Zaskoczenie w domu: Co się wydarzyło po powrocie?

newsempire24.com 1 miesiąc temu

Moje myśli plątały się w głowie, a w sercu kipiała zazdrość i złość. Dlaczego oni tak z nią postąpili? Czyż nie kochała swojego męża? Czy była złą żoną i matką dla ich syna?

Ale to, co wydarzyło się później, przekraczało wszelkie granice.

Kamila była pewna, iż z mężem połączyło ją przeznaczenie. I to, iż w małżeństwie z Markiem żyli szczęśliwie już ponad dziesięć lat, uważała za naturalny porządek rzeczy.

Dziś wracała do domu z delegacji, na którą wyjechała dwa dni temu. Wczoraj szef wezwał ją do siebie i oświadczył, iż tylko ona może uporać się z problemami w jednym z oddziałów.

— To trzy dni pracy, nie więcej. Pakuj się, Kamila, i nie próbuj niczego wymyślać. Wyjeżdżasz jutro — powiedział nieco zniecierpliwiony.

Kama miała własne plany na najbliższe dni, a wyjazd do innego miasta w nich nie figurował. Ale z szefem się nie dyskutuje. choćby jeżeli sama ustaliła w firmie zasadę, iż na delegacje jeżdżą tylko młodzi, a ona swoją kolej już odrobiła. Mając trzydzieści pięć lat, marzyła o spokojniejszym grafiku.

— Marek, wyjeżdżam służbowo. Na trzy dni. Dopilnuj, żeby Kuba nie opuszczał zajęć z korepetytorem, bo ostatnio się wymiguje. Płacę za to niemałe pieniądze. I niech je normalnie, a nie chipsami i sucharami. W lodówce zostawiam zupę i kotlety.

— Dobrze, dopilnuję, nie martw się — burknął obojętnie mąż, nie odrywając oczu od ekranu telefonu.

— I to wszystko? — zdziwiła się Kama. — Więc fakt, iż wyjeżdżam, w ogóle cię nie rusza? Oderwij się wreszcie od tego komórkowego!

— No przecież nie na miesiąc. Wrócisz za trzy dni. Samą mówiłaś. A trzy dni my z Kubą jakoś przeżyjemy.

Marek wreszcie podniósł wzrok na żonę i choćby się uśmiechnął.

— A czemu znowu ciebie wysyłają? Przecież już swoje odjeździłaś? — zdziwił się.

— Potrzebny jest doświadczony specjalista. Tak mi sam szef powiedział. Doświadczony i stanowczy! — odparła z dumą, wiedząc, jak jest ceniona w pracy.

W trakcie delegacji postanowiła przyspieszyć i wrócić do domu dzień wcześniej. Ten dzień mogła spędzić sama dla siebie.

Pociąg zbliżał się już do rodzinnego miasta. Kama była w dobrym nastroju. Wyobrażała sobie pusty dom, chwilę spokoju. Marek w pracy, jedenastoletni Kuba w szkole. Najpierw weźmie kąpiel z pianą, potem maseczki. Może choćby się zdrzemnie — od dawna sobie na to nie pozwalała. A potem syn wróci, trzeba go nakarmić, pomóc z lekcjami. Ostatnio tak mało czasu mu poświęcała…

Nie uprzedziła męża o wcześniejszym powrocie — nie wiedziała, czy zapomniała, czy zrobiła to celowo. Nie miało to już znaczenia. Niech będzie niespodzianka. Wieczorem wróci do domu, a tam ukochana żona, gorąca kolacja i odrobione lekcje. Cudownie!

Wzruszona wspomnieniami ich poznania i nagłego ślubu, w drodze do domu wstąpiła do sklepu po butelkę wina i ulubione ciastko Marka. Wieczór miał być romantyczny. Ostatnio jakoś się od siebie oddalili — ona w pracy, on w telefonie. Jak obcy ludzie…

Gdy otworzyła drzwi, nie od razu zrozumiała, iż w domu ktoś jest. Dopiero gdy w przedpokoju zobaczyła obce kobiece buty, zrobiło jej się zimno. Potem wzrok padł na lekkie futro w szafie. Pachniało słodkimi, drażniącymi perfumami. Może nie od zapachu zrobiło się jej niedobrze, ale od świadomości, co czeka ją za tą ścianą…

Zamiast kąpieli, maseczek i rodzinnego wieczoru — katastrofa. Może choćby koniec małżeństwa. Zdrada to coś, czego nie wybaczy.

Zebrała się w sobie. Nie mogła wyglądać na żałosną w oczach zdradzającego męża i tej kobiety, która odważyła się wejść do jej domu.

Słychać było śmiech i cichą rozmowę z sypialni. Szukała czegoś, czym mogłaby ich uderzyć.

— Boże, jak mogłam do tego dopuścić? Dlaczego nie widziałam, iż Marek aż tak się oddalił? — szeptała do siebie, próbując się uspokoić.

W końcu nie mogąc już wytrzymać, ruszyła w stronę zamkniętych drzwi. Po drodze zahaczyła o stojącą lampę, która z hukiem runęła na podłogę.

Dźwięk wyrwał parę z sypialni.

Drzwi się otworzyły, a przed Kami stanęła…

— Oliwia?! — wykrzyknęła zszokowana. — To ty?! Mój Boże! Teraz rozumiem, czemu ten zapach wydał mi się znajomy! — zaśmiała się histerycznie, rozpoznając w rywalce dawną przyjaciółkę. — Jak mogłaś? Wstrętna jesteś!

— Kama? — zdziwiła się tamta. — A ty co tu… Myślałam, iż jesteś w delegacji.

— On też chyba nie spodziewał się, iż wrócę wcześniej? — syknęła Kama, wskazując na sypialnię. — Kochanie, wyłaź! Nie chowaj się!

— Kamila, błagam, uspokój się. Źle to rozumiesz — jąkała się Oliwia.

— Nie, to on powinien mi to powiedzieć. Wyłaź, Marku! Czas zapłacić za zdradę! Dzięki Bogu, iż tylko rozwodem, a nie morderstwem!

— Kama, posłuchaj mnie — broniła się Oliwia.

— Odsuń się od drzwi! Chcę spojrzeć w oczy temu tchórzowi! — wrzasnęła.

— Kama, proszę… — szlochała Oliwia.

— Odsuń się w końcu!

— Nie Marku tam! — wybuchnęła nagle Oliwia.

— Co?! — Kama zastygła. — Nie Marek? To kto?!

— Tam jest Tomek — szepnęła, spuszczając wzrok.

Kama odepchnęła ją i wpadła do sypialni.

Rzeczywiście — Tomek, rodzony brat Marka, siedział na łóżku już ubrany, patrząc przez okno.

— Tomek, co ty tu robisz?! Zwariowałeś?! Za chwilę Kuba wróci, a ty tu urządzasz dom schadzek?!

Nie mogła pohamować emocji. Znała Tomka jako statecznego mężczyznę, a jego małżeństwo z Anią uważała za idealne.

Teraz siedzieli we troje w kuchni. Kama żądała wyjaśnień. Z mężem rozmowa dopiero przed nią.

— Poznaliśmy się z Oliwią rok temu, na twoich urodzinach. Pamiętasz, wywieźKamila westchnęła głęboko, patrząc na Tomka i Oliwię, i pomyślała, iż czas najwyższy porozmawiać szczerze z Markiem, zanim ich własne małżeństwo pójdzie tą samą drogą.

Idź do oryginalnego materiału