Zapomniana walizka

newskey24.com 5 dni temu

Stara waliza

Kasia z irytacją wybiegła na ganek, zatrzaskując furtkę tak głośno, iż w szopie zaszczekały psy. Znów pokłóciła się z babcią. Wszystko jak w kółko: „Podlej grządki”, „Pomóż z kompotem”, „Nie siedź w telefonie”. Jakby ona, osiemnastoletnia dziewczyna, nie miała nic lepszego do roboty latem!

– Kasia! Wracaj natychmiast! – krzyknęła za nią Lidia Janówna. Ale wnuczka już szła pyłową wiejską drogą, nie oglądając się za siebie. Iść było dokąd, ale wracać do domu – tym bardziej nie chciała.

Doszła do jeziora, usiadła na brzegu i patrzyła, jak słońce powoli chowa się za laskiem. Żal dusił ją od środka: do rodziców, którzy wyjechali do Niemiec do pracy i zostawili ją samą; do babci, która zamiast pozwolić jej wyjechać do miasta, wciągnęła ją w tę głuszę. Kasia już dostała się na uniwersytet, przed nią nowe życie – a tu musi się męczyć z słoikami w piwnicy.

Następnego ranka babcia zapukała do jej pokoju:

– Kasia, pomożesz? Trzeba zanieść szklane słoiki do piwnicy. Ja sama po tych schodach nie zejdę.

Z duszą na ramieniu Kasia wstała, umyła się i poszła. Słoiki były ciężkie, a schody stare. Nosiła po kilka na raz. Przy ostatnim zejściu w kącie piwnicy zauważyła zakurzoną, zniszczoną czasem walizę.

– Babciu! A co to za waliza w rogu?

– Nie mam pojęcia… Pewnie twój dziadek zostawił. Odkąd go nie ma, do piwnicy nie schodziłam.

Ciekawość ogarnęła Kasię. Nie słuchając protestów babci, wyciągnęła walizę na światło dzienne. Tkanina była wytarta, zamek zardzewiały.

– Rzuć to śmiecie – mruknęła Lidia Janówna. – Kto wie, co tam jest.

Ale Kasia już przeszukiwała stare koszule, fotografie i jakieś notatki. Na samym dnie leżała starannie zapakowana koperta. Na niej widniał napis: „Dla Ani. Wybacz i zrozum”. Pismo było znajome – dziadka.

– Mogę? – spytała wnuczka, patrząc na babcię.

Ta skinęła głową. Kasia zaczęła czytać. List był wzruszający. Dziadek Jan prosił w nim jakąś Anię o wybaczenie. Pisał, iż bardzo ją kochał i jak wszystko zniszczył swoją nieufnością. Data – 1969 rok. Babci zrzedła mina.

– To… rok po naszym ślubie – szepnęła.

– Może lepiej tego nie ruszać – cicho powiedziała Kasia.

– Nie. Teraz muszę wiedzieć. Gdzie to miejsce, o którym pisał: „gdzie zniszczyłem jej marzenia”?

Późnym wieczorem babcia poprosiła wnuczkę, by znalazła bilety do miasta pod Olsztynem.

– Po prostu to zrób. Muszę zobaczyć tę ulicę.

Następnego dnia pojechały pociągiem. Droga była długa, a przez cały ten czas babcia mówiła. O młodości, o tym, jak poznała Jana, jak wyszła za niego z miłości. A jednak gdzieś w środku zawsze nosiła cień niepokoju, iż nie był do końca jej.

Na miejscu wzięły taksówkę i pojechały pod adres z listu. Dom był drewniany, schludny. Gdy stały przy bramie, z tyłu rozległ się głos:

– Do mnie? Z emerytury?

Odwróciły się. Przed nimi stała kobieta około osiemdziesiątki, krzepka, o bystrym spojrzeniu.

– Dzień dobry. Przepraszam, czy zna pani Annę Malinowską? – zapytała Lidia Janówna.

– Moja córka – uśmiechnęła się staruszka. – Tyle iż dawno mieszka we Wrocławiu.

– A Jana Kowalskiego zna pani? Jestem jego wdową…

Kobieta zaprosiła je do domu. Przedstawiła się jako babcia Marysia. Opowiedziała, iż Jan kiedyś tu służył. Ania, jej córka, pracowała w jednostce jako pielęgniarka. Byli zakochani, mieli się pobrać, ale ktoś rozpuścił plotki, iż Ania go zdradza. Jan uwierzył – i odszedł. Ania nie mogła mu wybaczyć, ale dalej go kochała. Dwa lata później miała wyjść za mąż. Na miesiąc przed ślubem przyszedł list od Jana. Ale matka, babcia Marysia, otworzyła go, przeczytała – i odesłała z powrotem.

– Chciałam, żeby zaczęła nowe życie. I wiesz co? Nie żałuję. Jest szczęśliwa. Ma wszystko, czego potrzebuje. A ty, Liduś, też żyłaś godnie. Więc chyba dobrze się stało.

Kasia i babcia wyszły w ciszy. Babci płynęły łzy.

– A gdyby mu wybaczyła?… – szepnęła w hotelu.

– Babciu, historia nie zna trybu przypuszczającego – cicho odparła Kasia. – Byłaś jego żoną. Kochał cię. I ty jego.

Lidia Janówna skinęła głową, przytuliła wnuczkę i po raz pierwszy od dawna się uśmiechnęła.

Idź do oryginalnego materiału