Zabójczy północny dzwon, który przerwał milczenie.

newsempire24.com 2 tygodni temu

Północny telefon, który przerwał ciszę.

Nagle telefon zadzwonił o wpół do dwunastej w nocy. Kinga właśnie zasypiała przy równym oddechu męża, gdy nagły dźwięk poderwał ją z łóżka. Serce zabiło jej mocniej o tej porze nie wróżyło to nic dobrego.

Krzysztof szepnęła, delikatnie potrząsając mężem. Krzysztof, obudź się! Telefon.
Mężczyzna gwałtownie się podniósł, chwytając słuchawkę. Kinga wpatrywała się w jego twarz, która z każdą sekundą stawała się coraz bledsza.
Jak to kiedy? zapytał ochrypłym głosem. Tak tak rozumiem. Zaraz przyjdę.
Odłożył słuchawkę powoli. Jego palce drżały.
Co się stało? szepnęła Kinga, przeczuwając, iż stało się coś nieodwracalnego.
Tomek i Ola przełknął ślinę. Wypadek. Obydwoje. Na miejscu.
Ciężka cisza zawisła w pokoju, przerywana tylko tykaniem zegara. Kinga patrzyła na męża, niezdolna w to uwierzyć.

Dwa dni temu siedzieli wszyscy w kuchni, pili herbatę, a Ola zachwalała swój nowy przepis na szarlotkę. Tomek, najlepszy przyjaciel Krzysztofa od studiów, opowiadał historie o wędkowaniu.
A Zosia? przypomniała sobie nagle Kinga. Boże, co z Zosią?
Była w domu Krzysztof pospiesznie wciągał spodnie. Muszę jechać, Kinga. Tam trzeba dokonać identyfikacji. A potem
Jadę z tobą.
Nie! Odwrócił się gwałtownie. Hania zostałaby sama. Nie ma sensu straszyć jej w środku nocy.
Kinga skinęła głową. Mąż miał rację nie było powodu angażować dwunastoletniej córki w tę tragedię. Przynajmniej nie teraz.

Całą noc nie zmrużyła oka. Chodziła po mieszkaniu, co chwilę spoglądając na zegar. Zajrzała do pokoju Hani dziewczynka spała spokojnie, z policzkiem opartym na dłoni, rude włosy rozsypane na poduszce. Tak spokojna, tak bezbronna.

Krzysztof wrócił o świcie, wyraźnie wyczerpany, z czerwonymi oczami.
Wszystko się potwierdziło powiedział zmęczonym głosem, zapadając się w fotel. Czołowe zderzenie z tirówką. Nie mieli szans.
Co teraz będzie z Zosią? zapytała cicho Kinga, stawiając przed mężem kubek mocnej kawy.
Nie wiem. Została jej tylko babcia na wsi. Bardzo stara, prawie niesprawna.

Zamilkli. Kinga spojrzała przez okno, gdzie świt był szary i ponury. Zosia, chrzestna córka Krzysztofa, była w wieku ich Hani. Delikatna blondynka, zawsze trochę nieśmiała.
Wiesz odezwał się powoli Krzysztof myślę Może zabierzemy ją do nas?
Kinga odwróciła się szybko:
Mówisz poważnie?
Dlaczego nie? Mamy miejsce, wolny pokój. W końcu jestem jej chrzestnym. Nie zostawię dziecka w domu dziecka!

Krzysztof, ale to to bardzo poważna decyzja. Trzeba się zastanowić. Porozmawiać z Hanią.
Nad czym tu myśleć? Uderzył pięścią w stół. Ta dziewczynka została sierotą! Moja chrzestna! Nie mógłbym spojrzeć sobie w oczy, gdybym ją zostawił!
Kinga przygryzła wargę. Oczywiście, mąż miał rację. Ale wszystko wydawało się tak nagłe, tak niespodziewane.
Mamo, tato, co się dzieje? Zaspanym głosem odezwała się Hania. Dlaczego wstaliście tak wcześnie?
Wymienili spojrzenia. Moment prawdy nadszedł szybciej, niż się spodziewali.
Kochanie zaczęła Kinga usiądź. Mamy bardzo złe wieści.

Hania słuchała w milczeniu, jej oczy rozszerzały się z każdym słowem. A gdy ojciec wspomniał, iż Zosia zamieszka z nimi, zerwała się nagle:
Nie! krzyknęła. Nie chcę! Niech jedzie do babci!
Hania! Krzysztof skarcił ją. Jak możesz być tak bezduszna! Po tym, co ona przeżyła
A co to ma do mnie? W oczach dziewczynki błysnęły iskry. To nie moje problemy! Nie chcę dzielić z nią domu! Ani was!
Wyszła z kuchni, trzasnąwszy drzwiami. Kinga spojrzała na męża zrozpaczona:
Może nie powinniśmy się spieszyć?
Nie odpowiedział stanowczo. Decyzja jest podjęta. Zosia zostaje z nami. Hania się przyzwyczai.

Tydzień później Zosia wprowadziła się. Cicha, blada, z pustym wzrokiem. Ledwie mówiła, odpowiadając tylko skinieniem głowy.
Kinga starała się otoczyć ją troską. Gotowała jej ulubione dania, kupiła nową pościel w motyle.

Hania uparcie ignorowała Zosię. Zamykała się w pokoju, a jeżeli spotkały się na korytarzu, odwracała wzrok.
Przestań się tak zachowywać! upominał ją ojciec. Miej trochę serca!
Co ja złego robię? odcinała się Hania. Po prostu udaję, iż jej nie ma. Mam do tego prawo! To mój dom!

Napięcie rosło z dnia na dzień. Kinga biegała między dziewczynkami, próbując łagodzić spory. Ale im bardziej się starała, tym było gorzej.
Aż pewnego dnia zniknęły kolczyki. Te ulubione, złote z małymi diamentami prezent od Krzysztofa na dziesięciolecie ślubu.
To ona je wzięła! oświadczyła Hania, gdy Kinga zauważyła ich brak. Widziałam, jak wchodziła do waszego pokoju!
To nieprawda! po raz pierwszy Zosia podniosła głos. Nic nie wzięłam! Nie jestem złodziejką!

Wybuchła płaczem i wybiegła do swojego pokoju. Krzysztof spojrzał na córkę posępnie:
Zrobiłaś to specjalnie, co? Chcesz ją stąd wyrzucić?
Mówię prawdę! Hania tupnęła nogą. Ona udaje! Taka biedna, a w rzeczywistości
Dość! przerwała Kinga. Nie kłóćmy się. Kolczyki się znajdą. Może sama je gdzieś położyłam.

Lecz trzy dni później z pudełka zniknął pierścionek. Jedyny pamiątka po matce Kingi.
To też przypadkiem wyparował? spytała Hania sarkastycznie. Czy mamy udawać, iż nic się nie stało?

Stała na środku salonu, ręce na biodrach małaI wtedy, gdy napięcie sięgnęło zenitu, Hania wyciągnęła spod łóżka pudełko ze skarbami, a w nim wszystkie zaginione przedmioty, ułożone starannie jakby w geście przeprosin, a w jej oczach, zamiast gniewu, pojawiły się pierwsze łzy zrozumienia.

Idź do oryginalnego materiału