Zaczęło się w styczniu. Bezwzględny zakaz dla mieszkańców bloku. Są kontrole, przeglądają wasze torby i cały blok może zapłacić choćby 2700 złotych więcej

warszawawpigulce.pl 1 godzina temu

Śmietnik w twoim bloku może kosztować cię fortunę, choćby jeżeli sam segregujesz perfekcyjnie. Wystarczy jeden nieodpowiedzialny sąsiad, który wrzuci podartą koszulkę do czarnego kosza, a wszyscy w budynku dostaną podwyżkę rachunków. Od stycznia nikt nie może już wyrzucać ubrań, butów ani żadnych tekstyliów do pojemnika na odpady zmieszane. Gminy traktują to jak przestępstwo i karą całe wspólnoty bez pardonu.

Fot. Shutterstock

Zmiana wynika z unijnej dyrektywy, którą Polska musiała wprowadzić do 1 stycznia 2025 roku. Tekstylia stanowią ogromny problem środowiskowy – przeciętny Europejczyk kupuje rocznie 26 kilogramów ubrań, a wyrzuca 11 kilogramów. W całej Unii daje to ponad 5 milionów ton odpadów odzieżowych rocznie. Ministerstwo Klimatu policzyło, iż same polskie gospodarstwa domowe generują ponad 411 tysięcy ton odpadów tekstylnych każdego roku.

Warszawa prowadzi 16 kontroli dziennie

Stolica nie żartuje z segregacją śmieci. Statystyki mówią same za siebie – w 2023 roku przeprowadzono tam 6104 kontrole pojemników na odpady. Matematyka jest prosta, to ponad 16 kontroli każdego dnia, bez przerwy na weekendy i święta. Służby wystawiły 131 mandatów karnych, skierowały 9 spraw do sądów i rozdały 197 pouczeń. Prawie jedna trzecia wszystkich kontroli kończyła się jakąś sankcją.

Kto może zajrzeć do twojego śmietnika? Uprawnienia mają przeszkoleni pracownicy urzędów gmin, strażnicy miejscy oraz pracownicy firm wywozowych. Mogą otworzyć pojemnik, sfotografować zawartość i sporządzić notatkę służbową. Ten dokument wystarczy, żeby uruchomić postępowanie administracyjne i nałożyć karę na właściciela nieruchomości.

Od początku 2025 roku kontrole nasiliły się w całym kraju. Nie tylko wielkie miasta zaostrzają rygory. Małe gminy również patrolują śmietniki i reagują na zgłoszenia mieszkańców. Tak, twój sąsiad może zgłosić służbom, iż ktoś źle segreguje odpady w waszej altanie. I wtedy wszyscy zapłacicie więcej.

W małych gminach potrafią być jeszcze surowsi

Glinojeck na Mazowszu pokazuje, iż małe miejscowości wcale nie są pobłażliwe. Standardowa opłata za wywóz śmieci wynosi tam 28 złotych miesięcznie od osoby. Za złą segregację stawka rośnie do 84 złotych – dokładnie trzy razy więcej. Rodzina składająca się z czterech osób normalnie płaci 112 złotych miesięcznie. Po złapaniu na nieprawidłowej segregacji będzie to 336 złotych. Rocznie daje to dodatkowe 2688 złotych.

Gmina nie odpuszcza też z egzekucją zaległości. Mieszkańcy są już winni 180 tysięcy złotych za wywóz śmieci. Wszystkie sprawy trafiają do komorników, nie ma żadnych ustępstw ani układów.

Podobnie restrykcyjne podejście reprezentują Ustrzyki Dolne, gdzie opłata skacze z 37 do 111 złotych za osobę przy złej segregacji. W Solinie zmiana wynosi z 30 do 100 złotych. Co najgorsze dla mieszkańców bloków – wyższa stawka obejmuje wszystkich lokatorów, choćby jeżeli winnych jest tylko kilka osób. W stusiedmioiosobowym bloku wszyscy zapłacą więcej, bo jeden mieszkaniec wyrzucił stare buty do niewłaściwego pojemnika.

Skala kar zależy od decyzji lokalnych władz

Gminy mogą podnieść opłaty za śmieci od 200 do choćby 400 procent standardowej stawki. Wiele samorządów wybiera wariant środkowy, podwajając opłaty, żeby nie być postrzeganymi jako zbyt represyjne. Nie ma jednak jednej reguły obowiązującej w całym kraju.

Dla gospodarstwa domowego płacącego normalnie 30 złotych od osoby, podwyżka do 120 złotych to spory uszczerbek w budżecie. A jeżeli ktoś dodatkowo wyrzuci do zwykłego kosza odpady niebezpieczne – baterie, farby, chemikalia – grozi mu mandat od 500 do 5000 złotych.

Straż miejska może wystawić mandat do 500 złotych na miejscu. Gdy odmówisz jego przyjęcia i sprawa trafi do sądu, kara wzrasta maksymalnie do 5000 złotych. Jednorazowe wykrycie nieprawidłowości wystarczy, żeby gmina naliczyła podwyższoną opłatę za cały miesiąc. W skrajnych przypadkach taka karna stawka może obowiązywać przez kolejne miesiące, aż właściciel zapewni poprawę.

Dowiezienie ubrań do punktu wymaga samochodu i czasu

Większość gmin nie przewidziała specjalnych pojemników na tekstylia przy budynkach. Nie organizują też zbiórek pod drzwiami, tak jak robią to kilka razy w roku z meblami i innymi gabarytami. Mieszkańcy muszą sami dowieźć stare ubrania do Punktów Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych.

Raport Instytutu Ochrony Środowiska pokazuje skalę problemu. W 2022 roku w całej Polsce funkcjonowało 2127 PSZOK-ów. Średnio jeden punkt na 17 tysięcy mieszkańców. Dla wielu ludzi oznacza to przejazd kilku, a czasem kilkunastu kilometrów z workiem zniszczonych rzeczy. Potrzebny jest samochód, trzeba znaleźć czas w godzinach otwarcia punktu, często czekać w kolejce i pokazać dowód opłacania rachunków za śmieci.

Polski Czerwony Krzyż ogłosił w lipcu 2025 roku drastyczne cięcia w sieci kontenerów na odzież. Firma zajmująca się logistyką i sprzedażą ubrań z pojemników PCK wypowiedziała umowę o współpracy. Powód? Drastyczny spadek jakości rzeczy trafiających do kontenerów po wprowadzeniu nowych przepisów. Ludzie zamiast dawać czyste, nadające się do użytku ubrania, wyrzucają tam wszystko – brudne szmaty, podarte buty, zniszczone pościele.

Do końca 2025 roku zniknie 28 tysięcy kontenerów PCK na terenie całego kraju. Organizacja straci przez to ponad 7 milionów złotych rocznie, które przeznaczała na działania pomocowe. To kolejny minus nowej regulacji, która miała poprawić ekologię, a faktycznie utrudniła życie zwykłym ludziom.

Tylko nieliczne gminy ułatwiają oddawanie tekstyliów

Częstochowa wdrożyła sensowny system – firma współpracująca z miastem dostarcza specjalne worki i odbiera je bezpośrednio z mieszkań. Można oddać odzież, obuwie, ręczniki, koce i firany, ale muszą być suche, czyste i kompletne. Brudne szmaty trzeba jednak wieźć do PSZOK-u.

Wałbrzych postawił białe pojemniki na tekstylia w dziesięciu miejscach w mieście. Radom organizuje mobilne punkty zbiórki trzy razy w miesiącu. Bydgoszcz planuje objazdową zbiórkę. Ostrów Wielkopolski i Włocławek wyznaczają konkretne dni i miejsca, gdzie można oddać stare ubrania.

To jednak wyjątki potwierdzające regułę. Zdecydowana większość polskich gmin nie wypracowała sprawnego systemu, który nie zmuszałby mieszkańców do jazdy do odległych punktów. W efekcie ludzie przez cały czas wyrzucają tekstylia tam, gdzie dotychczas – do czarnego kosza. I narażają siebie oraz sąsiadów na kary.

Mieszkańcy bloków płacą za wszystkich

W domach jednorodzinnych system działa sprawiedliwiej. Firma wywozowa stwierdza nieprawidłowość, gmina nakłada karę na konkretnego właściciela nieruchomości. Można udowodnić winę i rozliczyć indywidualnie.

W blokach mieszkalnych sprawa wygląda zupełnie inaczej. Podwyższone opłaty rozkładane są na wszystkich lokatorów danego budynku. Odpowiedzialność jest zbiorowa. Wystarczy, iż jedno lub dwa mieszkania źle segregują śmieci, a kłopoty ma cała wspólnota. Mieszkańcy bloków argumentują, iż nie mają wpływu na postępowanie sąsiadów, a często ktoś z zewnątrz podrzuca śmieci do ich altany.

Pracownicy firm wywozowych kontrolują pojemniki podczas odbioru odpadów. Gdy wykryją nieprawidłowości, naklejają ostrzegawczą naklejkę na pojemniku. To pierwsze ostrzeżenie. Przy kolejnym naruszeniu następuje kara finansowa dla całej wspólnoty mieszkaniowej. Wszyscy lokatorzy dostają wyższy rachunek, niezależnie od tego, kto faktycznie wyrzucił niedozwolone odpady.

Kontrole stały się codziennością w całej Polsce

Jeśli wyrzucisz zużytą koszulkę do pojemnika na odpady zmieszane, możesz narazić wszystkich sąsiadów na wielomiesięczne podwyżki rachunków. W najlepszym razie dostaniecie ostrzeżenie w formie naklejki. W najgorszym wszyscy zapłacicie czterokrotnie więcej przez pół roku.

Najrozsądniejszym rozwiązaniem jest zbieranie niepotrzebnych tekstyliów w osobnym worku w domu. Gdy uzbierze się odpowiednia ilość, należy sprawdzić dostępne opcje w swojej gminie. Może to być PSZOK, specjalne pojemniki, mobilny punkt zbiórki albo kontenery PCK, jeżeli jeszcze istnieją w okolicy.

Służby kontrolujące segregację działają nie tylko według planu, ale również reagują na zgłoszenia mieszkańców. Władze podkreślają, iż wysokie kary nie mają na celu zwiększenia dochodów gminy, ale wymuszenie adekwatnej segregacji. Czas na dobrowolność się skończył, teraz liczy się tylko bezwzględne przestrzeganie przepisów.

Ministerstwo Klimatu zachęca samorządy do tworzenia rozwiązań ułatwiających życie mieszkańcom. Część gmin rozważa system workowy z regularnym odbiorem tekstyliów, analogiczny do wywożenia mebli. Póki co w większości kraju obowiązuje zasada: stare ubrania tylko do PSZOK-u, za błąd płacisz trzykrotnie więcej, a jeżeli mieszkasz w bloku – płacą wszyscy razem z tobą.

Idź do oryginalnego materiału