– Zaprosiłem mamę i siostrę do nas na Nowy Rok – oznajmił mąż wieczorem trzydziestego grudnia. – Dasz radę wszystko przygotować?

twojacena.pl 4 dni temu

Dziennik Oli, 30 grudnia
W końcu upragniony weekend! westchnęłam z ulgą, wchodząc do mieszkania i zrzucając buty w przedpokoju. Rozciągnęłam się, czując, jak napięcie powoli opuszcza moje zmęczone mięśnie. Dziesięć dni odpoczynku marzenie! Usiadłam na pufie, już planując w myślach leniwe poranki i spokojne wieczory.
Super, prawda? mój mąż, Krzysztof, oparł się o framugę drzwi. Właśnie rozmawiałem z Kingą. Oni jeszcze nie wiedzą, gdzie będą obchodzić Sylwestra, więc wpadną do nas dodał, jakby to była najnaturalniejsza rzecz na świecie.
Uniosłam brwi. Tak?
No i mama też przyjdzie. Zawsze spędza z nimi święta podsumował, zauważając, jak moja twarz się zmienia.
Zdajesz sobie sprawę, iż jutro już Nowy Rok? spytałam ostro. Cały tydzień harowałam po nocach, żeby zdążyć z projektem, a ty mi oznajmiasz, iż jutro mam spędzić przy garach?
Co tam jest do ugotowania? wzruszył ramionami. Dwa sałatki, drugie danie, wędliny, może jakieś przekąski
Krzysiu, lepiej odejdź, bo dostaniesz patelnią w głowę powiedziałam poważnie. jeżeli twoja rodzina chce przyjść, niech przyniesie coś ze sobą. Możesz im to teraz zakomunikować. Pamiętasz tamten Sylwester? Biegałam z talerzami, a twoje panie siedziały na kanapie, popijając wino przy „Kochajmy się”.
Ola, po co od razu tak? zdziwił się.
A jak powinnam? rzuciłam i wyszłam do sypialni przebrać się w dres.
Byłam wściekła. Krzysiowi wolne zaczęło się już wczoraj. Jedyna pociecha? W tym miesiącu zarobiłam półtora raza więcej niż zwykle. Podeszłam do lustra i zaczęłam zmywać makijaż, myśląc o jutrze.
Marzyłam o śnie do południa, spokojnym śniadaniu, lekkim sprzątaniu i zamówieniu zakupów online. Chciałam cichego, kameralnego wieczoru zero zamieszania.
Jak to zorganizować? rozważałam, pijąc gorącą herbatę z cytryną w kuchni. Za oknem śnieg powoli przykrywał ulice, a latarnie rzucały magiczne światło. Na chwilę zapomniałam o problemie, aż wpadłam na pewien pomysł
Następny dzień zaczął się idealnie obudziłam się o dwunastej. Krzysztof już krzątał się po kuchni, co było rzadkością.
Co robisz? zmrużyłam oczy w blasku światła.
Przygotowuję śniadanie dla mojej ukochanej uśmiechnął się, mieszając coś w misce.
Chyba się przypala zaśmiałam się, widząc dym unoszący się z patelni.
Gdy usiedliśmy do stołu, spytałam wprost: Jak planujesz przyjąć gości, skoro nie ma zakupów, a dom nieposprzątany?
No wiesz, nie mogłem odmówić Kindze przełknął ślinę.
Oczywiście wzruszyłam ramionami. Twojej siostrze trudno odmówić.
Masz jakiś pomysł? Widziałem twoją minę wczoraj. Myślałem, iż rozwalisz mieszkanie.
Najpierw zadzwoń do Kingi i zapytaj, co przyniosą. W końcu jest ich czworo: dwoje dorosłych i dzieci.
Krzysztof wziął telefon. Kinga, cześć. Ola planuje menu, więc pytam, co przywieziecie, żeby się nie powtarzać.
Śmiech w słuchawce. Żartujesz? Kiedy ja mam gotować? Mam dwójkę dzieci! Myśleliśmy, iż Ola coś wymyśli, jak zawsze.
Dzieci nie są niemowlętami, oboje chodzą do szkoły odparł.
Ojej, przepraszam, znowu coś rozwalili! Do wieczora! Kinga rozłączyła się.
Krzysztof wrócił z bezradną miną.
Nic nie przyniosą, prawda? spytałam.
Nie i mama też. Chcą odpocząć, a nie gotować.
W takim razie jedziemy do moich rodziców. Zapraszali nas w czwartek, tylko nie mówiłam ci. Jedziesz ze mną?
Ale wtedy się pokłócimy z rodziną.
Albo ze mną uśmiechnęłam się.
Wybieram ciebie podniósł ręce w geście kapitulacji.
Posprzątałam mieszkanie, a Krzysztof pojechał po zakupy. W centrum handlowym było świątecznie: błyszczące dekoracje, choinki, kolędy. Nagle przypomniał sobie o czymś.
Choinka! Jak mogłem zapomnieć?
Zamiast zakupów, wrócił z małą, pachnącą jodłą. Gdy otworzył drzwi, oniemiałam.
Choinka? rozpromieniłam się.
Zdobisz? Jeszcze nic nie kupiłem z listu Chciałem ci sprawić radość.
Zawsze byłeś przeciwko żywym drzewkom.
Nie wiem. W tym roku chciałem zmiany.
Zaczęłam zawieszać bombki, a pokój wypełnił się magią. Krzysztof wrócił z torbami pełnymi zakupów.
Wszystko, oprócz ryby. Była nieświeża. Kupimy po drodze.
Domyślam się uśmiechnęłam się. Nie spodziewałam się, iż tak się zaangażuje.
O 19:00 pakowaliśmy auto. Rodzice Krzysztofa mieli przyjść o 22:00, ale my byliśmy już w drodze na wieś. Dom moich rodziców stał w małej miejscowości pod Krakowem. Oświetlony girlandami, wyglądał jak z pocztówki.
Girlandy wiszą u nas od zeszłego roku zaśmiał się tata, Antoni.
Rozładowaliśmy bagażnik. Przywieźliśmy trochę jedzenia powiedziałam, podając tacie torby.
Dobrze, ja tymczasem z Krzysztofem rozpalam w saunie oświadczył.
Z mamą, Weroniką, włączyłyśmy świąteczne filmy i zajęłyśmy się gotowaniem. O 21:00 telefon Krzysztofa eksplodował.
Otwieraj! Jesteśmy pod drzwiami! wrzasnęła Kinga.
Nie ma nas w domu odparł spokojnie.
Gdzie jesteście?! Kiedy wrócicie?
Wyjechaliśmy na wieś. Wrócimy za dwa dni.
Jak to?! A co z Sylwestrem?
Będziemy go obchodzić tu.
A my?!
Macie jeszcze czas wrócić do siebie.
Mam zabawiać dzieci całą noc?! oburzyła się.
jeżeli trzeba, to tak odparł Krzysztof.
Klucze chociaż zostawiliście pod wycieraczką?
Teraz rozumiem, dlaczego zawsze chodzicie do innych na święta zaśmiał się. Tylko iż moja żona była tym razem sprytniejs

Idź do oryginalnego materiału