Z życia wzięte. "Nigdy nie byłem na randce, choć mam czterdziestkę na karku": Mama mówi, iż świat mnie skrzywdzi, więc zostałem przy niej

zycie.news 3 godzin temu

Ja mam mamę. I cztery ściany, które pachną jej obiadem, jej perfumami i jej lękiem przed samotnością.

Mam 40 lat. I nigdy nie byłem na randce. Bo mama mówi, iż „kobiety są fałszywe”, iż „chcą tylko wykorzystać”, iż „żadna nie pokocha cię tak jak ja”. I wiesz co? Chyba jej uwierzyłem.

Zawsze byliśmy tylko we dwoje. Ojciec odszedł, kiedy miałem sześć lat. Mama mówiła, iż „zabrał ze sobą wszystko, co dobre”. Pamiętam, jak przytulała mnie wtedy do siebie i szeptała:

– Teraz jesteśmy tylko my, synku. Ty i ja. Na zawsze.

Brzmiało to jak przysięga. Dzieci nie wiedzą, iż niektóre przysięgi są jak klątwy.

W liceum zakochałem się w dziewczynie z równoległej klasy – w Magdzie. Chciałem zaprosić ją do kina. Mama się dowiedziała. Najpierw się śmiała, potem płakała.

– Ty mnie już nie kochasz, tak? Teraz ona będzie ważniejsza?

Nie poszedłem z Magdą. Powiedziałem, iż jestem chory. Mama zrobiła mi herbatę z cytryną i pogłaskała po głowie.


– Dobrze, iż zostałeś w domu – powiedziała. – Świat jest okrutny. Kobiety jeszcze bardziej.

Wtedy pomyślałem, iż mama ma rację. Że tylko ona naprawdę mnie rozumie.

Lata mijały. Koledzy brali śluby, rodziły się ich dzieci, rozwodzili się, wracali do życia. A ja?
Ja wracałem z pracy prosto do domu. Mama czekała z kolacją.

Miała dla mnie czyste koszule, świeżo wyprasowane spodnie, a w głosie coś, co przypominało rozczarowanie:

– Długo cię dziś nie było. Już myślałam, iż coś ci się stało.

Nie mogłem choćby kupić nowego telefonu bez jej zdania. Nie miałem kluczy do własnego życia.

Kiedy ktoś w pracy zapytał, czemu nigdy nie przyprowadzam dziewczyny, zażartowałem:

– Bo mama mówi, iż żadna nie będzie mnie tak kochać jak ona.

Wszyscy się śmiali. Tylko ja nie.

Pewnego dnia odwiedziła mnie Magda — ta sama z liceum. Przyszła w interesach, jako przedstawicielka firmy, z którą współpracowaliśmy. Patrzyła na mnie, jakby widziała ducha.

– Nic się nie zmieniłeś, Tomek. przez cały czas mieszkasz z mamą?

Nie odpowiedziałem. Uśmiechnęła się smutno.

– Wiesz, ja też długo byłam sama. Ale w końcu zrozumiałam, iż trzeba przestać szukać matki w kobiecie.

Te słowa utkwiły mi w głowie jak cierń. Nie mogłem spać. Patrzyłem na śpiącą mamę w fotelu i myślałem, iż nigdy nie miałem własnego życia.

Od tamtego dnia coś się we mnie zmieniło, ale tylko na chwilę. Próbowałem się wyprowadzić — choćby oglądałem mieszkanie. Mama płakała. Mówiła, iż jak odejdę, to jej serce tego nie wytrzyma. Że umrze sama.

Zostałem.

Bo mam 40 lat i nie potrafię być synem bez matki. Nie potrafię być mężczyzną. Nie potrafię być wolny.

Czasem myślę, iż może już za późno. Że moje życie przegapiłem między talerzem zupy a wyprasowaną koszulą. Mama uśmiecha się, kiedy wracam z pracy, i mówi:

– Wiedziałam, iż wrócisz, syneczku. Świat nie jest dla ciebie.

A ja tylko kiwam głową. Bo może ma rację. Może rzeczywiście świat nie jest dla mnie.

To też może cię zainteresować:

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach:

Idź do oryginalnego materiału