Zagadkowy zakątek powrotu

twojacena.pl 4 dni temu

W jednym z zapomnianych zaułków starego miasta, gdzie domy nosiły ślady czasu niczym zmarszczki na twarzach starców, pewnego dnia pojawił się dziwny szyld. Wyłonił się jakby znikąd, niby duch przeszłości wpleciony w szarą tkaninę codzienności. „TAJEMNICZY ZAKĄTEK ZWROTU. Przyjmujemy to, co utracone. Warunki – indywidualne”. Litery, wyblakłe niczym wypalone słońcem stuleci, zdawały się echem innego świata. Na tle mętnej, zapylonej szyby wyglądały jak szept z zapomnianego snu, który wciąż dręczy serce.

Krzysztof przechodził tą ulicą setki razy. Kiedyś stał tu przytulny sklepik z antykami, potem budka z tanią kawą, a w końcu wszystko popadło w ruinę. Elewacja się łuszczyła, okna przykryła szara mgiełka, a stare szyldy tonęły w kurzu. Krzysztof dawno przestał zauważać tę część miasta, tak jak przestaje się zauważać ból, który stał się codziennością. Ale tamtego dnia szyld wbił się w jego wzrok niczym igła wbitą w starą ranę, którą próbował wymazać z pamięci.

Zatrzymał się. W odbiciu mętnej szyby ujrzał siebie: zmęczone oczy, przyprószone siwizną włosy, wytarty płaszcz. Jego twarz była mapą strat – zmarszczki jak drogi wiodące do wspomnień, które wolałby wymazać. Oczy, w których nie zostało już wiary w cuda. Człowiek, który stracił zbyt wiele, by uwierzyć w zagadkowe szyldy. Miłość, zaufanie, córkę – wszystko odeszło, rozpłynęło się jak dym. choćby wspomnienia blakły, tracąc ciepło i zapach, stając się płaskie jak wyblakłe fotografie.

Pchnął drzwi. Ustąpiły z lekkim skrzypieniem, jakby czekały na jego przyjście. Wewnątrz pachniało starymi książkami i dojrzałymi jabłkami – aromatem dzieciństwa ukrytym gdzieś głęboko w pamięci. Za ladą stała kobieta – wysoka, z włosami starannie spiętymi w kok i spojrzeniem, które sięgało głębiej niż skóra. Patrzyła nie na Krzysztofa, ale na coś w jego wnętrzu, jakby widziała cienie tych, których utracił.

— Co można zwrócić? — zapytał, a jego głos zadrżał, jakby przemówił ktoś inny, dawno zapomniany.

— Wszystko, co utracone — odparła spokojnie. — Ale cena zawsze jest inna.

Chciał się roześmiać, odsunąć od tej dziwnej gry, ale zamiast tego poczuł, jak coś ściska go w środku.

— Chcę zwrócić tamten dzień — powiedział cicho. — Ostatnią rozmowę z córką.

Jej twarz pozostała nieruchoma, jakby takie prośby padają tu każdego dnia.

— Opowiedz o nim.

Krzysztof opadł na krzesło. Ruch był ciężki, jakby dźwigał na plecach ciężar wszystkich swoich błędów.

— Pokłóciliśmy się. O głupstwo, jak zwykle. Chciała wyjechać na studia za granicę, a ja… powiedziałem, iż nas porzuca, iż zdradza rodzinę. Krzyczałem, iż jest egoistką, iż nie myśli o matce, o mnie. Ona milczała, aż w końcu rzuciła: „Nigdy nie próbowałeś mnie zrozumieć”. Trzasnąłem drzwiami. Wyszła. A tydzień później… jej nie było. Nieszczęśliwy wypadek. Od tamtej pory żyję, ale jakbym nie oddychał. CałOd tamtej nocy zaczął chodzić inną drogą do domu, omijając zaułek, gdzie kiedyś istniał zakątek, który nie istniał, a jednak na zawsze zmienił jego życie.

Idź do oryginalnego materiału