byliśmy wczoraj na koncercie fortepianowym, pianista z polskim nazwiskiem grał miedzy innymi utwory Szymanowskiego i Różyckiego, więc S postanowił po koncercie podejść i zagadać po polsku. Trochę ludzi zostało skorzystać z bufetu, ale pianisty ni widu ni słychu. Chwyciłam dwa kawałki brownies, ale S nie chciał wiec zaczęłam się sama objadać i w momencie kiedy usta miałam pełne czekoladowego ciasta pianista pojawił się i zaczęli rozmowę beze mnie. Na koniec S spytał czy nie chciałby się kiedyś spotkać i porozmawiać o muzyce, Tomasz odpowiedział, iż chętnie i wziął numer telefonu.
teraz spekulujemy, odezwie się czy nie. S twierdzi, iż już wyrzucił numer, ja jestem bardziej optymistyczna chociaż nie wiem dlaczego skoro trzy razy umówione spotkania z Polkami nigdy nie doszły do skutku.