Za każdym razem rodzice narzeczonej obnosili się przede mną swoim bogactwem. Z tego powodu bardzo się bałem, ponieważ nie wiedziałem, czy wystarczy mi środków na wesele, które zażyczy sobie bogata narzeczona. Moje przeczucie mnie nie zawiodło

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Wcześniej myślałem, iż mezalianse to tylko wymysł. Ponieważ nigdy nie dzieliłem ludzi na bogatych i biednych, było mi bardzo dziwnie znaleźć się w sytuacji, w której niedawno się znalazłem.

Krótko o sobie: mam 52 lata, mieszkam z dorosłym synem w dwupokojowym mieszkaniu. Matka Piotra zmarła, kiedy syn poszedł do pierwszej klasy. Zostałem sam, na moich barkach znalazł się syn-uczeń i matka emerytka, która mieszkała osobno. Dopóki mama miała jeszcze zdrowie, pomagała mi z synem. Nie wiem, jak bym sobie poradził bez jej pomocy.

Pracowałem na dwóch etatach, ponieważ chciałem zapewnić synowi godziwe wykształcenie, aby żył lepiej niż ja.

Syn dorósł, został adwokatem. Ale, co dziwne, zwróciła na niego uwagę córka posła. Od razu wiedziałem, iż to nie wróży nic dobrego, ale nie sprzeciwiałem się. Zaczęli się spotykać i w końcu postanowili się pobrać.

Bardzo się tego obawiałem, ponieważ nie wiedziałem, czy wystarczy mi środków na wesele, które zamówi bogata narzeczona. Moje przeczucie mnie nie zawiodło i gdy poznawałem przyszłych teściów, zrozumiałem, w co się wpakowałem.

Zaczęli planować wesele, a włosy na głowie stawały mi dęba. Za każdym razem rodzice narzeczonej obnosili się przede mną swoim bogactwem, jakbym nie domyślał się, z kim mam do czynienia.

Rozumiem, iż czują się lepsi ode mnie, ale po co się przechwalać? Nie lubię takich ludzi. Boję się o syna, przecież nie dadzą mu spokoju, za każdym razem będą przypominać, z jakiego bagna go wyciągnęli.

Ale ja też jestem twardym orzechem i postanowiłem, iż w żadnym wypadku nie dam plamy. Z naszej strony było tylko 20 gości, a żeby za nich zapłacić, musiałem wziąć kredyt, który będę spłacać przez 5 lat. Oto jak drogie okazało się to wesele.

Tego dnia teściowie wszystkim opowiadali, iż to ich pomysł było zrobić tak wystawne wesele. Goście wzdychali i zachwalali teściów. A ja siedziałem w garniturze ze swojego własnego balu maturalnego i modliłem się do Boga, żeby narzeczona nie okazała się taka jak jej rodzice i żeby mój syn miał dobre życie.

Bogaci goście ze strony narzeczonej spoglądali na mnie z ukosa, a nasi goście trzymali się razem i bali się poruszyć, żeby przypadkiem niczego nie stłuc. Gołym okiem było widać, iż nie czują się swobodnie.

I nadeszła chwila wręczania prezentów. Gdy wodzirej oddał głos rodzicom narzeczonej, wszyscy bardzo uważnie słuchali, jaki to drogi prezent przygotowali. Teściowie wstali i z patosem powiedzieli, iż darują młodym certyfikat na usługi najbardziej znanego w kraju projektanta wnętrz. Wszyscy zaklaskali, obsypali ich komplementami i pochwałami.

Gdy przyszła moja kolej, by powiedzieć, co ja podaruję młodym, goście ze strony narzeczonej prawie mnie nie słuchali. Ale jakie było ich zdziwienie, gdy podarowałem młodym mieszkanie. Od razu zaczęli na mnie patrzeć inaczej. Prawda jest taka, iż to mieszkanie mojej mamy, którą zabrałem do siebie.

Idź do oryginalnego materiału