Zapomniałeś nas zaprosić na imprezę!

polregion.pl 6 dni temu

Miałaś nas nie zaprosić na przyjęcie

Zofia kochała swojego męża całym sercem. Uważała, iż ma ogromne szczęście, iż go znalazła. Kamil był troskliwym i czułym mężczyzną, zawsze gotowym zrobić wszystko dla swojej ukochanej.

Ale z rodziną męża Zofia nie miała już tyle szczęścia. Mówią, iż w każdej rodzinie jest czarna owca. W rodzinie Kamila było odwrotnie wydawało się, iż tylko on zachował zdrowy rozsądek, a reszta była po prostu dziwna.

Na przykład teść. Za każdym razem, gdy widział Zofię, komentował, iż trochę się zaokrągliła i może kogoś ukrywa pod serduszkiem. Tymczasem Zofia była w doskonałej formie i nie przytyła ani grama od czasu poznania jego rodziców. Ale to nie przeszkadzało Teodorowi. Ta uwaga była jak część jego codziennego repertuaru choćby gdyby schudła dziesięć kilo, i tak by to powiedział.

Miał też zwyczaj żartować w sposób, który wprawiał Zofię w zakłopotanie. W jego obecności zawsze czuła się nieswojo. A jego nawyk chodzenia po domu bez koszulki tylko pogarszał sprawę.

Teściowa, Aldona, uwielbiała pouczać wszystkich, choćby w dziedzinach, w których nie miała pojęcia. Uczyła Zofię, jak się ubierać modnie, jaką fryzurę wybrać, a choćby jaki kolor szminki pasuje jej najlepiej. Kiedy Zofia i Kamil wprowadzili się do nowego mieszkania, Aldona dała upust swoim opiniom. Wtykała nos w każdy kąt, krytykując i tłumacząc, jak wszystko powinno być urządzone prawidłowo.

Potem była młodszą siostrą Kamila lekkomyślną kobietą z dwójką dzieci od różnych ojców, z którymi Klaudia nigdy nie była w poważnym związku. Ciągnęła swoje dzieci wszędzie i jako matka oczekiwała, iż świat będzie się przed nią uginał. Trzeba jej było ustąpić miejsca w autobusie, przepuścić w kolejce, obsłużyć przed innymi.

Mimo iż dostawała alimenty od ojców dzieci, korzystała z zasiłków i żyła na garnuszku rodziców, Klaudia wciąż szukała gratisów. choćby rzeczy, których nie potrzebowała, zabierała, jakby kolekcjonowanie darmowych rzeczy dawało jej szczególną radość. Dlatego w mieszkaniu roiło się od paczek pieluch, które dzieci już dawno przestały używać (a Zofia miała nadzieję je sprzedać), stosów niepotrzebnych ubrań i zabawek. Większość tych rzeczy była jej zbędna, ale twierdziła, iż buduje biznes zbierała za darmo, udając biedną i potrzebującą, a potem sprzedawała.

Jej dzieci były niegrzeczne i bezczelne, ale cóż przy takiej matce trudno się dziwić. Gdziekolwiek przyszły, od razu szukały słodyczy, zabierały wszystko, co było w zasięgu ręki, i brały cudze rzeczy bez pytania. Klaudia nigdy ich nie upominała.

Zofia z przerażeniem wspominała ich jedyną wizytę w nowym mieszkaniu na przyjęciu housewarmingowym. Klaudia podarowała jej zestaw do herbaty, ewidentnie zdobyty za darmo, a po ich wyjściu nie zostało już żadnych słodyczy, świeża waza była stłuczona, a na zasłonach widniały ślady czekolady. Przynajmniej Zofia wolała wierzyć, iż to czekolada.

Nic dziwnego, iż gdy zbliżały się urodziny Zofii, postanowiła nie zapraszać rodziny męża. W przeciwnym razie jej przyjęcie zostałoby bezpowrotnie zepsute. Teść rzucałby niestosowne uwagi, teściowa pouczałaby ją o życiu, a Klaudia błagałaby o niepotrzebne rzeczy dla dzieci, które tymczasem zniszczyłyby mieszkanie Zofii i Kamila.

Oczywiście, Zofia czuła lekkie wyrzuty sumienia wobec męża, ale liczyła, iż zrozumie.

Kamilek, chciałabym świętować urodziny w domu. Zaproszę rodziców i kilku przyjaciół.

Świetnie, zgadzam się. W końcu nie urządziliśmy mieszkania tak ładnie bez powodu, prawda? uśmiechnął się.

Właśnie. Teraz wygląda jak studio fotograficzne. Ale

Co? zaniepokoił się.

Proszę, nie gniewaj się. Ale nie chcę zapraszać twoich rodziców.

Kamil westchnął głęboko i skinął głową.

Przepraszam, ale naprawdę jest mi z nimi ciężko. A na moje urodziny chciałabym się zrelaksować, a nie być stale na baczności.

Rozumiem cię doskonale, nie musisz się tłumaczyć. Oni nie są łatwi.

Nie jesteś zły?

Nie, wcale. To twój dzień, ma być tak, jak chcesz.

Zofia po raz kolejny utwierdziła się w przekonaniu, iż jej mąż jest najwspanialszym mężczyzną na świecie. Czasem myślała, iż musiał być adoptowany to by wszystko wyjaśniało.

Zofia nie powiedziała teściom o przyjęciu urodzinowym, twierdząc, iż spędzą je sami. choćby poprosiła Kamila, żeby im nic nie mówił.

Ale w końcu się dowiedzieli. Aldona zadzwoniła do matki Zofii, by omówić coś zawodowego, i niechcący się wygadała.

Oto jak twoja żona nas traktuje! krzyczała Aldona. Nie jesteśmy godni, tak?!

Mamo próbował ją uspokoić Kamil Zosia po prostu chciała spędzić dzień z rodzicami i przyjaciółmi. To jej urodziny, to ona decyduje. Gdyby to była duża impreza, na pewno by was zaprosiła.

Dobrze, już rozumiem. I przekaż swojej żonie, iż jesteśmy śmiertelnie obrażeni!

Matka rzuciła słuchawkę, a Kamil tylko pokręcił głową. Doskonale rozumiał Zofię. Może nie wypadało tak mówić, ale zawsze wstydził się swoich bliskich. I nie chciał, żeby Zofia też przez nich cierpiała.

Postanowił więc nic nie mówić, aby nie psuć zabawy. Opowie jej o słowach matki po przyjęciu.

Rankiem, gdy Zofia obchodziła dwudzieste szóste urodziny, Kamil wręczył jej bukwiat róż i bon do spa. Wiedział, iż ostatnio była bardzo zmęczona najpierw ślub, potem remont i przeprowadzka, a do tego nadgodziny w pracy. Zasłużyła na odpoczynek.

Goście zaczęli się schodzić po południu. Zofia postawiła na bogaty poczęstunek, idealną stylizację i staranną fryzurę. Wyglądała na szczęśliwą i oczekiwała niezapomnianych wrażeń.

Ale nie spodziewała się, co ją czeka.

Gdy wszyscy już zasiedli, ktoś zadzwonił do drzwi.

To pewnie tort! zerwała się Zofia zamówiłam go na ostatnią chwilę i zupełnie zapomniałam!

OtworzyZanim zdołała powiedzieć „niespodzianka”, do mieszkania wpadła rozwrzeszczana gromadka, a Kamil, widząc rozpacz w oczach żony, stanął w drzwiach i spokojnie, ale stanowczo oznajmił: „Dziś świętujemy we dwoje – reszta może nas odwiedzić, gdy nauczą się szacunku”.

Idź do oryginalnego materiału