Zastanawiasz się, czy sekret wiecznej młodości może być ukryty w naszych ciałach? Koncepcja wykorzystania czynników wzrostu w kosmetyce jest innowacyjnym podejściem, które korzysta z siły natury zamiast szukać „magicznych” rozwiązań z zewnątrz. Ta metoda polega na maksymalnym wykorzystaniu mechanizmów, które istnieją w nas od tysięcy lat. Ale czy te tajemnicze czynniki wzrostu rzeczywiście mają potencjał, by stać się przełomem w pielęgnacji skóry? Czy warto wiedzieć więcej o ich użyciu?
Współczesna kosmetologia opiera się na legendarnych składnikach takich jak retinol, witamina C, peptydy, koenzym Q10, kolagen, które dominują na półkach sklepów z kosmetykami. Wśród tych gigantów rośnie jednak cicha gwiazda, na którą przedsiębiorstwa kosmetyczne zaczynają poświęcać coraz więcej czasu, uwagi i inwestycji. Czy czynniki wzrostu mają szanse zastąpić obecne bestsellery w pielęgnacji skóry?
Patrząc z perspektywy biologicznej, czynniki wzrostu są naturalnie występującymi związkami, które nasze ciało produkuje w formie cząsteczek białka. Ich głównym zadaniem jest przede wszystkim promowanie rozwoju nowych komórek i gojenie tkanek. Tak więc, mówimy tu o członkach straży naprawczej naszego ciała, bez których nasze życie byłoby krótkie i zdecydowanie trudne.
Znamy dzisiaj dziesiątki różnych czynników wzrostu, które mają różnorodne funkcje i formy. Są one zwykle białkami lub hormonami sterydowymi i pełnią rolę sygnalizatorów komórkowych, łącząc się ze specyficznymi receptorami na komórkach docelowych. Migracja komórek, ich przetrwanie, adhezja, proliferacja, wzrost i choćby różnicowanie są stymulowane przez działanie tych czynników wzrostu. Dzięki nim rozwijają się organy w naszym ciele, tworzone są naczynia włosowate, a rany goją się. To dzięki nim z pojedynczej komórki zygoty rośnie skomplikowany i wspaniały organizm!