Zamek w Kole, ale nie zupełnie

turystyka-niecodzienna.pl 1 tydzień temu

Dawno temu, pewnego pochmurnego dnia, król Kazimierz Wielki podróżował przez Wielkopolskę. Podróż przebiegała bez wyższych problemów, a choćby można by rzec, iż całkiem przyjemnie, do czasu aż wóz którym to władca podróżował nie zgubił koła.
To pechowe wydarzenie zauważyli przebywający w pobliżu mieszkańcy. Ugościli oni władcę, oraz gwałtownie naprawili jego wóz, tak by władca gwałtownie mógł ruszyć w dalszą drogę. Kazimierz Wielki zaskoczony gościnnością i uczynnością swych podwładnych ulokował w miejscu gdzie zgubił koło miasto, a na cześć wydarzeń które do tego doprowadziły nazwał je Kołem.

Kazimierz zamek wznosi, ale pierwszy nie był

Zamek w Kole wznosi wspomniany w powyższej legendzie król Kazimierz Wielki około roku 1365 w okolicy lokowanego przez siebie miasta Koła. Tak przynajmniej twierdzi Jan Długosz. Zamek wybudowano w ostatnich latach panowania tegoż króla, i niewiadomo kiedy ta budowa została ukończona. Król równie dobrze mógł tego nie dożyć.
Jednakowoż zamku w Kole nie wzniesiono od podstaw. Badanie archeologiczne wykazały, iż pierwszym obronnym elementem założenia była wieża ostatniej obrony, inaczej zwana donżonem. Fundamenty tej wieży pochodziły z rozbiórki innego obiektu i była otoczona drewniano-ziemnym wałem. Budowę tej wieży przypisuje się kilku królom, kolejno Bolesławowi Pobożnemu, Henrykowi Głogowczykowi, Wacławowi II, Władysławowi Łokietkowi, lub też co potwierdzają ostatnie badanie Kazimierzowi wielkiemu. Aczkolwiek zamek ten wiąże się także z królem Czech Wa­cła­wem II Prze­my­śli­dem , któ­ry w la­tach 1300-1305 rzą­dził Wiel­ko­pol­ską. Badanie to znalazło w fundamentach wieży srebrny kwartnik wybity w Krakowie w przedziale 1367 -1360 co przypada na okres panowania wspomnianego króla. Jednakowoż wieża ta nie została ukończona na początku XIV wieku. Prace nad nią kontynuowano dopiero kiedy włączono ją w obręb wybudowanego przez Kazimierza Wielkiego zamku.
Zamek ten miał za zadanie zabezpieczać prowadzącą przez dolinę Warty drogę do Łęczycy z kierunku Wielkopolski. Budowla ta znajduje się na sztucznym wzniesieniu w zakolu Warty.
Następna kronikarska wzmianka o zamku w Kole pojawia się w Kronice Janka z Czarnkowa. W tejże kronice rokiem 1383 starosta Krystyn z Kozichgłów, i kilka jego rycerzy wyruszyli plądrować. Plądrowali dobra arcybiskupie, czyli Grzegorzew i Turek.
Przy­pusz­czal­nie udział Ka­zi­mie­rza Wiel­kie­go w budowie tegoż zamku zawiera się jedynie w roz­bu­do­wie tego co zastał na miejscu. Od­tąd zamek w Kole peł­ni funk­cję obronną pół­noc­nych gra­nic Polski przed na­jaz­da­mi krzy­żac­ki­mi. Możliwe jest rów­nież, iż pilnuje ono prze­pra­wy przez War­tę i słu­ży za ko­mo­rę cel­ną.

Smutna legenda

Pewien ze starostów urzędujący na zamku w kole miał córkę Zofię. Córka ta słynęła ze swego piękna, i z tego też powodu o jej rękę ubiegało się wielu konkurentów. Jednak pewnego dnia do starosty przyjechała para braci, ujrzawszy piękną córkę starosty, obaj zapragnęli pojąć ją za żonę. Zanim jednak Zofia zdążyła cokolwiek pomyśleć, o którymkolwiek z braci, oni stanęli ze sobą do walki na śmierć i życie. Stawką tej walki była ręka pięknej córki. Następnego dnia Zofia z poczucia winy zamknęła się w wieży, a na zamku zgromadził się tłum ciekawskich. Otumanieni miłością bracia rozpoczęli walkę, jednak nie powalczyli oni długo, gdyż po chwili obaj leżeli martwi, albowiem obaj ugodzili się śmiertelnie w tym samym momencie.
Ku przestrodze innym zapaleńcom ojciec Zofii postawił dwa pomniki, ich pozostałością ponoć są dwa obeliski w formie złamanych kolumn na zachodzie miasta.
Na zamku natomiast widywano dwie zjawy młodych kochanków, którzy to zapragnęli prosić Zofię o wybaczenie.

Jagiełło upodobał sobie Kolski zamek.

Zamek w Kole był siedzibą starostów niegrodowych. Pierwszym znanym jest wspominany już Krystyn z Kozichgłów herby Lis, zwany również Krzonem. Od roku 1386 pełnił on urząd kasztelana sądeckiego. Był on jednym z najpotężniejszych możnowładców z przełomu XIV i XV wieku, wiernie stał za Angegawendami, a następnie za Władysławem Jagiełłą. Po nim panowanie na zamku objął jego syn, także Krystyn. Warto wspomnieć, iż syn zamek posiadł w królewskiego nadania.
Do koła wielokrotnie (bo aż 35 razy) z wizytą „wpadał” król Władysław Jagiełło. Prawdopodobnie zapoczątkował tym zwyczaj odbywania się w Kole zjazdów generalnych szlachty wielkopolskiej, które to zjazdy często obradowały w obecności króla. Król szczególnie często bywał w Kole w miesiącach letnich, co też prowadzi do wniosku, iż przybywał do Koła na wakacje :).

Za orszakiem przybyła zaraza.

Wiekiem XV na zamku przeprowadzono zakrojone na szeroką skalę prace budowlane. W roku 1475, a dokładnie na jego koniec na zamek w Kole zawitał król Kazimierz Jagiellończyk z Elżbietą Rakuszanką, świętowali oni nań święta bożego narodzenia, oraz powitali nowy rok. Podczas ich wizyty przyjęto też członków powracającego z Bawarii członków weselnego orszaku Jadwigi Jagiellonki. Jednak wizyta ta nie wyszła nikomu na dobre, albowiem za członkami orszaku do Koła przybyła zaraza. Więc wielu z nich z kolskiego zamku już nie wróciło. Wśród nich litewski podstoli Wojciech Moniwid, i rycerz Jan Czyżkowski. Królowi temu widocznie także się w Kole spodobało, albowiem odwiedzał on Kolski zamek jeszcze przynajmniej 14 razy. Kiedy zawiązał się opozycyjny dla zakonu krzyżackiego Związek Pruski, jego przedstawiciele w Kole spotykali się z królem Kazimierzem Jagiellończykiem.

Jan, Anna, powrót do starostów

Rokiem 1463 wspomniany już król Kazimierz Jagiellończyk nadaje zamek i miasto Brdów w dożywocie sandomierskiemu kasztelanowi Janowi Hinczy z Rogowa herbu Działosza. Dwa miesiące po śmierci Jana zamek bez przeszkód wraca w rece króla, który to przekazuje starostwo łęczyckiemu podkomorzemu Dziersławowi z Bielaw i Młogoszyna. Ten jednak rokiem 1476 je traci na rzecz księżnej Anny Oleśnickiej, dla której ma być to rekompensata za za utracone księstwo sochaczewskie Brdów, Boleniów i Koło. Do roku 1481 zamek był jej siedzibą, następnie zamek powrócił w ręce starostów.

Starości, starości i remoncik

Kiedy Anna zmarła starostą zostaje jej zaufany dworzanin, czyli podkomorzy sochaczewski Sławiec z Niemygłów gerbu Bolesta. Jako starosta teraz on panuje na zamku w Kole. Rok później Sławiec wynosi się z Koła by piastować urząd starosty w Sochaczewie. Jego miejsce zajmuje kruszwicki kanonik Jarand z Brudzewa herbu Pomian. Urząd ten piastuje dwa lata, by przekazać go Ambrożemu Pampowskiemu herbu Polonia, który to po trzech latach przekazuje go Janowi Kościeleckiemu herbu Ogończyk. Jan urząd ten otrzymuje w zamian za pożyczkę 2800 florenów udzieloną Janowi Olbrachtowi. Po jego śmierci starostą na zamku w Kole zostaje pochodzący z Węgier lub też Słowacji Gyorgy de Paludia, zwany Jerzykiem Węgrem. Siedem lat później pozbywa się zamku drogą sprzedaży tegoż Jarosławowi Sokołowskiemu z Wrząca. Jarosław ten pozostawał w bliskich relacjach z królem Czech Władysławem Jagiellończykiem, co też czyniło go osobą o mocnych znajomościach w oczach polskiej szlachty, se­kre­ta­rza,czy też skarb­ni­ka kró­lew­skie­go.

Za jego panowania przeprowadzano też na zamku wiele remontów. Wiadomo iż wydał on 500 florenów na „restauratio castri Colo in muro et in habitationem aedificiis”. Po zakończeniu prac Sokołowki zamieszkał na wyremontowanym zamku wraz ze pochodzącą z Francji żoną Marią de Marcellanges. Wraz z nią rokiem 1513 gościli w Kole Zygmunta Starego.

Królowie już nie goszczą

Rychło po tym jak Jarosławowi się umarło, wdowa po nim powtórnie wychodzi za mąż. Mężem został radziejowski starosta Jan Leszczynski, mają razem dwójkę dzieci. Jednak wdowa nie zachowuje urzędu po zmarłym mężu i z tego płynących korzyści, więc córka najbogatszego obywatela Wielkopolski, Anna Górkówna herbu Łodzia obejmuje urząd kolskiego starosty, wraz z mężem Piotrem Kmitą z Wiśnicza herbu Śreniawa. Oboje umierają bezpotomnie, więc Koło przechodzi w ręce poznańskiego wojewody, bratanka Anny, Stanisława Górki z Kórnika. On także umiera nie pozostawiając po sobie potomka, więc rokiem 1577 Koło wraca do dóbr królewskich.

Koniec dynastii nastał, Koła na znaczeniu traci

Kiedy wygasła dynastia Jagiellonów już żaden z kolejnych królów elekcyjnych zbytnio się Kołem nie interesują, i żaden z nich już na zamku nie gościł. W tym czasie zamek też podupada, między innymi przez zmianę systemu obronnego wynikłe z rozwoju artylerii. Miejscowe podanie głosi, iż ostatnim rządcą był rotmistrz Ruszkowski zmarły rokiem 1597. Na początku wieku XVII na zamku w Kole już nie urzędują starostowie, ani reprezentujący ich burgrabiowie, przenieśli się do Kościelca.
Po tych wydarzeniach zamek w Kole popadał w ruinę, aczkolwiek możliwe, iż jeszcze przez chwilę był zamieszkany. Dowodzą tego zapisy z roku 1616-20 głoszące o przeznaczeniu 400 florenów na prace remontowe i zakup wyposażenia. Pomimo tego już w połowie wieku XVII był określany mianem „Castellum descructum”, zniszczeń dopełniły wojska szwedzkie rokiem 1655 próbujące zamek w Kole wysadzić.
W wieku XVIII zamek ten stał się własnością bernardynów którzy to poczęli go z trudem rozbierać. W ten sposób wraz z działaniem rzeki doprowadzili go do stanu ruiny, aczkolwiek bardzo mocna zaprawa spajająca zamkowe cegły tego nie ułatwiała.

Początek zainteresowania zamkiem w Kole

Rokiem 1851 Kazimierz Stroczyński przeprowadził pierwszą inwentaryzację zamku. Następnie aż do wybuchu I wojny światowej, mimo postulatów Michała Rawita Witanowskiego nic na zamku się nie działo, i w sumie to nikt się nim nie interesował. W międzywojniu za sprawą Czesława Freudenreocha i Ignacego Ziębowiczana zamku w Kole podejmowano drobne prace rewitalizacyjne. Jednocześnie miejscowi rolnicy podbierali z zamku budulec. Więc na nic się te rewitalizacje zdały. Rokiem 1953 zamek wpisano do rejestru zabytków, by w tym samym roku przeprowadzić wstępne badanie pozostałości i kolejną inwentaryzację. Przeprowadzono także prace budowlane mające na celu uzupełnienie i zabezpieczenie zachowanych fragmentów. Jednakowoż nie udało się tych prac doprowadzić do końca.
Na styku lat 1954 i 19555 zamek i wzgórze na którym jest on ulokowany włączono do systemu wałów przeciwpowodziowych. Skutkowało to naruszeniem wschodniego narożnika zamku.

Tutaj też warto wspomnieć o gminnej wieści, iż pod zamkiem są głębokie podziemia. Na początku XX wieku do tych podziemi celem ich eksploracji, zapuszczali się mieszkańcy koła. Szukając kosztowności, znaleźli jedynie dwie beczki wina. A skoro powszechnie wiadomo, iż wino im starsze, tym lepsze to wszyscy wiemy co potem się z nim stało.

Zainteresowanie konserwatora

W roku 1971, po wielu aktach wandalizmu i jeszcze większego podbierania kamienia z zamkowych murów losem zamku zainteresował się wojewódzki konserwator zabytków. Postawił on tablice informacyjne, poczynił pracę mające na celu naprawienie szkód wynikłych z wandalizmu, które swoją drogą nie zostały zbyt fachowo. Rokiem 1977 także na jego zlecenie na teren zamku weszło Muzeum okręgowe w Koninie na czele z Łucją Pawlicką-Nowak. Celem tego było wykonanie dokumentacji techniczną i fotogrametryczną, zlecono także naprawę korony murów i szkarp, i naprawę innych różnych uszkodzeń murów. W roku 1983 przeprowadzono inwentaryzację pomiarową wieży i zachowanych murów, oraz rok później wykonano projekt zabezpieczenia zamku.
W trakcie tych prac ruiny uporządkowano, ale nie zajęto się zbytnio ruinami wieży mieszkalnej, a części prac choćby nie dokończono.

Rokiem 2019 na zamek weszli studenci z Wydziału Archeologii Uniwersytetu Adama Mickiewicza pod kierownictwem Artura Różańskiego i Tomasza Olszackiego. Natomiast rok później archeologowie z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Odkryto wtedy różne fragmenty ceramiki, metali i kości, a także przedmioty wykonane ze złota.

Galeria

Artykuł "Zamek w Kole, ale nie zupełnie" który właśnie przeczytałeś/aś pochodzi z serwisu Turystyka Niecodzienna. Zapraszam do pozostawienia komentarza.

Idź do oryginalnego materiału