Zabawę czas zacząć. Firma Kraszek i jej kostiumy

angora24.pl 2 dni temu

Pierwsza dekada III RP nie była czasem zabaw i balów. Pod tym względem lepiej było choćby w PRL-u, nie mówiąc już o międzywojniu. Na początku transformacji największą „rozrywką” Polaków była praca na drugi etat.

W tych czasach Alicja i Janusz Kraszkowie rozpoczęli w Słupsku działalność gospodarczą. – Zdecydował przypadek, bo branża była nieznana nie tylko moim rodzicom, ale i większości Polaków – wspomina Ewa Kraszek, obecna właścicielka firmy Gama. – Ktoś ze znajomych przywiózł z zagranicy balony helowe. Sprzedał je na pniu i rodzice postanowili zająć się podobną działalnością.

Nawiązali kontakt ze spółką Anagram ze Stanów Zjednoczonych i do dziś je tam kupują. Rodzina gwałtownie przeniosła się do Warszawy. Firma zaczęła się rozrastać, poszerzając działalność o stroje i akcesoria karnawałowe, dekoracje ślubne i weselne.

– W 1995 r. przenieśliśmy ją do Pruszkowa. Były to czasy, gdy miasto było kojarzone z przestępczością zorganizowaną, ale na szczęście mafia nie interesowała się balonami helowymi – śmieje się pani Ewa.

Ksiądz i Barbie

– W ofercie firmy jest kilka tysięcy pozycji. Akcesoria urodzinowe, na Halloween, pierwszą komunię, śluby i wesela, baby shower; są dekoracje sali, nakrycia stołu, szarfy i przede wszystkim stroje projektowane przez właścicielkę.

– Dorośli, zwłaszcza w ostatnich latach, niechętnie się przebierają, dlatego jesteśmy nastawieni przede wszystkim na dzieci: przedszkolaki i uczniów z młodszych klas szkoły podstawowej.

– Oczywiście największym wzięciem cieszą się stroje dla dziewczynek. Przeważają królowe, księżniczki, ale także chłopki w strojach ludowych: krakowskim, kujawskim, góralskim i łowickim. Największym powodzeniem do niedawna cieszył się strój Marii Panny (kupowany na przedstawienia jasełkowe). Teraz ma jednak groźnego konkurenta, a raczej konkurentkę, czyli Barbie. Więcej dziewczynek chciałoby być postacią z filmu (w ubiegłym roku zarobił 1,5 mld dolarów), a dokładnie Margot Robbie niż Marią z Nazaretu, której życie nie było już tak wesołe. Nieco mniejszy, ale przez cały czas spory wybór mają chłopcy. Mogą być komandosem, czarodziejem, Kościuszką albo Piłsudskim. Duży wybór mają też dorośli. Arab i Arabka, czarownica, pirat, policjant, Elvis, a choćby rabin cieszą się zdecydowanie mniejszą popularnością niż ksiądz, a zwłaszcza biskup.

– Mimo iż większość naszej oferty to nie są przedmioty jednorazowe, dla klientów podstawowym kryterium obok wyglądu jest cena. Ponieważ konkurencja na rynku jest spora, musimy minimalizować koszty. Nie możemy windować cen, zadowalamy się więc średnią rentownością w wysokości około 15 proc.

– Ceny zaczynają się od złotówki. Tyle kosztuje papierowa czapeczka. Balony 4 – 11 zł, serpentyny 9 zł, maski kilka więcej. Opaska ze złotym piórem w stylu lat 20. – 10 zł. Stroje to już inna półka cenowa. Zakonnica w mini jest oczywiście tańsza od klasycznej w maksi i kosztuje 60 zł. Syrenka, ta z filmu Disneya, 80 zł. Strój rabina (z pejsami) za 83,50 zł to prawdziwa okazja. Biskup 118,40 zł (ksiądz jest znacznie tańszy). Za strój Robin Hooda trzeba zapłacić 140 zł, pirat jest o 6 zł droższy, tancerka kankana to już wydatek 151 zł. Zdarzały się też stroje dochodzące do 300 zł. To królewny, księżniczki i szlachcianki dla dorosłych klientów. Tzw. galanterię, maski, serpentyny, czapki, brody, wąsy, kapelusze, okulary, „biżuterię” i wszelkie inne dodatki właścicielka sprowadza z Chin.

– Tak robią praktycznie wszyscy producenci, duzi i mali, w Unii i Ameryce. Mimo iż z roku na rok rosną tam ceny, bo Chińczycy coraz więcej zarabiają, to i tak opłaca się zamawiać je na Dalekim Wschodzie. Chińscy producenci wchodzą coraz mocniej na nasz rynek. Zdecydowałam, iż we własnej szwalni będę szyła stroje karnawałowe i jasełkowe, polskie stroje ludowe, których nie ma w ofercie firm z Dalekiego Wschodu. Współpracuję też z zewnętrznymi firmami i indywidualnymi szwaczkami z okolicy. Staramy się, żeby nie były to jednorazówki, tylko wystarczały na kilka sezonów. Niektóre modele robimy z wysokiej klasy bawełny, inne z poliestru. O jakości najlepiej świadczy fakt, iż naszymi klientami są także wypożyczalnie strojów karnawałowych, gdzie nasze ubrania wytrzymują wiele sezonów.

– Najczęstszymi klientami firmy są jednak osoby indywidualne, a konkretnie rodzice dzieci, które biorą udział w przedstawieniach jasełkowych, balach karnawałowych oraz imprezach związanych z Halloween.

– Podczas rządów PiS-u te ostatnie praktycznie wyszły z mody, gdyż kuratoria oświaty i wychowania zwalczały Halloween jako niechrześcijańskie, a może choćby satanistyczne. Teraz na szczęście się to zmieniło.

– Od czasów pandemii Gama sprzedaje swoje wyroby przede wszystkim w sieci, głównie za pośrednictwem platform takich jak Allegro, Marketplace i kilku innych. Chętni mogą też przyjechać na miejsce do Pruszkowa. Firma współpracuje również z wieloma hurtowniami i wypożyczalniami, z których niektóre także przeniosły się do sieci.

– Sporo zamówień pochodzi z zagranicy. Przede wszystkim z Litwy, Czech, ze Słowacji, z Niemiec i Holandii. Zdarzały się także zamówienia z Kanady i USA, przede wszystkim od Polonii, która przeważnie zamawia polskie stroje ludowe.

– Wbrew pozorom to ciężki kawałek chleba. Dlatego chciałabym już przekazać firmę dzieciom, a sama zająć się koordynacją oraz wyjazdami do ciepłych krajów, na co nie miałam czasu w ostatnich latach.

Idź do oryginalnego materiału