Wyglądają jak cukrowe pianki, beziki, lody włoskie. W kolorze budyniu śmietankowego, malinowego, jagodowego smoothie. Bardzo lekkie, małe, mieszczą się w dłoni. Pastelowe pudełeczka, na nich napis „Marshmallow” oraz informacja, iż sąeco-friendly, łatwe do mycia, pasują na każdy rozmiar.
Dostęp online
Czytaj i słuchaj bez ograniczeń.
Kup– Mogę dotknąć? – pytam nieśmiało. Mogę. Mięciutki, chłodny w dotyku materiał żłobią wypustki w różnych wzorach. Kate, pracowniczka czeskiej firmy Lola Games, wprawnie wywija piankę na drugą stronę, żłobkowaną w inny sposób (do użytku nadają się obie strony). Sztuczna pochwa Marshmallow marki Honey Play Box, która właśnie w tym roku weszła na polski rynek, to jedno z moich pierwszych zaskoczeń na targach EroChainExpo w hali Expo XXI w Warszawie w czerwcu 2024 roku. Tak, te pastelowe słodkości powstały po to, by nurkowały w nich penisy. By się zanurzały, wynurzały, ejakulowały. Z tym, iż sąeco-friendly, polemizowałabym – przedstawicielka marki sama przyznaje, iż ładne są tak naprawdę przez pierwszych dziesięć zastosowań, potem zaczynają niszczeć. Prawdziwie ekologiczne, jak zapewnia, są za to ich opakowania – bez plastikowych wypełniaczy.
Aktualności „Pisma”
W każdy piątek polecimy Ci jeden tekst, który warto przeczytać w weekend.
Kilka stoisk dalej widzę sprzęty o tym samym przeznaczeniu, ale w całkiem innej stylistyce. Masturbator automatyczny Blowcast – czarny, pokaźny obiekt z twardego tworzywa sztucznego ABS i silikonu, przypomina blender kielichowy skrzyżowany z konsolą PlayStation. Waży kilogram, ma uchwyt na telefon i osiem trybów pracy, które zapewniają uderzenia i pulsacje. Prezentuje mi go mężczyzna, który przyjechał na targi z Holandii. Trochę dalej to samo stoisko – bestsellerowa amerykańska kolekcja Fleshlight Girls z wizerunkami gwiazd porno na kartonikach. Lana Rhoades i Mia Malkova to tylko dwie z kilkudziesięciu kobiet, które użyczyły producentowi swoich wagin do wykonania „wiernych odlewów” w materiale przypominającym w dotyku ludzką skórę.
Targi EroChainExpo to pierwsze od dekady tak duże wydarzenie branży erotycznej w Polsce. W 2013 i 2014 roku w tym samym miejscu odbyły się targi EROtrends, a w latach 1998–2006, w różnych lokalizacjach w Warszawie, w atmosferze skandalu i nie zawsze legalnie, organizowano z kolei niesławne targi Eroticon. Na tych ostatnich ustanawiano kolejne seksualne rekordy świata – w 2003 roku jeden z nich pobiła Marianna Rokita, która uprawiała seks z 759 mężczyznami w ciągu ośmiu godzin, w 2004 roku wynikiem 919 kontaktów seksualnych pokonała ją Amerykanka Lisa Sparxxx. Współorganizator EroChainExpo, Dawid Kustra, stanowczo odcina się od poprzedników. Na jego targach regulamin zakazuje nie tylko publicznego uprawiania seksu i masturbowania się, ale także epatowania nagością. Niesubordynowanym mają zwracać uwagę specjalnie w tym celu zaangażowani wolontariusze.
– EroChainExpo to wydarzenie kulturalne, z klasą, bez skandali – przekonuje.
Targi w ciągu dwóch dni odwiedziło około 5 tys. gości (w tym około 400 osób określiło się mianem gości biznesowych). Deklarowana płeć: 54 proc. mężczyzn, 46 proc. kobiet. Zwykle mieli od 25 do 34 lat (46 proc.)
Rozmawiam z Kustrą w październiku, kilka miesięcy po zakończeniu targów. Gdy wracam myślami do tego wydarzenia, mam w głowie słowa „kulturalny” i „z klasą”, próbując ocenić, czy mają tu zastosowanie. Na pewno było tak na piętrze, gdzie odbywały się warsztaty, między innymi na temat otwartych związków, seksbiznesu, operacji plastycznych części intymnych (łącznie 17 wydarzeń). Na parterze wystawcy (41 stoisk) prezentowali seksgadżety, oferowali usługi (między innymi projektowanie specjalnych mebli BDSM [skrót odBondage, Discipline, Sadism, Masochism– przyp. red.]), a gwiazdy porno w specjalnie wyznaczonej strefie rozdawały autografy i robiły sobie zdjęcia z fanami. Tam też przeważnie było kulturalnie, choć z wyjątkami.
Na jednym ze stoisk natrafiłam na banner z apelem: „Wyruchaj z nami rynek”. Paradoksalnie należał on do firmy spoza branży – FIRE Crew (Financial Independence, Retire Early) – która obiecuje pomóc „w młodym wieku przejść na emeryturę inwestycyjną”, „wyrwać się z matrixa i pracy od 9 do 17”. Przy tym stoisku, podobnie jak przy kilku innych, napotkałam panie ubrane wyłącznie w stringi, biustonosze i szpilki, nigdzie nie widziałam za to wolontariuszy, którzy upominaliby je za epatowanie nagością poza tą dozwoloną w ramach performensów. Na parterze była też scena, na której odbywały się pokazy erotyczne, raczej niezbyt wysublimowane, choć rzeczywiście – nikt nie uprawiał na scenie seksu i tym bardziej nie bito żadnych rekordów.
Rozglądając się po hali Expo XXI, próbowałam stworzyć sobie w głowie obraz typowego uczestnika, ale publiczność była zbyt zróżnicowana. Młodzi mężczyźni w T-shirtach i dresach, umięśnieni i z ogolonymi głowami, dziewczyny w samej bieliźnie i szpilkach, z powiększonymi ustami i biustami, ale i osoby z wyglądu całkiem zwyczajne, wydające się nie mieć związku z branżą, w tym zetki – alternatywki z kolorowymi czuprynami, torbami z festiwali muzycznych. Pojedynczo, w gronie znajomych, w parach. Mężczyźni w średnim wieku w garniturach i pod krawatami, starsi panowie w koszulach w kratę i czapeczkach z daszkiem.
Według danych organizatorów targi w ciągu dwóch dni odwiedziło około 5 tysięcy gości (w tym około 400 osób określiło się mianem gości biznesowych,trade visitors). Deklarowana płeć: 54 procent mężczyzn, 46 procent kobiet. Zwykle mieli od 25 do 34 lat (46 procent) lub od 35 do 44 lat (29 procent). Spodziewano się większej frekwencji, ale organizatorzy i tak są zadowoleni, zwłaszcza w obliczu problemów marketingowych związanych choćby ze skandalami wokół poprzedników.
W opublikowanym kilka dni po wydarzeniu artykule na portalu vibez.pl jeden z (byłych już) ambasadorów EroChainExpo, aktor porno Marcin Synowiecki, zarzuca organizatorom, iż ich podejściem rządziła „kasa, nie klasa”. Jako mężczyzna i ambasador ze środowiska LGBT+, jak pisze, poczuł, iż został wykorzystany do rozreklamowania targów wśród swoich fanów. Zaskoczył go widok „roznegliżowanych pań niczym z wulgarnego porno” i brak reprezentacji jego środowiska w strefie VIP (z fanami spotykały się tam tylko aktorki kierujące filmy do heteroseksualnych mężczyzn). Kustra broni się, odpowiadając, iż negatywne opinie o targach są odosobnione, a wydarzenie było inkluzywne, bo pojawiły się na nim osoby z różnych grup społecznych, w tym queerowe i z niepełnosprawnościami.
Przeczytaj też:Aplikacja do seksu dla emocjonalnie dojrzałych
Nie da się ukryć, iż branża gadżetów erotycznych weszła do naszego życia z rozmachem. Na podstawie danych sprzedażowych partnerów targów Kustra ocenia, iż rynek gadżetów erotycznych urósł w pandemii aż trzykrotnie. Później wzrost nieco spowolnił, ale dalej sprzedaż idzie dużo lepiej niż przed covidem. Pandemiczne zwiększenie sprzedaży potwierdzają liczne badania i raporty. Na przykład platforma Shoper, na której działa wiele internetowych sex-shopów, od września 2020 do stycznia 2021 roku odnotowała wzrost sprzedaży w tym sektorze o 186 procent. Właściciele e-sklepów erotycznych działających na platformie potwierdzają, iż trend ten jest znaczący. Nowi klienci kontynuowali zakupy także wtedy, gdy pandemia zaczęła wygasać i później. Tak jak i przed pandemią, liczyła się dla nich dyskrecja. Preferowali paczki pakowane tak, by nie miały „żadnych znamion erotyki”, zamawiali je do paczkomatów (dla InPostu pandemia również była czasem żniw) i płacili BLIK-iem. Według raportu Shopera tego, co działo się w Polsce w czasie kolejnychlockdownóww branży gadżetów erotycznych, nie da się porównać choćby z tradycyjnymi wzrostami sprzedaży w okresie walentynek.
Branża gadżetów erotycznych weszła do naszego życia z rozmachem. Rynek gadżetów erotycznych urósł w pandemii aż trzykrotnie. Później wzrost nieco spowolnił, ale dalej sprzedaż idzie dużo lepiej niż przed covidem.
Według badaniaCzy i jak Polacy korzystają z gadżetów erotycznych?, cytowanego przez „Wysokie Obcasy” w marcu 2024 roku, ponad 40 procent Polek i Polaków używa gadżetów erotycznych. To zwykle osoby w wieku od 25 do 34 lat, kupujące online. Cytowany przez OKO.press raportSeksualna mapa Polkiz 2023 roku uzupełnia, iż wśród kobiet najczęściej z zabawek korzystają mieszkanki miast powyżej 200 tysięcy mieszkańców (44 procent), z wykształceniem wyższym (44 procent). Aż 21 procent respondentek łatwiej doświadcza orgazmu z samą sobą niż z partnerem, a 8 procent przyznaje, iż partner nie jest w stanie ich zaspokoić, dlatego 57 procent kobiet masturbuje się, żeby sprawić sobie przyjemność. Tylko co dziesiątej badanej kobiecie gadżety źle się kojarzą, zawstydzają ją lub wywołują obrzydzenie.
RaportSeksualność Polaków 2017 profesora Zbigniewa Izdebskiego wskazuje z kolei, iż aż 94 procent mężczyzn uważa, iż ich partnerki podczas współżycia przeżywają orgazm. Podobnego zdania jest już tylko 64 procent kobiet. Prawie połowa badanych zgadza się ze stwierdzeniem, iż masturbacja „pozwala lepiej poznać swoje ciało i w większym stopniu cieszyć się, przeżywać zaspokojenie swych potrzeb seksualnych”. Aż 57 procent osób w wieku od 18 do 49 lat uznało, iż masturbacja ma dobroczynny wpływ na ich seksualność. Jak pokazuje badanieFantazje seksualne Polek i Polaków, przeprowadzone w 2023 roku, najwięcej ankietowanych Polek (29 procent) marzy o eksperymentach z użyciem gadżetów erotycznych. Polacy z kolei najczęściej fantazjują o seksie oralnym (37 procent).
Odpowiadając na rosnące zapotrzebowanie, branża gadżetów erotycznych (z racji ich zaawansowania technologicznego często nazywana też sekstechem) na świecie rozwija się w ostatnich latach bardzo dynamicznie. Z raportuSize of the sex toy market worldwide from 2016 to 2030 (Rozmiar światowego rynku gadżetów erotycznych od 2016 do 2030 roku) opublikowanego na portalu Statista w 2022 roku, wynika, iż wartość tego rynku wzrosła w latach 2016–2021 ponad trzykrotnie (z 10 do 34 miliardów dolarów).
Aż 57 procent osób w wieku od 18 do 49 lat uznało, iż masturbacja ma dobroczynny wpływ na ich seksualność. Najwięcej ankietowanych Polek (29 procent) marzy o eksperymentach z użyciem gadżetów erotycznych.
W 2023 roku badacze Global Market Insights szacowali ją na choćby 37 miliardów dolarów i przewidywali, iż ta dynamika wzrostu się utrzyma i w 2032 roku biznes osiągnie wartość ponad 144 miliardów dolarów. O tym, iż w branży nowoczesnych gadżetów „drzemią wielkie pieniądze”, pisano w Polsce w lutym 2024 roku na łamach magazynu „Forbes”. W tekście wymieniono kilka niezwykłych zagranicznych wynalazków w tej dziedzinie, między innymi koszulki CuteCircuit, które pozwalają „ściskać się na odległość”; Kissenger, czyli nakładkę na telefon, dzięki której można zdalnie się całować; aplikacje „uczące sztuki kochania” (jak Afterglow) i samouczące się cybersekslalki, na przykład Harmony marki RealBotics, która oprócz zaspokajania potrzeb seksualnych użytkownika dotrzymuje mu również towarzystwa – prowadzi rozmowę, nawiązując do konwersacji z przeszłości, opowiada żarty, mruga oczami, rusza ustami, a jej wagina, niemal jak prawdziwa, samoczynnie się nawilża.
Rynek seksgadżetów najlepiej ma się w Stanach Zjednoczonych. Według badania portalu Statista z 2022 roku aż 82 procent dorosłych Amerykanek posiada jakiś gadżet erotyczny. To samo badanie wykazało, iż z sekszabawek najczęściej korzystają osoby w wieku od 25 do 29 lat. Najpopularniejszy gadżet w tym kraju to, podobnie jak w Polsce, wibrator. Na kolejnym miejscu znalazły się zabawki analne.
Zwiedzając targi EroChainExpo i dyskutując z użytkowniczkami i użytkownikami gadżetów erotycznych, próbuję więc wybadać, dlaczego sekszabawki do tego stopnia zyskały na popularności – i jak nas zmieniają?
Moda i popkultura
Na parterze mój wzrok przykuwają zwłaszcza gadżety dla mężczyzn, bo popkultura zupełnie mnie z nimi nie oswoiła. O kobiecych orgazmach z udziałem przedmiotów od kilku dekad mówi się coraz więcej. W Seksie w wielkim mieścieswoje pięć minut miał na przykład wibrator typu króliczek, sprzęt do jednoczesnego masażu pochwy i łechtaczki. Urządzenie, które premierowo pokazano w serialu pod koniec pierwszego sezonu (w 1998 roku), zafascynowało Charlotte (jedną z bohaterek serii) do tego stopnia, iż wymagała interwencji przyjaciółek jak osoba uzależniona (zamiast wychodzić do ludzi, wolała spędzać czas z króliczkiem). Po emisji tego odcinka do sex-shopów ustawiały się tłumy kobiet. Producent sprzętu, przedstawiciel firmy Vibratex, w wywiadzie dla „Forbesa” zapewnił, iż sprzedaż wibratora w kolejnych latach wzrosła ponad ośmiokrotnie.
W następnych odcinkach pokazano także między innymi silikonowe dildo,strap-on(uprząż, do której mocuje się dildo, by penetrować nim drugą osobę) i sprzęt, który według instrukcji sprzedawcy miał służyć do masażu karku – ale bohaterka serialu, wyzwolona seksualnie Samantha, podobnie jak wiele kobiet w Stanach Zjednoczonych, nie dała się zwieść tej teorii. W serialu jest to AcuVibe Wireless Massager, odpowiednik słynnego masażera Hitachi Magic Wand, którego użycie do kobiecej masturbacji już pod koniec lat 60. polecała i demonstrowała na specjalnych warsztatach edukatorka seksualna Betty Dodson. Magic Wand stał się w Stanach Zjednoczonych bestsellerem i jest nim do dziś (co potwierdza ranking seksgadżetów „New York Timesa” z 2024 roku), marka Hitachi od początku nie była jednak zadowolona z seksualnych skojarzeń ze swoją nazwą i w 2013 roku zdecydowała się na jego rebranding – gadżet jest teraz sprzedawany pod nazwą Magic Wand Original.
Ćwierć wieku później, w jednej tylko scenie serialuSex Education, wyprodukowanego w latach 2019–2023, na ekranie pojawia się kilkadziesiąt sekszabawek dla kobiet. W sypialni masturbującej się pod kołdrą nastolatki Aimee są wszędzie – na łóżku, szafce nocnej, podłodze. Mają fantazyjne, czysto abstrakcyjne kształty, intensywne kolory. Tylko jedna z nich przypomina prawdziwego penisa. Scena masturbacji kończy się wystawieniem sprzętowi oceny (3,5/5). Aimee zapisuje w specjalnym notatniku, długopisem z różowym puszkiem, iż purpurowy wibrator oferuje „dobre ssanie”, ale „bywało lepiej”.
W promującym czwarty sezon filmikuDIY DiariesAimee, dla której sesje masturbacji z gadżetami są sposobem odreagowania molestowania seksualnego, jakiego doświadczyła w przeszłości, nisko (4/10) ocenia „klasyczne dildo” (niby-penisy, na widok których krzywi się, iż są dla nieja bit too realistic). Jej faworytem jest bezdotykowy masażer łechtaczki, który stymuluje ją, zasysając „jak odkurzacz” (ocena: 1000/10). W filmie pojawiają się też: szklana zatyczka analna,strap-on, pierścień erekcyjny z dodatkową funkcją wibracji, króliczek, wibrująca muszelka przypinana do bielizny i malutki wibrator –bullet, do złudzenia przypominający pomadkę do ust.
Purpurowy gadżet z serialu to Duvet Day brytyjskiej marki Bondara (niedostępny w Polsce, cena producenta: 63 funty); jest wibratorem trzy w jednym (zasysa łechtaczkę, ale też oferuje klasyczny, dotykowy masaż i stymulację obszaru G). W tej samej scenie pojawiają się na ekranie produkty dostępne w Polsce, między innymi masażer łechtaczki Tango We-Vibe w kształcie szminki (340 złotych), a także bezdotykowe masażery łechtaczki: Womanizer Blend (400–500 złotych) i różyczka LoveHoney Mon Ami Rose Clit (200 złotych).
– Netflix zrobił dużo dobrego dla popularyzacji gadżetów. Za każdym razem, kiedy widzę w serialach coś, co mamy w ofercie, jest to dla mnie ekscytujące – mówi Marta Brzezińska, którą także spotykam na EroChainExpo, właścicielka sklepu internetowego Lula Pink, kierującego ofertę przede wszystkim do kobiet i osób LGBT+. Dowiaduję się od niej, iż pokazana w Sex Educationróżyczka to teraz w Polsce prawdziwy hit. – Jedna marka wprowadziła ten produkt, teraz w sprzedaży mają to praktycznie wszystkie firmy, w różnych kolorach – precyzuje.
Przeczytaj też:Agnieszka Kościańska: młodzi chcą odpowiedzialnego seksu
Różyczka już dwa lata temu, jeszcze przed premierą odcinka z masturbującą się Aimee, została hitem TikToka. W 2022 roku, w corocznym rankingu gadżetów erotycznych „New York Timesa”, testerzy potwierdzili, na przykładzie modelu marki NS Novelties Inya The Rose, iż zasługuje na swoją sławę – zapewnia dobry stosunek ceny do jakości (choć zaznaczyli, iż na rynku jest wiele gadżetów „przyjaźniejszych w obsłudze”). W Polsce dostaniemy analogiczne modele między innymi od Satisfyera, Ünihörna czy Beautifly (100–200 złotych).
Marta i Tomasz z Katowic, właściciele sklepu internetowego zaspokojeni.com.pl, których również poznaję na targach (nie mają swojego stoiska, przyjechali rozejrzeć się w ofercie konkurencji), potwierdzają popularność motywu róży wśród wibratorów. Szczególnie zachwalają model na złotej, wibrującej łodydze, który sami jeszcze do niedawna mieli w sprzedaży.
– Przepięknie wykonana, choć bardzo tania, sprowadzana z Chin. Podarowaliśmy ją naszej znajomej na urodziny zamiast kwiatków i zrobiliśmy tym niesamowite wow wśród gości – wspominają. (Później uzupełnią, iż ten model całkiem się wyprzedał, nie ma go w polskiej dystrybucji: – Wielka szkoda, był to nasz firmowy znak rozpoznawczy, taką różę wręczaliśmy naszym stałym klientkom).
Zanim do Polski dotarła moda na różyczki, rynek opanował gadżet reklamowany przez producenta jako „uroczy pingwinek” (Satisfyer Penguin). Niewielki, biało-czarny korpusik, z główką przystrojoną fioletową muchą, wypromowała Kasia Koczułap (znana na Instagramie pod nickiem kasia_coztymseksem), obserwowana dziś przez prawie 450 tysięcy użytkowników Instagrama, z wykształcenia psycholożka i seksuolożka. Natrafiła na pingwinka w 2019 roku.
– Lubię kolorowe gadżety, pluszaki, zwierzaki, uznałam, iż jest uroczy – wspomina. Zamówiła pingwinka wraz z dwoma innymi zabawkami: wibrującym serduszkiem Rianne S i zestawem korków analnych Nexusa. To były też trzy pierwsze gadżety, które pokazała ludziom na Instagramie, na swoim nowo założonym profilu, gdzie postanowiła edukować na temat seksualności.
– Bardzo mnie denerwowało, iż w mediach społecznościowych seksualność jest infantylizowana albo wulgaryzowana. Chciałam edukować i obiecałam sobie, iż nie będę tego robić ze wstydem. Na początku ludzi to szokowało, dostałam dużo hejtu, zarzuty, iż to, co robię, jest zboczone. Nie powstrzymało mnie to, zwłaszcza iż u części osób …