Zamiana zamków: Jak powstrzymaliśmy teściową przed wtrącaniem się w nasze życie domowe

newsempire24.com 11 godzin temu

Musieliśmy wymienić zamki, żeby teściowa przestała rządzić w naszym mieszkaniu.

Z mężem jesteśmy małżeństwem od roku. Przez cały ten czas jego matka zdawała się nie akceptować, iż syn wybrał życie poza jej scenariuszem. Marzyła, żeby ożenił się z córką jakiegoś milionera, żeby nie tylko on tonął w luksusie, ale i ciągnął ją za sobą w ten słodki świat dobrobytu. Skąd u niej takie ambicje? Zagadka. W rzeczywistości zarabiamy przeciętnie – na początku zacisnęliśmy pasa i wzięliśmy kredyt, teraz mieszkamy w moim kawalerce, a nowe mieszkanie wynajmujemy. Planujemy kupno samochodu. Zwykłe życie, jak większość młodych par. Bez ekstrawagancji, ale też nie na skraju wytrzymałości.

Teściowa jednak uparcie odrzuca rzeczywistość i tkwi w swoich fantazjach. Nie ustaje w próbach zniszczenia naszego małżeństwa. Jej metody zadziwiają: na koszulach męża pojawiały się ślady szminki, ubrania nagle pachniały obcymi perfumami, a w mojej torebce “znajdowały się” prezerwatywy. Naturalnie, kończyło się awanturami, podejrzeniami, wyjaśnieniami. Na szczęście prawda zawsze wychodziła na jaw, ale posmak zostawał.

Niedawno mężowi zaproponowano kilkumiesięczny wyjazd do Łodzi – otwierali nowy oddział, a on miał go uruchomić. To była szansa na awans, więc się zgodziliśmy. Wyjechał, zostałam sama.

Po kilku dniach zaczęłam zauważać dziwne rzeczy: przedmioty przesunięte, szafy wyraźnie przeszukane. Najpierw pomyślałam, iż mąż wracał po coś – w końcu Łódź niedaleko. Zadzwoniłam, a on, zaskoczony, zapewnił, iż nie był w Warszawie. Godzinę później oddzwonił. Głos miał ciężki – stwierdził, iż to pewnie jego matka. Kiedyś, przed naszym wyjazdem, dał jej klucze “na wszelki wypadek” i zapomniał je odebrać.

Następnego dnia wzięłam wolne i od razu wezwałam ślusarza. Mężowi oświadczyłam, iż jeżeli jeszcze raz komuś odda klucze, będzie spał na klatce. Wieczorem wszystko wróciło na miejsce. Więc to jednak ona. Przeszukałam szafy i… znalazłam malutką kamerę ukrytą na półce.

Natychmiast zadzwoniłam do męża. Najpierw zamilkł, potem wybuchnął śmiechem – chyba osłupiał. Przeszukałam całe mieszkanie, ale na szczęście więcej nic nie znalazłam. Nie robiłam awantury – mąż poprosił, żeby poczekać na jego powrót. Sam się z nią rozprawi.

Następnego dnia teściowa sama zadzwoniła. Pewnie odkryła, iż klucze nie działają, i chciała wejść. Pytała, czy jestem w domu, bo “wpadłaby na herbatkę”. Odpowiedziałam, iż mnie nie ma, ale może innym razem. Po pół godziny mąż powiadomił mnie, iż już mu narzekała – iż gdzieś się włóczę, a dom pusty.

Zaczęło nas to choćby bawić. Żartowaliśmy, ile jeszcze wymyśli pretekstów, żeby wślizgnąć się do nas. I rzeczywiście – codziennie dzwoniła: iż kurier przyniósł paczkę pod nasz adres, iż zapomniała okularów, iż upiekła pierogi i chce nam przynieść.

Gdy mąż wrócił, niemal od razu oznajmiła, iż “wpadnie w odwiedziny”. Czekaliśmy na nią. Wręczyła worek z pierogami, poszła “umyć ręce”, ale skierowała się nie do łazienki, tylko do sypialni. Naturalnie, poszliśmy za nią. Złapaliśmy ją na grzebaniu w szafie. Zobaczywszy nas, zbaraniała, zaczęła mamrotać. Mąż wyjął z kieszeni tę samą kamerę i pokazał jej.

Wtedy się zaczęło. Krzyczała, iż “ciagle zdradzam”, iż oszukuję jej syna, a on jest ślepy i naiwny. Rozegrała choćby scenę z łzami i chwytaniem za serce. Na koniec trzNa koniec zatrzasnęła drzwi z takim impetem, iż zatrzęsły się szyby w całym bloku.

Idź do oryginalnego materiału