Z życia wzięte. "W sobotę rano na moim progu zobaczyłem wnuki": Moje dzieci nie rozumieją, iż mam inne plany

zycie.news 5 godzin temu

W końcu mogłem się wyspać, bez pośpiechu napić się kawy, poczytać gazetę.

Od lat soboty należały tylko do mnie.

Aż do dzisiaj.

Dźwięk dzwonka do drzwi zniszczył tę ciszę.

Na progu stała moja córka.

A obok niej dwójka moich wnuków – pięcioletnia Zosia i siedmioletni Staś.

— Tato, musisz mi pomóc — powiedziała zamiast „dzień dobry”.

— Co się stało?

— Zabiorę ich wieczorem. Mam spotkanie, nie mam z kim ich zostawić.

Zamrugałem.

— Ale ja mam plany.

Zosia spojrzała na mnie wielkimi oczami.

Staś przytulił mnie do nogi.

Córka zrobiła minę, jakby nie rozumiała.

— Jakie plany?

— Takie, które nie obejmują niańczenia wnuków.

Kiedy byłem młodszy, całe życie kręciło się wokół niej.

Ona była moim priorytetem.

Ona była moim wszystkim.

Teraz, kiedy w końcu miałem czas dla siebie, czy naprawdę miałem z niego zrezygnować?

— Tato, to tylko kilka godzin.

— Kasiu, a może powinnaś nauczyć się sama organizować czas dla swoich dzieci?

Westchnęła ciężko.

— Nie rozumiem, czemu nie chcesz ich wziąć. Przecież to twoje wnuki.

— Kocham ich. Ale mam prawo do własnego życia.

Przez chwilę myślała, iż żartuję.

Przez chwilę myślała, iż ustąpię.

Ale nie ustąpiłem.

— Jesteś egoistą — rzuciła w końcu, biorąc dzieci za ręce.

Patrzyłem, jak odchodzi, zła i rozczarowana.

Nie wiem, czy jeszcze zadzwoni.

Nie wiem, czy zrozumie, iż bycie dziadkiem nie oznacza rezygnacji z własnego życia.

Ale wiem jedno.

Nie chcę wychowywać ich dzieci.

Idź do oryginalnego materiału