— „Zabieraj swojego małolata i wynoś się stąd, ten dom mój syn mi podarował!” — wrzeszczała teściowa

twojacena.pl 1 miesiąc temu

„Zabieraj swojego malca i wynoś się stąd, ten dom mój syn mi podarował!” wrzeszczała teściowa.
Magda stała przy kuchence i mieszała zupę, gdy usłyszała znany kaszel za plecami. Wanda Stanisławowa weszła do kuchni swoim charakterystycznym krokiem powolnym i dostojnym, jak generał przeglądający swoje włości.
„Znowu kartofle rozgotowałaś” teściowa zajrzała przez ramię synowej do garnka. „Czy tak się gotuje? Mój Antoś lubi, gdy ziemniaki są całe, nie rozpadają się.”
Magda w milczeniu mieszała zupę. Po roku życia pod jednym dachem nauczyła się nie reagować na takie uwagi. A przynajmniej starała się nauczyć.
„Zupa pysznie wygląda” Antek wszedł do kuchni i pocałował żonę w policzek. „Świetnie pachnie.”
„To dlatego, iż jesteś głodny” Wanda Stanisławowa usiadła przy stole. „A w ogóle powinnaś najpierw mięso podsmażyć, potem dodać do zupy. Tak jest lepsze.”
Antek wzruszył ramionami i wyszedł. Magda wyłączyła gaz i zaczęła nakrywać do stołu. Z pokoju obok dobiegł głos ośmioletniego Krzysia:
„Mamo, mogę po obiedzie iść do Tomka? Ma nowy zestaw klocków!”
„Zobaczymy, najpierw odrób lekcje” odpowiedziała Magda.
„Lekcje w wakacje?” Wanda Stanisławowa załamała ręce. „Dziecko powinno odpoczywać! Zamęczasz chłopca swoimi zajęciami. Za naszych czasów dzieci całe lato biegały po podwórku i wyrosły na porządnych ludzi.”
Krzyś stanął w drzwiach kuchni, nasłuchując rozmowy dorosłych.
„Królu, chodź tutaj” zawołała babcia. „Dostaniesz od babci cukierka. Nie słuchaj mamy, żadnych lekcji w wakacje.”
„Wando Stanisławowo, umówiliśmy się z Krzyśkiem godzinę dziennie czyta i rozwiązuje zadania, żeby nie zapomniał przed szkołą” spokojnie wyjaśniła Magda.
„Jak to, *wy* się umówiliście? A mnie kto pytał? Czy ja w tym domu mieszkam, czy nie?”
Magda przygryzła wargę. Ten argument teściowa powtarzała od roku, kiedy wprowadziła się do nich na stałe. Wcześniej, przez dwa lata po ślubie, żyli spokojnie Wanda Stanisławowa przyjeżdżała z pobliskiej wsi raz na tydzień, czasem rzadziej. Ale potem stało się to, co Antek nazwał „logiczną decyzją” jego matka sprzedała swój dom i zamieszkała z nimi na zawsze.
„Po co mi samotnie siedzieć w dużym domu?” tłumaczyła wtedy Wanda Stanisławowa. „Tu i wnuczek blisko, i wam pomoc. Przecież ja nie jestem obca.”
Antek od razu się zgodził. choćby nie poradził się żony po prostu postawił ją przed faktem: mama się przeprowadza, trzeba opróżnić dalszy pokój. Magda wtedy milczała. Dom był przestronny, miejsca starczało. Miała też nadzieję, iż teściowa naprawdę pomoże posiedzi z Krzyśkiem, odciąży ją w domowych obowiązkach.
Rzeczywistość okazała się inna. Wanda Stanisławowa nie spieszyła się z pomocą, za to uważała za swój obowiązek komentować każdy krok synowej. Jak Magda gotuje źle. Jak sprząta niewystarczająco. Jak wychowuje syna za surowo.
„Antek, powiedz swojej żonie, żeby nie głodziła dziecka!” krzyknęła Wanda w stronę salonu. „Najpierw obiad, potem te wszystkie lekcje!”
„Mamo, nie wtrącaj się, proszę” dobiegł zmęczony głos Antka. „Magda sama wie, co robić.”
Teściowa prychnęła i demonstracyjnie wysypała przed Krzyśkiem garść cukierków.
„Jedz, wnuczku. Babcia się tobą zaopiekuje, skoro mama zajęta swoimi głupotami.”
Magda postawiła talerze na stół i talerze głośno zadzwoniły. Krzyś spojrzał najpierw na mamę, potem na babcię.
„Jak skończę obiad, to zjem cukierki” cicho powiedział syn.
„Tak jest, kochanie” Magda pogłaskała syna po głowie. „Idź umyj ręce.”
Gdy Krzyś wyszedł, Wanda Stanisławowa zacisnęła usta.
„Nastawiasz dziecko przeciwko mnie?”
„Ja nikogo przeciwko nikomu nie nastawiam. Są zasady, które ustaliliśmy z Antkiem.”
„Z Antkiem?” teściowa parsknęła śmiechem. „Mój syn żadnych zasad nie ustalał. To wszystko twoje wymysły. Znam takie matki zrobisz z dziecka nerwus

Idź do oryginalnego materiału