Zaniechany poemat miłosny Heinego

przegladdziennikarski.pl 2 tygodni temu

Któż nie zna pieśni Schumanna do słów Heinego? Wczesnych liryków poety: Kochanie, połóż mi dłoń na sercu; Kołysko piękna moich cierpień i Góry, zamki patrzą na dół (op. 24); Co czyni samotna ta łza? i Ty jesteś jak kwiat z cyklu Mirty (op. 25), wszystkich pieśni z cyklu Miłość poety (op. 48), a wśród nich takich perełek jak Gdy nastał cudny miesiąc maj; Nie skarżę się, i choć się serce łamie czy Płakałem we śnie. Potem tworzył wielozwrotkowe poematy tytułowane imionami żeńskimi, ale próżno byłoby dociekać, czy te Serafiny, Angeliki, Diany i Klarysy istniały naprawdę. Przykładowo: o Serafinie dowiadujemy się, iż nad morzem umykała poecie jak sarenka, by w końcu wznieść na skale wspólny „kościół z trzecim testamentem” (według Lessinga głosił, iż Bóg jest wszędzie). Nie bardzo się z tym zgadzają zwrotki końcowe, mówiące o zdradzie tak pamiętnej, iż niefortunny kochanek prosi, by dla ochłody serca wrzucono go po śmierci do morza. Przygoda z Angeliką rozognia się żarem miłości i żartobliwą frazą przechodzi w nudę: „zatrzymaj mnie na kwartał jeszcze, a potem będę też miał dosyć”. Zalotna Hortensja okazała się fałszywą i podstępną żmiją. Pilnowana przez rodziców Klarysa tak długo zwodzi wielbiciela, iż przeterminowana miłość wygasa. Jolanta z córką są obie tak piękne i tak dobrze gotują, iż biesiadnik nie wie, ku której się zwrócić, i w końcu musi obejść się smakiem. Obyczaje poetyckie się rozluźniły i nie było już niczym zdrożnym kompletowanie tak wielu różnych miłości równolegle, w scenerii wzniosłej i tragizującej, sentymentalnej i komicznej – jak ta proszona uczta z wyśmienitym winem i peklowanym zającem (w polskiej poezji tonacja wyobrażalna dopiero od Gałczyńskiego). Najpóźniejsza jest Katarzyna, z wysokiego rodu, a przygoda z nią snuje się baśnią o szczęśliwie spełnionej miłości, znajdując kres w rozstaniu i tęsknocie, jako iż ukochana wyjechała do Anglii.

Skoro pojawia się Anglia, to na myśl przychodzi żegluga Heinego w 1927 roku w sprawach rodzinnych i romans nad Tamizą z dziewczyną występującą w nigdy niescalonych i niezamieszczonych w żadnej książce poetyckiej wierszach. Nazwał ją pieszczotliwie: „Kitty”. Z powrotem spieszył się wobec spodziewanego wydania Księgi pieśni. Już w czasach paryskich, w 1838 roku przesłał niemieckiemu wydawcy w związku ze spodziewanym wznowieniem Suplement do „Księgi pieśni”, zawierający wśród innych z żeńskimi imionami również poemat Kitty. We wznowieniu Księgi w 1839 roku ich nie było, znalazły się dopiero, przez cały czas przetasowywane, ale już bez Kitty, w następnym zbiorze książkowym Wiersze nowe, który wraz z kolejnym wznowieniem Księgi pieśni ukazał się w 1844 roku. Poemat był, jak można przypuszczać, tożsamy z rękopisem składającego się z dwunastu części zbioru z lat 1833/34, który poeta przekazał zaprzyjaźnionemu kompozytorowi Ferdynandowi Hellerowi ze wstępem: „Kitty. Błazeńskie słowa H.H. Jeszcze bardziej błazeńska muzyka F.H.” Błazeńskie? Ponieważ miłość do Kitty sprawia wrażenie prawdziwej, to takie maskujące określenie mogło być spowodowane poznaniem w 1834 i poślubieniem – w obrządku katolickim – w 1841 roku prostej dziewczyny, Augustyny Crescense Mirat, nazwanej Matyldą, z którą pozostał w szczęśliwym związku do końca życia.

W rękopisie zachował się datowany na rok 1834 zespół dwunastu wierszy zatytułowany Kitty (oznaczamy go tu K1, prawdopodobnie tożsamy z przekazanym Hellerowi), a potem, jako dodatek do tytułu, jeszcze 4 wiersze (oznaczone tu jako K2). Jakie zdarzenia da się z nich wyczytać?

Może wspomnienie pierwszego spotkania (K1, 4):

Ten dzień, com spędził go niebiańsko,

Ten wieczór spędzony tak bosko!

Wino było dobre, Kitty piękna,

Nasycić się serce nie mogło.

Czerwone wargi były dzikie takie

Jak burza, co zmysły zamąca.

Brązowe oczy patrzyły na mnie,

Mrucząco tak, gruchająco.

Wiersz K1,5 oznajmia, iż uczucie jest platoniczne i iż Kitty przebywa we Francji; K1,9 przynosi wspomnienie wycieczki za miasto:

Pamiętasz Montmorency,

Jak jechałaś na ośle,

I z wysokiego siodła

Spadłaś w osty kłujące?

Osiołek stał spokojnie,

Jął chrupać osty smaczne –

Twój dawny śmiech kochany

Pamiętać będę zawsze.

K1,6 zawiera scenę pożegnania:

Jedna się śmiała, nim odeszła,

Drugą bladość okryła;

Tylko Kitty gorzko płakała,

Zanim mnie opuściła.

K2,4 notuje chwilę otrzymania listu:

On jest tak wzruszający,

Ten list, co go napisała:

Będzie kochała mnie zawsze,

Wiecznie, do końca świata.

Ona się nudzi codziennie,

W sercu niepokój ją gryzie –

»Musisz przyjechać do Anglii

Tak szybko, jak tylko możliwe.«

W wierszu K1,10 Heine (jeżeli to on jest podmiotem) nie daje na siebie długo czekać:

Pędzi tam barka szybka,

Niczym rącza kozica.

Już przed nami Tamiza,

I Regent’s Park jest blisko.

Tam mieszka moja Kitty,

Moja dziewczyna kochana;

Nie ma bielszego ciała,

Na Westendzie ni w City.

Mą obecnością się ciesząc

Napełnia czajnik wodą,

Przysuwa do stołu krzesło –

I mam herbatę gotową.

K1,11 przynosi gwałtowny zwrot akcji:

Kitty kona! jej policzki

Widzę, jak są coraz bledsze.

Ale krótko przed jej śmiercią

Muszę odjechać, nieszczęsny.

Kitty kona! w łożu zimnym

Złożą ją, w kościelnej krypcie.

Ona wie to. – ale o innych

Do ostatniej chwili myśli.

Bym pończochy, zażądała,

W bliską zimę stale nosił,

Które mi utkała sama

Z najcieplejszej wełny owczej.

Pożegnalny wiersz K1,12 należy do najlepszych liryków elegijnych poety i trudno byłoby nie odczuć, iż wyraża doznanie prawdziwe, może najpoważniejsze ze wszystkich ulotnych:

Zadrżały żółte liście

I lecą razem w dół –

Ach, wszystko co kochane

Więdnie i spada w grób.

Na górne lasu kontury

Bolesny promień pada;

To są ostatnie całusy

Żegnającego się lata.

Jest mi, jakbym zapłakał

Z najgłębszej serca głębiny;

Tez obraz przed oczy mi stawia

Naszego rozstania godzinę.

Musiałem od ciebie odejść,

Wiedząc, iż śmierć za pasem!

Byłem żegnającym się słońcem,

Ty – umierającym lasem.

Jeżeli Heine nazwał ten cykl „błazeńskim”, to może dlatego. iż nie mógł inaczej niż gorzkim sarkazmem uporać się z cierpieniem. Kompozycji muzycznej się nie doczekał i niektóre należące tu wiersze włączył do innych poematów: do Angeliki (K1,3): Gdy zachwycony pocałunkami; do Hortensji (K1,9 ): W dziennych mych marzeniach, i Katarzyny (K1,1, 2 i 7), która ma najwięcej z rysów Kitty („myślami jestem w Anglii”): Lubię to ciało takie jasne; Leżysz chętnie w mych ramionach i Każdy zabrał na to święto. W takim przenoszeniu zwrotek z jednego cyklu do innego był niefrasobliwy, nie bacząc na niekonsekwencje. Nieukończony poemat skazał na zapomnienie – i tym bardziej warto było podjąć próbę jego rekonstrukcji.

Napisał, wiersze dobrał i przełożył

Andrzej Lam

Idź do oryginalnego materiału