Z życia wzięte. "Zaciągnęli pożyczki, a ja muszę płacić z emerytury": Skarży się matka dorosłych synów

zycie.news 1 tydzień temu
Zdjęcie: Zawiedziona matka, źródło: YouTube/SALA DE CINE


Mieszkamy w dużej wiosce, ale nie ma tam pracy. I szczerze mówiąc, nie chciałam, żeby moi synowie pracowali. Miałam duże gospodarstwo. Byki, krowy, kozy, dużo drobiu. Z tego żyliśmy. Moi synowie pomagali nam sobie radzić.

Zbudowaliśmy im dom na naszej działce. Zaczęłam mieszkać sama, a moi synowie wprowadzili się do domu. Nie żyliśmy bogato, ale mieliśmy wystarczająco. Jedzenie, ubrania, buty, niezbędne meble, sprzęt AGD. Raz w roku jeździli na wakacje do Turcji, a potem zaczęli mieć drogie rzeczy, sprzęt wideo, wszelkiego rodzaju sprzęt gospodarstwa domowego.

Sprzedali stary samochód i kupili nowy. Pieniądze, które im zapłaciłam, nie wystarczyłyby na takie rozkosze. Zaczęłam zadawać pytania o to, gdzie i jak. Powiedzieli, iż pracują na komputerze w jakiejś firmie sieciowej, uwierzyłam i ucieszyłam się. W domu wciąż przybywało drogich rzeczy, zrobili remont. Potem jakoś wszystko ucichło.

Synowie są zameldowani u mnie. Dom jest dzielony między nich trzech. Posiłki jedli u mnie. Nie mieli pieniędzy na benzynę, więc sprzedali nowy samochód. Od tego momentu poszło już z górki. Ok, rozumiem, iż może Internet im nie wyszedł. Ale pieniądze, które im płaciłam, zaczęły znikać. Podejrzewałam już, iż mogą to być jakieś narkotyki lub coś w tym rodzaju.

Powoli wszystkie te rzeczy zaczęły znikać z domu. Laptopy, telewizory, różne rzeczy. W Wielkanoc ludzie powiedzieli mi, iż ich widzieli. Oczywiście ukrywali się przed miejscowymi, ale i tak ich zauważyli podczas grzebania w odpadach na zapleczu restauracji.

Byłam zszokowana, poszłam do synów i kazałam im się przyznać, co nabroili. Niestety obydwaj milczeli. To było niedługo po świętach. Najwyżej tydzień i wtedy się dowiedziałam, dzięki telefonom. Nie wiem, jakie jest adekwatne słowo, myślę, iż to byli windykatorzy. Wszystkie te rzeczy zostały kupione na kredyt i mają długi na dwa ponad milion. Jestem zagrożona, ponieważ są zameldowani u mnie.

Musiałam sprzedać całe gospodarstwo domowe. Ale te pieniądze nie pokryły choćby jednej dziesiątej długów. Teraz będę musiała płacić z mojej emerytury, a moja emerytura jest niewielka. Całe życie zajmowałam się domem, nigdy nie pracowałam.

Brak gospodarstwa, brak pieniędzy na zapłatę. Nie wiem, co robić. Sytuacja jest straszna. Znajomy radzi, żeby ich wymeldować i niech robią, co chcą, ale to nie jest takie proste...

Idź do oryginalnego materiału