Z życia wzięte. "Nie wierzyłam w wróżby, dopóki nie zobaczyłam, co zrobiły z moją mamą": O mało jej przez to nie straciłam

zycie.news 3 godzin temu

Karty, przepowiednie, duchy — to wszystko wydawało mi się bzdurą dla naiwnych.Aż do dnia, kiedy moja mama poszła do wróżki.I wszystko zaczęło się sypać.

Zaczęło się niewinnie.


Mama zawsze była ciekawska, lubiła nowości, a do tego ostatnio przeżywała trudny czas — rozstanie po 30 latach małżeństwa.Koleżanka namówiła ją na wizytę u „słynnej wróżki z Krakowa”.


– Dobrze ci zrobi, kochana, zobaczysz. Dowiesz się, co cię czeka – przekonywała.
Mama dała się namówić.

Wracając z tej wizyty, wyglądała jak ktoś, kto właśnie usłyszał wyrok.


– Coś się stało? – zapytałam, widząc jej bladość.


– Nie wiem, czy powinnam ci mówić – odpowiedziała cicho. – Ale wróżka powiedziała, iż ktoś z mojej rodziny niedługo umrze.

Zamarłam.


– Mamo, proszę cię, przecież to absurd!


– Mówiła, iż „kobieta z mojego domu” ma słabe serce…

Od tamtej pory zaczęło się piekło. Mama chodziła po lekarzach, badała się co tydzień, panikowała przy każdym ukłuciu w klatce piersiowej.

Nie spała po nocach, a ja razem z nią.


Codziennie powtarzała:


– To pewnie ja. Wróżka miała rację. Ja czuję, iż coś się zbliża.

Próbowałam ją uspokajać, rozmawiać, choćby się z nią kłóciłam. Ale im bardziej ją przekonywałam, iż to bzdura, tym bardziej się zapadała w tę obsesję.

Zaczęła unikać ludzi, wychodziła z domu tylko po zakupy.Nie chciała już spotkań, rozmów, uśmiechów. Tylko czekała.

Pewnego wieczoru dostałam telefon z nieznanego numeru.


– Pani matka źle się poczuła w sklepie. Zabraliśmy ją do szpitala – usłyszałam w słuchawce.
Zamarłam.


Serce, pomyślałam. Wróżka miała rację. Pędziłam do szpitala z drżącymi rękami.

Na szczęście okazało się, iż to tylko zasłabnięcie z przemęczenia i stresu.


Lekarz spojrzał na mnie surowo i powiedział:


– Pani matka ma zdrowe serce. Ale jeżeli przez cały czas będzie żyła w takim napięciu, to długo to nie potrwa.

Wracając do domu, postanowiłam działać. Znalazłam adres tej wróżki i pojechałam tam sama.
Kobieta witała mnie z uśmiechem.


– Ach, to pani jest córką tej pani z sercem. Czułam, iż wróci…


– Nie, nie wrócę – przerwałam ostro. – Ale chcę, żeby pani wiedziała, co pani zrobiła. Moja mama od miesiąca nie śpi, nie je i boi się własnego życia przez pani słowa.

Wróżka wzruszyła ramionami.


– Ludzie słyszą to, co chcą usłyszeć. Ja tylko odczytuję energie.


– Nie, pani niszczy ludzi – powiedziałam i wyszłam, trzaskając drzwiami.

Długo zajęło mi, żeby mamę z tego wyciągnąć.Zabrałam ją do mnie, zaczęłyśmy spacerować, rozmawiać, śmiać się. Z czasem zaczęła znowu żyć, jakby zrozumiała, iż żadne karty nie mają nad nami mocy.

Dziś, po roku, mama jest znów tą samą kobietą co kiedyś. Czasem śmieje się, iż „nawet wróżka nie przewidziała, iż wyjdzie z tego silniejsza”. A ja za każdym razem dziękuję losowi, iż jej wtedy nie straciłam.

Wróżka palnęła taką przepowiednię, iż aż się nogami nakryłem. Przez nią, o mały włos nie straciłam mamy.


Bo nie trzeba klątwy ani czarów, żeby kogoś zniszczyć — wystarczy jedno nieodpowiedzialne słowo.

Idź do oryginalnego materiału