Z życia wzięte. "Po moim wyjeździe, mój mąż i syn zostali w totalnym chaosie": Uważam, iż to moja wina, zawsze za nich wszystko robiłam

zycie.news 1 tydzień temu

Drzwi wejściowe trzasnęły z hukiem, a ja wpadłam do środka, zdyszana po morderczej podróży. Wciąż w progu uderzyła mnie fala zapachu stęchlizny i spleśniałego jedzenia. W mieszkaniu unosił się gęsty kurz, a na podłodze piętrzyły się stosy brudnych naczyń, ubrań i śmieci. Mój wzrok padł na kanapę, na której w bezruchu leżał mój mąż, Tomasz. Twarz miał bladą i zapadniętą, a wokół jego oczu widniały ciemne sińce. Obok niego, na podniszczonym dywanie, spał nasz syn, Paweł. Chłopiec wyglądał na zaniedbanego, jego ubranie było pogniecione i brudne.


Na widok tego wszystkiego ogarnął mnie gniew i rozpacz. Jak mogłam do tego dopuścić?Wyjechałam na dwa tygodnie do siostry, chcąc jej pomóc w opiece nad chorym dzieckiem. Myślałam, iż Tomasz i Paweł poradzą sobie sami. Ale jak się okazało, grubo się myliłam.


Zawsze starałam się być perfekcyjną panią domu i matką. Robiłam wszystko za moich mężczyzn: gotowałam, sprzątałam, prałam, prasowałam, zajmowałam się dzieckiem. Oni nie musieli się o nic martwić. Ale teraz widziałam, jak bardzo ich to rozleniwiło. Beze mnie nie byli w stanie choćby zadbać o siebie.


Podbiegłam do kanapy i potrząsnęłam Tomaszem za ramię.


Tomek! Tomek! Co się dzieje? - krzyczałam.


Mąż otworzył powoli oczy i spojrzał na mnie ze zdziwieniem.


Ania? Już jesteś? - wymamrotał.


Tak, jestem! I co ja tu widzę?! - wybuchnęłam płaczem. - Jak mogliście dopuścić do takiego bałaganu?! Paweł wygląda jak z ulicy!


Daj spokój, Ania - mruknął Tomasz. - To tylko bałagan. Paweł zaraz się ogarnie.


Nie! To nie tylko bałagan! To zaniedbanie! Wy obaj jesteście zaniedbani! - krzyczałam, łzy dusząc mnie w gardle.


Paweł obudził się i zaczął marudzić.


Głodny jestem - wymamrotał.


Głodny?! - warknęłam. - A co ty myślałeś, iż będę ci gotować po powrocie z podróży?


No... myślałem, iż tak jak zwykle - mruknął Paweł, patrząc w ziemię.


Poczułam, jak narasta we mnie fala złości.


Nie! - krzyknęłam. - Od tej pory macie sami o siebie dbać! Ja się tym wszystkim już nie będę zajmować!


Zerwałam się z kanapy i wybiegłam z mieszkania. Nie wiedziałam dokąd idę, ale musiałam uciec od tego wszystkiego. Czułam się jak w pułapce, z której nie ma wyjścia.


Wędrowałam bez celu po ulicach, łzy płynęły mi po policzkach. W głowie kotłowała mi się myśl: co ja mam teraz zrobić? Jak mam żyć z tymi dwoma nieudacznikami?

Idź do oryginalnego materiału