Zadzwoniłam do obojga moich dzieci i powiedziałam im, iż wychodzę za mąż. Syn i córka nie podzielali mojego szczęścia

newskey24.com 3 tygodni temu

Przeżyłam z mężem 35 wspaniałych lat i ze świecą szukać tak dobrego człowieka, jakim był mój Henryk. Niestety odszedł dwa lata temu i zostałam sama.

Powiedzieć, iż jest mi teraz ciężko bez niego, to mało powiedziane. Henryk zarabiał pieniądze, ja całe życie byłam gospodynią domową. Kupował wszystko do domu i zawsze rozwiązywał wszystkie problemy, a ja nie musiałam się o nic martwić.

Stałam za nim murem. Żyliśmy serce w serce, nigdy się nie kłóciliśmy, a ja traktowałam męża z wielką miłością, tak jak on traktował mnie.

Wychowaliśmy dwoje dzieci. Mój syn i córka mają już własne małżeństwa i również stworzyli wspaniałe rodziny, w których panuje miłość i harmonia. Jestem z nich taka dumna. Oboje z mężem byliśmy.

Ale, niestety, życie nie stoi w miejscu. Mój Henryk odszedł jako pierwszy, zostawiając mnie samą.

Na początku moje dzieci pomagały mi, przyjeżdżały do mnie na zmianę, zabierały mnie do swoich domów, a choćby kupiły mi pakiet wakacyjny do sanatorium.

Od tej podróży zaczęła się moja nowa historia. Poznałam tam miłego mężczyznę, Jana.

Mieliśmy wiele wspólnego, byliśmy w tym samym wieku, oboje samotni, on był wdowcem, tak samo jak ja, a nasze dzieci mieszkały daleko.

Zaczęliśmy rozmawiać przez telefon, a potem Jan przyjechał do mojej wioski.

Rozejrzał się, zastanowił i poprosił mnie o rękę. Powiedział, iż nie będzie nam tak smutno, gdy razem stawimy czoła starości, będziemy mieli z kim porozmawiać wieczorami i pomóc w razie potrzeby.

I zgadzam się z nim, lepiej żyć razem niż samemu. A on okazał się być dobrym człowiekiem, dobrym gospodarzem i realizował się też w swojej pracy.

Jan jest na emeryturze, ale przez cały czas pracuje w niepełnym wymiarze godzin. Najważniejsze jest to, iż wszystko może zrobić sam.

Kiedyś mieszkał w domu z synem i synową. Mówi, iż jego synowa ma trudną osobowość, a on czuje się jak obcy we własnym domu.

Jednym słowem, postanowiliśmy być razem i już zarezerwowaliśmy termin w urzędzie. Chociaż jestem starszą kobietą, uważam, iż nie jest dobrze żyć na kocią łapę. Związki powinny być zawarte prawnie.

Ale kiedy moje dzieci dowiedziały się o moich planach i powiedziały, iż są temu kategorycznie przeciwne.

Zadzwoniłam do w czwartek i powiedziałam, iż wychodzę za mąż. Zaprosiłam ich do siebie na sobotę i pomyślałam, iż możemy usiąść i przedstawię im Jana, ponieważ będziemy teraz jedną rodziną.

Mój syn i córka przyszli do mnie w piątek rano. Nie czekali do soboty. I od razu mnie zbesztali za to, co wymyśliłam na starość!

Ani mój syn, ani moja córka nie podzielają mojego pragnienia bycia szczęśliwą.

– jeżeli jesteś smutna, mamo, zamknij dom i zamieszkaj ze mną – powiedziała mi córka.

– Albo przyjedź do mnie, a będziesz mogła zabierać swoje wnuki do szkoły – zaproponował mój syn.

Poszli do domu bez niczego i byli na mnie bardzo obrażeni.

I szczerze nie rozumiem, co robię źle? Czy ja już nie mam prawa do szczęścia, bo jestem seniorką?

Idź do oryginalnego materiału