Tajemnica starej fotografii
Marek i Kinga studiowali w tej samej grupie. Dziewczyna jak dziewczyna, nic specjalnego. Ale czy to przyszła pora się zakochać, czy w Kingi coś się zmieniło, tylko pewnego dnia Marek spojrzał na nią zupełnie inaczej, jakby widział ją po raz pierwszy, i świat nagle wywrócił się do góry nogami, stał się inny w oczach zakochanego chłopaka.
Po zajęciach czatował na Kingę przy wejściu do uczelni. A ona przebiegła obok, choćby go nie zauważając. Podeszła do jakiegoś młodego mężczyzny i razem odeszli. Marek stał jeszcze długo, wpatrując się w oddalającą się parę, choćby gdy zniknęła mu z oczu, próbując zagłuszyć w sercu rozczarowanie i złość.
A czego się spodziewał? Że będzie czekać, aż on w końcu ją dostrzeże? To byłoby nienaturalne, żeby taka dziewczyna jak Kinga nie miała chłopaka.
Pewnego dnia przyszła na zajęcia z zaczerwienionymi od płaczu oczami. Cały dzień była cicha i zamyślona. Marek znów na nią czekał przed budynkiem. Tuż nikogo nie było, więc ośmielił się podejść.
— Do domu? — zapytał.
— No, do babci. Teraz u niej mieszkam. Jest chora.
Kinga opowiedziała, iż babcia ma wysokie ciśnienie i bolące stawy. Na wiosnę zawsze czuje się gorzej. choćby nie wychodzi na dwór.
Marek szedł obok i ledwo słuchał, czując się jak w siódmym niebie. Serce waliło mu jak młot, a w głowie pulsowało najpiękniejsze imię na świecie — Kinga, Kinga, Kinga.
Mieszkała trzy przystanki od uczelni.
— Nie zapraszam cię do środka. Babcia źle się czuje — przeprosiła Kinga pod swoim blokiem.
Następnego dnia Marek zapytał, jak się ma jej babcia.
— Normalnie. Tylko mama wczoraj wieczorem przyjechała z nowym mężem. Babcia się zdenerwowała, ciśnienie tak skoczyło, iż musieliśmy wzywać karetkę. Lepiej by w ogóle nie przyjeżdżała — odpowiedziała Kinga.
„Wszystko jasne. Z ojczymem u Kingi nie układa się najlepiej. Może to prawdziwy powód, dla którego wyprowadziła się do babci?” Ale Marek nie dopytywał.
Niedługo przed sesją letnią babcia Kingi zmarła. Marek cały czas był przy niej, wspierał i pocieszał. Po pogrzebie Kinga została w babcinym mieszkaniu.
— Nie boisz się ducha babci? — zażartował kiedyś Marek, odprowadzając ją do domu.
— Nie, charakter miała daleki od anielskiego, ale była dobra, przynajmniej dla mnie.
Pewnego dnia Marek zebrał się na odwagę i zadał pytanie, które od dawna go dręczyło — co stało się z tym chłopakiem, który odbierał Kingę z uczelni? Zmieniła się na twarzy, zmarszczyła i odpowiedziała, iż ożenił się z jej matką.
— Wyobraź sobie, teraz jest moim ojczymem — powiedziała Kinga i schowała twarz, opuszczając głowę.
Po pierwszym egzaminie Kinga zaprosiła Marka do siebie. Nietypowe mieszkanie z ciężkimi, staromodnymi meblami i wyblakłymi tapetami spodobało mu się. Na stole leżał stary album.
— Mogę? — zapytał, wskazując na niego.
— Spójrz. Wybierałam zdjęcie babci na nagrobek… — Kinga przysiadła obok Marka na kanapie i też zaczęła przeglądać rodzinne fotografie, rzucając krótkie komentarze.
— To ja mała. A to młodzi rodzice. Mnie jeszcze nie było.
— Twoi rodzice się rozwiedli? — zapytał Marek, przypominając sobie, iż mama Kingi niedawno wyszła za mąż.
— Tak, ojciec nie wytrzymał maminych wybuchów. Byłam mała, gdy się rozstali. Ma już nową rodzinę. Nie utrzymujemy kontaktu.
— A to? — Marek wskazał na starszą kobietę z twardym, nieprzyjaznym spojrzeniem i zaciśniętymi ustami. Surowy charakter widać było na pierwszy rzut oka.
— Babcia bez upiększeń. W ostatnich latach taka właśnie była. — Kinga przewróciła stronę.
— A to babcia jeszcze młoda. Piękna, prawda? — Kinga dotknęła palcem innego zdjęcia.
Z fotografii patrzyły na Marka czarne oczy uśmiechniętej, przystojnej dziewczyny w lekkiej, kwiecistej sukience. Nie mógł uwierzyć, iż to ta sama osoba, tylko młodMarek spojrzał na babcię Kingi, potem na swojego dziadka, i zrozumiał, iż czasem przeszłość łączy ludzi w sposób, którego nie da się przewidzieć, a miłość potrafi przetrwać choćby przez pokolenia.