Zadbaj o siebie, zarób i nie licz na mnie! – powiedziałam głośno, wychodząc z domu.

newsempire24.com 6 dni temu

— Chcesz parówek czy jajecznicę? — zapytała Kinga. Krzysztof siedział przy stole, przeglądając wiadomości w telefonie.
— Parówki. Tylko bez twoich eksperymentów — mruknął.
Kinga westchnęła. Na rękach pochrapywała mała Zosia, a gotowanie z nią na rękach nie było łatwe.
— Może potrzymasz Zosię? — zapytała ostrożnie.
— Zaraz, tylko skończę czytać — odparł, machając ręką.
Zosia zaczęła marudzić. Kinga próbowała ją uspokoić, jednocześnie przewracając parówki na patelni. Jedna się przypaliła.
— Znowu przypalone? — skrzywił się niechętnie mąż. — Może warto być bardziej uważną?
— A może warto pomóc? — odcięła się, gwałtownie się odwracając.
— No i zaczyna się… A ja, nawiasem mówiąc, pracuję, utrzymuję rodzinę.
— A ja co? Ja też pracuję — dwadzieścia cztery godziny na dobę. Bez urlopu.
Kinga milcząco postawiła przed nim talerz. Kiedyś byli prawdziwą rodziną, robili wszystko razem. Teraz czuła, jakby sama ciągnęła ten wóz.

Dnie mijały jednostajnie, jakby w żółwim tempie. Pewnego wieczoru Kinga postanowiła poważnie porozmawiać:
— Krzysiek, musimy pogadać. Ty tylko praca, gry, telefon. A ja? A Zosia?
— Kinga, znowu swoje? Przecież wszystko dla was robię.
— Ale to nie wszystko! Rodzina to nie tylko pieniądze. To troska, uwaga, pomoc.
— To twój obowiązek — wzruszył ramionami Krzysztof.
— Chcę, żebyś był częścią tej rodziny. Mam dość bycia za wszystko odpowiedzialną sama.
— Ja się męczę w robocie, Kinga. Muszę mieć czas dla siebie.
— A ja? — łzy podchodziły jej do gardła.
W tej chwili z pokoju dziecięcego dobiegł płacz Zosi. Krzysztof choćby się nie poruszył.

Po zakończeniu urlopu macierzyńskiego Kinga znalazła nową pracę. Teraz każdy poranek zaczynał się o piątej. Krzysztof nie angażował się w domowe obowiązki. Tego samego wieczoru Kinga wróciła późno z pracy. Gdy otworzyła drzwi, zegar wskazywał prawie dziewiątą. W mieszkaniu panował półmrok, a w kuchni piętrzyła się góra brudnych naczyń. Krzysztof leżał na kanapie.
— Zrobisz kolację? — zapytał zamiast powitania.
— Poważnie? Spóźniłam się, a ty choćby nie umyłeś naczyń?
— Jestem zmęczony.
— Gdzie Zosia?
— Śpi. Zamówiłem jej pizzę.
Kinga w milczeniu podeszła do kuchni. Jej dłonie się trzęsły. Pewnego dnia, sprawdzając saldo karty, zauważyła, iż Krzysztof bez pytania wypłacił trzydzieści tysięcy złotych z jej oszczędności na nowy laptop.
— Jakie twoje pieniądze? — zdziwił się. — Budżet jest wspólny.
— Wspólny? A kiedy proszę o pomoc w domu, nagle pamiętasz o swoim wkładzie?

Ostatnią kroplą okazały się urodziny córki. Kinga przez cały tydzień przygotowywała przyjęcie. Krzysztof obiecał wrócić wcześniej i pomóc.
„Przepraszam, zostaję w pracy. Dasz radę” — napisał godzinę przed imprezą.
Kinga patrzyła na wiadomość. Coś w niej pękło. Wieczorem, układając córkę do snu, podjęła decyzję.

Tamtej nocy Krzysztof wrócił później niż zwykle.
— Kinga, wyprasuj mi koszulę na jutro. I dlaczego nie ma kolacji?
Kinga powoli odwróciła się do męża.
— Sam se ugotuj, posprzątaj i zarób! Nie jestem twoją służącą.
Skierowała się do sypialni. Wyciągnęła wcześniej spakowaną torbę.
— Gdzie się wybierasz? — Krzysztof stanął w drzwiach.
— Nie, wręcz przeciwnie — wróciłam do siebie. Nie dam już rady tak żyć.
— Co ciOna zamknęła drzwi za sobą, trzymając mocno Zosię za rękę, i weszła w nowe życie, w którym zamiast ciągłego zmęczenia czekała ją nadzieja.

Idź do oryginalnego materiału