Zapomniałeś zaprosić nas na imprezę!

twojacena.pl 1 tydzień temu

Dawno temu, w małym miasteczku pod Krakowem, żyła sobie Weronika, która szczerze kochała swojego męża. Czula się wyjątkowo szczęśliwa, iż los dał jej takiego człowieka jak Wojtek troskliwego, oddanego, zawsze gotowego walczyć o dobro swojej ukochanej.

Niestety, rodzina Wojtka nie była tak wspaniała jak on. Mawia się, iż w każdej rodzinie jest czarna owca, ale wśród Krepskich sytuacja wyglądała odwrotnie Wojtek był jedyną normalną osobą, podczas gdy reszta zachowywała się co najmniej dziwnie.

Jego ojciec, pan Janusz, za każdym razem, gdy widział Weronikę, oznajmiał, iż przytyła i pewnie kryje kogoś pod sercem, choć kobieta trzymała smukłą sylwetkę i nie przybrała choćby dekagrama od czasu poznania jego rodziny. To jednak nie powstrzymywało teścia. Uwagi o wadze były dla niego jak mantra, powtarzana bez względu na okoliczności.

Do tego miewał irytujący zwyczaj chodzenia po domu w samej koszuli narciarskiej i żartowania w sposób, który przyprawiał Weronikę o rumieńce. Jego żona, pani Jolanta, uwielbiała zaś prawić wszystkim kazania, choćby w kwestiach, o których nie miała pojęcia. Wskazywała synowej, jak się ubierać, jakie fryzury nosić, a choćby jaki kolor szminki wybrać. Kiedy młodzi wprowadzili się do swojego nowego mieszkania, pani Jolanta nie omieszkała skrytykować każdego metra kwadratowego, pouczając, jak powinno się to urządzić porządnie.

A potem była jeszcze siostra Wojtka Agata, beztroska dziewczyna z dwojgiem dzieci od różnych ojców, z którymi nigdy nie łączyły ją poważne relacje. Wszędzie ciągnęła za sobą maluchy, oczekując, iż świat będzie się przed nią uginał. Trzeba było jej ustępować miejsca w autobusie, przepuszczać w kolejce, obsługiwać ją przed innymi.

Mimo iż dostawała alimenty, korzystała z zasiłków i mieszkała na garnuszku rodziców, Agata wciąż polowała na darmowe okazje. Zbierała rzeczy, których choćby nie potrzebowała, tłumacząc, iż buduje biznes brała za darmo, udając biedaczkę, a potem sprzedawała.

Jej dzieci były rozwydrzone i aroganckie, choć trudno się dziwić z taką matką nie mogły wyrosnąć inaczej. Gdziekolwiek przyszły, natychmiast przeszukiwały szafki w poszukiwaniu słodyczy, zabierały cudze rzeczy bez pytania, a Agata nigdy ich nie upominała.

Weronika ze zgrozą wspominała ich jedyną wizytę na uroczystości domu. Agata przyniosła wtedy zestaw do herbaty, ewidentnie zdobyty za darmo, a po ich wyjściu w mieszkaniu nie zostało ani jednego ciastka, nowy wazon był potłuczony, a na zasłonach widniały ślady czekolady. Przynajmniej Weronika wolała wierzyć, iż to była czekolada.

Nic więc dziwnego, iż gdy zbliżały się jej urodziny, postanowiła nie zapraszać rodziny męża. Inaczej impreza byłaby zrujnowana. Teść rzucałby niestosowne uwagi, teściowa pouczałaby ją o życiu, a Agata wyciągałaby ręce po zbędne przedmioty dla dzieci, które tymczasem zamieniłyby mieszkanie w pobojowisko.

Oczywiście, Weronika czuła lekkie wyrzuty wobec Wojtka, ale liczyła, iż zrozumie.

„Wojtu, chciałabym świętować urodziny w domu. Zaproszę rodziców i kilkoro przyjaciół”.

„Świetny pomysł. W końcu nie remontowaliśmy tego mieszkania dla siebie, prawda?” uśmiechnął się.

„Właśnie. Teraz wygląda jak studio fotograficzne. Ale”

„Co?” zaniepokoił się.

„Proszę, nie gniewaj się. Nie chcę zapraszać twoich rodziców”.

Wojtek westchnął i przytaknął.

„Przepraszam, ale naprawdę ciężko mi z nimi. A na urodzinach chciałabym się zrelaksować, a nie być stale w gotowości” powiedziała z żalem.

„Rozumiem cię doskonale, nie musisz się tłumaczyć. Oni bywają trudni”.

„Nie jesteś zły?”

„Ani trochę. To twój dzień, powinien wyglądać tak, jak chcesz”.

Weronika po raz kolejny utwierdziła się w przekonaniu, iż jej mąż jest najwspanialszym człowiekiem na świecie. Czasem myślała, iż musiał być adoptowany tylko to tłumaczyłoby tę różnicę.

Nie powiedziała krewnym męża o imprezie, twierdząc, iż tym razem spędzą ten dzień sami. choćby poprosiła Wojtka, by nic im nie wspominał.

Ale i tak się dowiedzieli. Pani Jolanta zadzwoniła do matki Weroniki pod pretekstem sprawy służbowej, a ta niechcący się wygadała.

„Oto jak twoja żona nas traktuje!” krzyczała teściowa. „Nie zasługujemy na miejsce przy stole, tak?!”

„Mamo” próbował ją uspokoić Wojtek „Weronika po prostu chciała spędzić czas z rodzicami i przyjaciółmi. To jej decyzja. Gdyby była większa impreza, na pewno byście byli zaproszeni”.

„Dobrze, już rozumiem. I powiedz swojej żonie, iż jesteśmy śmiertelnie obrażeni!”

Matka rzuciła słuchawką, a Wojtek tylko pokręcił głową. Doskonale rozumiał Weronikę. Może nie wypadało tak mówić, ale zawsze wstydził się swoich bliskich. I nie chciał, by ona też przez nich cierpiała.

Postanowił więc nic nie mówić, by nie psuć święta. Prawda wyszłaby na jaw dopiero po przyjęciu.

Rankiem, gdy Weronika obchodziła dwudzieste szóste urodziny, Wojtek wręczył jej bukwiat róż i bon do spa. Wiedział, jak bardzo była zmęczona najpierw ślub, potem remont, przeprowadzka, a do tego natłok pracy w biurze. Potrzebowała odpoczynku.

Goście zaczęli przybywać popołudniu. Weronika postarała się, by wszystko było idealne pyszne jedzenie, elegancka sukienka, staranna fryzura. Wyglądała szczęśliwie, gotowa na niezapomniane chwile.

Nie spodziewała się jednak, co ją czeka.

Gdy wszyscy już zasiedli przy stole, rozległo się pukanie do drzwi.

„To pewnie tort!” zerwała się Weronika. „Zapomniałam, iż zamówiłam go na ostatnią chwilę”.

Gdy otworzyła drzwi z uśmiechem, ten natychmiast zniknął. Za progiem stała grupa nieproszonych gości. W komplecie.

„Wszystkiego najlepszego, Weroniko!” powiedziała teściowa, wręczając jej różyczkę. „Wpuścisz nas?”

Nie miała wyboru. Musiała się usunąć.

W mgnieniu oka zrobiło się głośno. Dzieci Agaty zrzuciłyDzieci Agaty rzuciły się na stół, chwytając łakocie garściami, a teść z uśmiechem zauważył, iż sukienka Weroniki „zbyt mocno podkreśla kształty”, ale gdy Wojtek naWojtek tupnął nogą i gromkim głosem oznajmił, iż jeżeli nie opuszczą mieszkania w tej chwili, sam wyrzuci ich za drzwi, na co rodzina w końcu wyniosła się, zostawiając za sobą ciszę i zniszczone przyjęcie ale przynajmniej Weronika zrozumiała, iż jej mąż wybrał ją, a nie ich, i to było najważniejsze.

Idź do oryginalnego materiału