Zamówiła dzieciom zapiekanki w Zakopanem. Zapłaciła jak za obiad. "Rachunek aż boli"

gazeta.pl 1 tydzień temu
Majówka w Tatrach to dobry pomysł dla tych, których parawany odstraszają od urlopu nad polskim morzem. Niestety, co roku ceny w zakopiańskich lokalach przyprawiają nieświadomych klientów o zawrót głowy. Boleśnie przekonała się o tym nasza czytelniczka, która powiedziała nam, ile zapłaciła za zapiekanki dla dzieci. "Następnym razem idziemy do baru mlecznego i tyle" - podsumowała.
Mimo iż wielu Polaków narzeka na wszechobecną drożyznę, mało kto odmawia sobie wyjazdów podczas długich weekendów. Zresztą widać to po tegorocznej majówce. Obłożenie pensjonatów i hoteli jest niemałe. Ci, którzy wzięli trzy dni wolnego, mogli cieszyć się pięciodniowym urlopem, a razem z weekendami w sumie aż dziewięcioma dniami odpoczynku. Wśród tych szczęśliwców była nasza czytelniczka, która tegoroczną majówkę spędza w Tatrach. Kobieta postanowiła, iż chce odpocząć i nie planuje "stać przy garach", dlatego wraz z rodziną każdy posiłek je na mieście. Matka nie spodziewała się jednak, iż w restauracjach jest aż tak drogo. choćby nieduże przysmaki kosztują krocie.

REKLAMA






Przed wyjazdem powiedziałam sobie, iż koniec z jedzeniem w domku. Chcę odpocząć bez martwienia się o jedzenie, dlatego jemy na mieście. No, ale to, ile zostawiamy pieniędzy w restauracjach, mocno boli

- pisze nam pani Kinga.


Zobacz wideo
Zakupy bez listy oznaczają większy paragon i przepełnioną lodówkę? "Zlecam zakupy mężowi"



"Zakopane jest piękne, ale tam jest drożyzna, iż hej!"
Planując wypad w góry, w majówkę warto w swoim budżecie uwzględnić środki na jedzenie na mieście. Jak się okazuje, kosztuje ono niemało. Pani Kinga pokazała nam paragon z pewnej restauracji z Zakopanego. Jej dzieci zażyczyły sobie zapiekanki i choć kobieta nie do końca była zadowolona, iż znowu funduje im tak niezdrowe jedzenie, to uległa namowom. Choć cena za przysmaki mocno ją zaskoczyła, to porcje były naprawdę solidne. Mimo to, drugi raz nie zdecydowałaby się na zakup zapiekanek. Za tą kwotę z powodzeniem kupiłaby dziecięcy zestaw (zupę i naleśniki) w pobliskim barze mlecznym. Za zapiekanki i nuggetsy zapłaciła 43 złote. Do zamówienia musiała też dokupić ketchup, bo przecież sosy nie są w cenie posiłku, o czym dowiedziała się dopiero po fakcie.

Zapiekanki były spore, ale czy składników było dużo? Zdecydowanie nie. Bułka i ser. Wielkie mi rzeczy. Następnym razem idziemy do baru mlecznego i tyle. Zakopane jest piękne, ale tam jest drożyzna, iż hej!

- skomentowała pani Kinga.
Zamówiła dzieciom zapiekanki. Zapłaciła jak za obiad. 'Drożyzna, iż hej' Archiwum prywatne



Paragon grozy? To zależy
Matka zdawała sobie sprawę z tego, iż jedzenie na mieście kosztuje niemało, jednak spodziewała się, iż kupując zapiekanki, będą one nie tylko świeże i sycące, ale i nie będzie brakować na nich składników. Bardziej bolał ją fakt, iż mogła kupić bułki i ser i to samo zrobiłaby dzieciom w domu za zaledwie 10 złotych. "Już to powtarzałam, ale jak sobie policzę, ile sama płacę za składniki posiłków, które kupujemy w restauracji, to za każdym razem jestem mocno zdziwiona. Przepłacam i tyle. Dobrze, iż dzieci przynajmniej zadowolone, bo rodzice już nie do końca" - dodała matka.
W tym przypadku cena szła w parze z ilością, jednak klienci wymagają także jakości. Miejmy nadzieję, iż podczas tegorocznej majówki "paragonów grozy" będzie jak najmniej.
Idź do oryginalnego materiału