uwagi i ostrożności. Jednocześnie te powalone pnie i splątane konary tworzą niezwykłą, dziką estetykę. Przypominają, iż przyroda rządzi się swoimi prawami, a człowiek w tym świecie jest tylko gościem, który musi dostosować się do jej niespodziewanych kaprysów.

Chciałbym w tym miejscu podziękować osobom, które mnie wspierają za pośrednictwem Wirtualnej kawki. Dzięki Wam i waszym drobnym wpłatom, powstają takie fotorelacje! Od kilkunastu lat staram się odwiedzać i fotografować miejsca mniej znane i opuszczone. o ile ktoś chciałby dołożyć cegiełkę do moich podróży i wesprzeć mnie w tym co robię, zapraszam do postawienia mi >Wirtualnej Kawki<. Wszystkie zebrane kwoty przeznaczam na paliwo, dzięki temu mam możliwość realizowania swoich dalszych podróży.

Moją pasją są podróże i fotografowanie miejsc mniej znanych, zapomnianych, niedostępnych i opuszczonych. Staram się wyszukiwać miejsca, według mnie warte uwagi, mające swój klimat i urok. Myślę, iż stworzyła się wokół tego co robię jakaś mała, fajna społeczność. Nigdy nie myślałem, iż to zrobię, ale doszedłem do wniosku, iż stworzę swój Patronite. Wspierając mnie na nim, sprawisz, iż będę mógł rozwinąć mojego bloga, wyjeżdżać częściej i dalej i z tego tworzyć fajne relacje. W ten sposób także Wam podpowiadać jakieś interesujące miejsce na wyprawy. Kto wie, może to kiedyś przerodzi się w moją jedyną pracę… Bardzo dziękuję Krzysztofowi, Kamili, Andrzejowi, Patrycji, Tadeuszowi, Pawłowi, Karolinie, Magdalenie, Małgorzacie, Władysławowi, Alexowi i Magdzie, którzy wsparli moje działania i zostali moimi pierwszymi patronami.

Idź do oryginalnego materiału