"Zarezerwowałem wczasy w Chorwacji, zupełnie na to nie patrząc. Słono zapłaciłem już w trasie"

natemat.pl 20 godzin temu
Raz żona przyszła do mnie i powiedziała "W tym roku jedziemy do Chorwacji". W sumie czemu nie? Wszyscy tam jeżdżą, wszyscy o tym piszą w mediach, więc było to dla mnie spoko. Zgodziłem się od razu. gwałtownie znaleźliśmy nocleg w Makarskiej, wzięliśmy urlop, dzieciaki i pojechaliśmy. Nie przemyślałem tylko jednej rzeczy.


Cała podróż (z Łodzi) na początku była bez przeszkód. Dzieci były zadowolone, pogoda była ok, no i jechaliśmy wreszcie na wakacje. Prawdziwe życie zaczęło się zaraz za polską granicą.

Czytelnik zarezerwował wczasy w Chorwacji, ale nie pomyślał o kosztach winiet i paliwa


Ledwo wjechaliśmy do Czech, a już na pierwszej stacji benzynowej trzeba było kupić winietę. Myślę sobie, no dobra, normalna sprawa. Ale za chwilę w Austrii sytuacja się powtórzyła, a potem w Słowenii znowu. To nie były grosze, kasa na wakacje po prostu znikała, a my choćby nie byliśmy w połowie drogi.

Do tego dochodzi paliwo. Pamiętam, jak na austriackiej autostradzie zapaliła mi się lampka. Podjeżdżam pod dystrybutor, patrzę na cenę i aż mnie zatkało. Było dużo drożej niż w Polsce.

Miałem wybór: albo zjechać z autostrady i szukać jakiejś stacji na wiosce, tracąc czas i nerwy, albo zacisnąć zęby i zapłacić. Dzieciaki i żona już zaczęli marudzić, no to wybrałem to drugie. Machnąłem ręką i zatankowałem na bogato, żeby mieć spokój.

Gdy na miejscu usiadłem i na spokojnie policzyłem, ile wydałem na samą podróż, to aż mnie zamurowało. Za same opłaty na drodze w obie strony poszło ponad 500 złotych. Wyszło to tak, iż za czeską winietę na 30 dni zapłaciłem prawie 18 euro, za austriackie musiałem kupić dwie po 10 dni, co dało kolejne 20 euro, a Słowenia to następne 30 euro.

Koszt wakacji w Chorwacji jest porównywalny do tego nad polskim morzem. Trzeba jednak doliczyć dojazd


A to jeszcze nie koniec, bo w samej Chorwacji bramki na autostradzie do Makarskiej i z powrotem to koszt ponad 50 euro. Jak to wszystko zsumować, robi się z tego poważna kwota, o której nikt z osób polecających taką jazdę na wakacje nie mówi.

I to są tylko opłaty za drogi! Jak doliczyłem do tego paliwo, czyli jakieś 1300 zł na całą trasę, to wyszło, iż prawie dwa tysiące złotych poszło na sam transport. Za taką kasę można by mieć przecież w Polsce tydzień wakacji z noclegiem.

Żeby była jasność, to wakacje były super, Chorwacja jest naprawdę piękna i nie żałuję ani jednego dnia. Ale piszę, żeby inni wiedzieli, na co się szykować. Koszt dojazdu samochodem, to nie jest jakiś drobny dodatek, to spora część całego wakacyjnego budżetu. Warto to sobie od razu doliczyć do ceny noclegu i gotówki "na życie", bo inaczej na miejscu może czekać nas niemiła niespodzianka.

Idź do oryginalnego materiału