Zaślubiny starszego brata

twojacena.pl 2 dni temu

**Ślub Starszego Brata**

Wąski pas nieba nad horyzontem już się zaróżowił, słońce miało niedługo wzejść. W przedziale wagonu wszyscy spali, tylko Radosławowi sen nie przychodził. Leżał na górnej półce i wpatrywał się w okno. Coraz częściej mijał wsie i stacje z pustymi peronami. Czyżby naprawdę miał już być w domu?

Drzwi przedziału uchyliły się, weszła konduktorka.

— Za pół godziny wasza stacja. Postój dwie minuty — powiedziała i zamknęła drzwi.

Radosław słyszał, jak budziła kogoś w sąsiednim przedziale. Znów spojrzał przez okno, ale wschód słońca stracił już swój urok. Zszedł na dół lekko, jak sprężyna. Mężczyzna na dolnej półce westchnął i odwrócił się do ściany.

Radosław wziął ręcznik i wyszedł na korytarz. W większości przedziałów drzwi były uchylone, panował upał. Niektórzy pasażerowie też już wstawali.

Toaleta była zajęta. Oparł się o okno. Nie był w domu od czterech lat. Nikt go nie oczekiwał, bo nie wiedzieli, iż wraca. Postanowił zrobić niespodziankę, ale teraz żałował. Sam się zdenerwował, nie spał całą noc. A co będzie z mamą, gdy zobaczy go w drzwiach?

Po śmierci ojca często chorowała. Radość, tak jak i smutek, mogła przyprawić ją o zawał. Trzeba było chociaż Darka uprzedzić, żeby przygotował matkę.

Wrócił do przedziału, ubrał się, wziął plecak. Rozejrzał się — czy niczego nie zapomniał. Stanął przy oknie, czekając na swoją stację.

Dariusz. Mama zawsze zwracała się do niego tylko po imieniu. Po śmierci ojca zajął jego miejsce w rodzinie. Przyzwyczajona radzić się we wszystkim męża, terasięgała rady u najstarszego syna. Dumna była z rozsądnego i poważnego Darka.

A Radosław zawsze był Radem, młodszym, urwisem, zawadiaką. Czasem wydawało mu się, iż mama kocha Darka bardziej. Za to ojciec wolał Rada.

— Skąd się taki wziął? — dziwiła się matka, widząc uwagi o zachowaniu w dzienniku.

— W rodzinie musi być ktoś wesoły. Jak w bajce. Jeszcze się doczekasz, iż będziesz ze mnie dumna — przechwalał się Rad.

Mama westchnęła.
Dariusz skończył szkołę z wyróżnieniem, bez problemu dostał się na ekonomię. Uczył się świetnie, mama była z niego dumna i stawiała go za przykład Radkowi. A ten wolał grać w piłkę, chodzić do kina czytać o piratach, marzył o podróżach.

Drażniło go uwielbienie matki dla brata. Gdy chwaliła Darka, Radkowi chciało się zrobić na złość, byle inaczej. Był sobą i nie zamierzał naśladować brata, choć doceniał jego rozum.

Gdy Dariusz skończył studia, Radek zdał maturę. Różnili się choćby wyglądem. Dariusz był podobny do matki — jasnowłosy, niebieskookie, o delikatnych ustach. Radek miał ciemne, niesforne włosy i oczy jak u kota. Mama w dzieciństwie nazywała go kotkiem. A Darka? Nie pamiętał. Chyba zawsze po imieniu.

Oczywiście, miał iść na studia jak brat. Radek skłamał, iż nie dostał się.

— Może choć do technikum? Armia cię nie minie — wzdychała matka. — Darku, powiedz mu coś.

— Radek, bez wykształcenia dziś trudno. Mama ma rację. Spróbuj w technikum. Chcesz, pójdę z tobą? Później będziesz mógł studiować zaocznie. Nie martw mamy.

— Jeszcze nie wiem, kim chcę być. Wystarczy jednego mądrali w rodzinie. Ktoś musi iść do wojska. jeżeli wszyscy będą profesorami, kto będzie bronił ojczyzny? — odpowiadał Rad.

— Zobaczysz, doigrasz się. Pomyśl o mamie.

Poszedł do wojska. Z początku było ciężko, potem się wkręcił, poznał kolegów. Z jednym choćby wyjechał na Syberię po służbie. Tam była wielka budowa. Zadzwonił do matki, powiedział, iż chce popracować. Płakała, błagała, by wrócił. Dariusz też go beształ. Ale Rad postawił na swoim.

Dlaczego miał iść śladami brata? choćby ubrania nosił po nim. Dariusz nie grał w piłkę, nie darł spodni. Po co Radkowi nowe, skoro stare były dobre? Miał dość. Chciał żyć po swojemu. Niech Dariusz siedzi w biurze, on woli pracę ręczną. Udowodni, iż też coś znaczy. Gdyby żył ojciec, na pewno by go rozumiał.

Do domu dzwonił rzadko, mówił, iż wszystko gra, ale wrócić nie może. Po czterech latach jechał wreszcie do domu. Dopiero teraz Radosław zrozumiał, jak tęsknił za mamą i Darkiem.

Zarabiał, kupił mieszkanie, urządził. Czas na narzeczoną. Tyle iż z dziewczynami mu nie szło. Zakochał się w księgowej Kornelii, a ta była mężatką. Żeby zapomnieć, pojechał na urlop do domu.

Za oknem już widać było wieżowce miasta. Radosław wyszedł do przedziału. Pociąg zwolnił, wreszcie zatrzymał się. Konduktorka otworzyła drzwi. Wszedł na peron, poprawił plecak i ruszył w stronę miasta.

Słońce już wstało, zapowiadał się upalny dzień. Szedł ulicami rodzinnego miasta, wdychając zapachy dzieciństwa. Wyobrażał sobie minę Darka, gdy się zjawi. Pewnie jeszcze w domu, nie poszedł do pracy. Mama otworzy drzwi, krzyknie, rzuci mu się na szyję… Jak on się za nią stęsknił!

Stanął przed drzwiami mieszkania, w końcu nacisnął dzwonek. Drzwi otworzyła zaspana matka, w narzuconym na koszulę nocną szlafroku.

— Radek? Boże! — Zachwiała się, opierając o framugę.

Podbiegł, złapał ją, posadził na kanapie. Głaskała go po twarzy przez łzy.

— Czemu nie napisałeś? Nie zadzwoniłeś?

— Chciałem zrobić niespodziankę.

— Zmężniałeś… Na stałe? Ojej, co ja mówię! Zaraz zrobię herbatę.

Wyszła do kuchni, a on zamknął drzwi, zdjął buty, wziął plecak z prezentami. W domu!

Na stole czekała jajecznica z pomidorami, kawa z mlekiem, kanapki. Jadł łapczywie, a matka patrzyła na niego, podpierając głowę. Dzwonek do drzwi przerwał ich chwilę.

— Kto to?

Wyszła otworzyć. W korytarzu rozległ się kobiecy głos.

— Wieczorem przyjdźRadosław spojrzał przez uchylone drzwi i zobaczył Dorotę, młodszą siostrę Kornelii, która uśmiechnęła się do niego nieśmiało, a w jego sercu nagle zagościła nadzieja.

Idź do oryginalnego materiału