Żałowałam setki razy, iż z moim nowym chłopakiem pojechaliśmy na te świąteczne spotkania u mojej mamy.

newsempire24.com 12 godzin temu

Już sto razy żałowałam, iż zdecydowałam się przyjechać z moim nowym chłopakiem, Jakubem, na te wielkanocne święta do mojej mamy, Elżbiety Kowalskiej. Wydawałoby się, rodzinne święta – czy to nie urocze? Baby wielkanocne, pisanki, bliscy przy stole. Ale kiedy zobaczyłam, ile osób wtłoczyło się do domu mamy, zamarzyłam, żeby się odwrócić i uciec. Wszystkie moje trzy siostry – Kinga, Wiesława i Grażyna – przyjechały z mężami i dziećmi. Do tego wujek Stanisław, brat mamy, z żoną i dwoma dorosłymi synami. Jeszcze jacyś dalsi krewni, których, szczerze mówiąc, ledwo rozpoznałam. A w środku tego rodzinnego cyrku – ja i Jakub, mój nowy chłopak, którego postanowiłam przedstawić rodzinie. Lepiej było tego nie robić.

Od progu zaczęły się przygody. Ledwo weszliśmy, a mama już rzuciła się na Jakuba z pytaniami: „Jakubie, a czym się zajmujesz? Ile masz lat? Jakie macie plany?”. Jakub trzymał się dzielnie, odpowiadał spokojnie, z uśmiechem, ale widziałam, jak się spiął. A moje siostry, jakby się umówiły, postanowiły urządzić mu prawdziwy egzamin. Kinga, najstarsza, od razu zaczęła opowiadać, jak jej mąż dostał awans i kupili nowe SUV-a. Wiesława chwaliła się, iż jej córka już tańczy w balecie i występuje na scenie. Grażyna, najmłodsza, tylko dolewała oliwy do ognia, szepcząc złośliwie: „No cóż, siostrzyczko, gdzie takiego młodzieńca znalazłaś?”. Jakub jest ode mnie pięć lat młodszy i, jak się okazało, stało się to główną sensacją wieczoru.

Elżbieta Kowalska, moja mama, uznała, iż jej misją jest utuczenie Jakuba. Co chwilę dokładała mu baby wielkanocnej, mówiąc: „Jedz, synku, jakiś ty chudy, trzeba się wzmocnić!”. Jakub dziękował zawstydzony, ale widziałam, iż ledwo daje radę z mamioną gościnnością. A potem mama puściła się w wspomnienia: „Widzisz, Jakubie, nasza dziewczynka w dzieciństwie marzyła, żeby wyjść za pilota! Ty wprawdzie nie jesteś pilotem, ale chłopak jesteś przystojny, nie zawiedź!”. Stół wybuchnął śmiechem, a ja marzyłam, żeby ziemia się pode mną rozstąpiła. Jakub tylko się uśmiechnął, ale wiedziałam, iż czuje się niezręcznie.

Wujek Stanisław, brat mamy, postanowił sprawdzić Jakuba na wytrzymałość. Nalał mu domowego wina i wzniósł toast: „Za młodych! Ale, chłopcze, wiesz, iż w naszej rodzinie trzymamy dyscyplinę? Nasze kobiety mają charakter!”. Jakub skinął głową, wypił, ale zauważyłam, jak mocniej ścisnął moją dłoń pod stołem. A kiedy wujek Stanisław zaproponował mu wyjście na podwórko i „pokazanie, jak rąbie drewno”, nie wytrzymałam. „Wujku, dosyć, on przecież nie jest drwalem!” – wyrzuciłam z siebie. Wszyscy się zaśmiali, ale Jakub chyba już szukał w myślach drogi ucieczki.

Dzieci moich sióstr dodały chaosu. Biegały po domu, krzycząc, przewróciły wazon z kwiatami. Jeden z nich, syn Wiesławy, podbiegł do Jakuba i zapytał: „A ty będziesz naszym nowym tatusiem?”. Omal nie zakrztusiłam się kompotem. Jakub, na jego szczęście, nie stracił rezonu: „Na razie jestem tylko Jakubem, ale mogę zostać twoim kolegą”. Chłopiec kiwnął głową i pobiegł dalej, a ja w duchu biłam Jakubowi brawo za opanowanie.

Najgorszym momentem było jednak wspominanie mojej przeszłości. Kinga, niby od niechcenia, przypomniała mojego byłego męża: „No, tamten był starszy, z dobrą posadą, a ty teraz w młodzieńców wchodzisz?”. Poczułam, jak płoną mi policzki. Jakub udawał, iż nie słyszy, ale wiedziałam, iż go to dotknęło. Mama, próbując poprawić atmosferę, zaczęła opowiadać, jak w młodości piekłam baby, ale to tylko pogorszyło sprawę. Siostry i wujek Stanisław na wyścigi wspominali moje dawne romanse, szkolne wybryki i choćby ten raz, gdy przypadkiem podpaliłam firankę na poprzednich świętach. Jakub słuchał, uśmiechał się, ale widziałam, iż czuł się obco.

Pod wieczór byłam na granicy wytrzymałości. Chciałam złapać Jakuba i uciec do domu. Ale on, jakby wyczuwając mój nastrój, szepnął: „Wszystko w porządku, daję radę. Twoja rodzina jest… energetyczna”. I wtedy zrozumiałam, iż stara się dla mnie. To dało mi siłę. Kiedy wszyscy zasiedli do kolejnego toastu, zebrałam się w sobie i zabrałam głos. „Dziękuję, iż wszyscy tu jesteście – powiedziałam. – Ale chcę, żebyście wiedzieli: Jakub jest dla mnie istotny i jestem szczęśliwa, iż jest ze mną. Więc może po prostu świętujmy Wielkanoc i odpuścimy sobie śledztwo, co?”. Mama skinęła głową, siostry ucichły, a wujek Stanisław wzniósł kieliszek: „Za mądrą kobietę!”

Pod koniec wieczoru zrobiło się cieplej. choćby zatańczyliśmy z Jakubem przy starych piosenkach, które puściła Grażyna. Złapałam się na myśli, iż mimo całego tego cyrku, ten czas z rodziną jest dla mnie ważny. Tak, bywają nie do zniesienia, ale to moja krew. A Jakub… przeszedł tę próbę z honorem. Gdy wsiadaliśmy do samochodu, żeby wracać do domu, odwrócił się do mnie i powiedział: „Wiesz, twoja mama ma rację. Jesteś dziewczyną, której nie można zawieść”. Rozśmieszyliśmy się, i zrozumiałam, iż ten zwariowany dzień zbliżył nas do siebie.

Teraz myślę, iż następnym razem przyjedziemy do mamy tylko na herbatę, bez całej tej gromady. Albo przynajmniej poproszę siostry, żeby trzymały swoje dowcipy na wodzy. Ale jedno wiem na pewno: Jakub jest wart wszystkich tych rodzinnych spotkań.

Idź do oryginalnego materiału