Poświęciłam mu wiele uwagi, aby uczynić go tak wspaniałym facetem. Oczywiście nie chciałam, aby Paweł związał swoje życie z niegodną dziewczyną, a jemu się nie spieszyło.
Tę, którą nam przedstawił, zaakceptowaliśmy. Oleńka była miłą dziewczyną. Młoda, szczupła i mądra. Starałam się nie ingerować w ich związek. Chociaż, oczywiście, to ona miała się płaszczyć przed swoim mężem.
Mąż i ja zostaliśmy postawieni przed faktem, gdy Olka zaszła w ciążę. Nie podobało mi się, iż choćby się ze mną nie skonsultowano, ale znowu milczałam. Za późno na kłótnie z młodymi — sprawa załatwiona. Oczywiście chciałam mieć wnuka, ale znowu się nie udało. To było tak, jakby Olka urodziła dziewczynkę wbrew mnie. Jedną z rzeczy, które mnie ucieszyły, było to, iż nazwali dziecko Ala, tak jak ich o to prosiłam. Waldemar i ja zakochaliśmy się w naszej wnuczce całym sercem.
Przyjeżdżaliśmy w odwiedziny, nie odstępowaliśmy małej na krok. Tylko jeden problem zaczął się po narodzinach wnuczki. Synowej nie podobało się, iż tylko bawiłam się z wnuczką, zamiast zaopiekować się nią, by jej mama mogła iść sobie na zakupy. Narzekała, iż potrzebuje nowych ubrań, bo w stare się nie mieści.
Surowo powiedziałam jej, iż musi schudnąć, a nie kupować nowe ubrania. Byłam bardzo oburzona prośbami synowej. Próbowała powiesić na mnie dwumiesięczne dziecko — co za bezwstydna kobieta! Powiedziała też, iż nie ma czasu w robienie czegokolwiek w domu i potrzebuje pomocy.
Mój Pawełek cały dzień jest w pracy. Prawie siedem dni w tygodniu w nowym zakładzie — zarabia wszystkie pieniądze dla rodziny. A ta nieporadna matka prosi o pomoc — powinna się wstydzić!
Pewnego dnia, gdy wnuczka kończyła roczek, przyszliśmy z mężem do domu syna, aby świętować urodziny. Była już 14:00, więc najwyższa pora na to, by przyjęcie urodzinowe było już gotowe. Drzwi otworzyła nam zaspana Olka z nieprzewiniętą jeszcze wnuczką. W końcu postanowiłam dać synowej nauczkę, tej podstępnej matce.
Gdy w końcu ogarnęła się i zajęła się Alą, zadzwoniłam po gości, których osobiście zaprosiłam. Wielu krewnych przybyło na miejsce, zanim mój syn wrócił z pracy. Zganiłam ją przy wszystkich: za to, iż wyglądała na zaspaną i za to, iż nie przebrała córki.
Skrytykowałam ją ostro i rzeczowo. Z jakiegoś powodu żaden z gości nie stanął po mojej stronie. Wręcz przeciwnie, zaczęli współczuć Olce i zaoferowali pomoc. Zaczęłam się oburzać, ale moja koleżanka niegrzecznie mi przerwała, mówiąc, iż nie jestem godna miana babci. choćby moja najstarsza córka spojrzała na mnie z obrzydzeniem. Powiedziała, iż jutro przyjdzie do Olki i posiedzi z dzieckiem po południu. Zaproponowała też, iż zaopiekuje się Alą, aby jej niezdarna matka mogła pójść do salonu piękności i na siłownię.
Byłam wściekła i wyszłam z domu syna. Byłam pewna, iż natychmiast do mnie oddzwonią. Ale tylko mój mąż poszedł za mną i choćby wtedy narzekał na mnie, iż zaatakowałam moją synową za nic. Zaczęłam czekać, aż mój syn, synowa i goście, którzy byli na przyjęciu urodzinowym, zadzwonią i mnie przeproszą, ale nie usłyszałam żadnych przeprosin. Wszyscy stanęli po stronie tej leniwej matki. Nie rozumiem nawet, dlaczego mi to zrobili.