Z życia wzięte. "Myślałam, iż spotkałam bratnią duszę": Do czasu, aż policja zapukała do drzwi

zycie.news 3 godzin temu

Był ciepły, uważny, słuchał mnie tak, jak nikt wcześniej. Po latach samotności miałam wrażenie, iż znalazłam bratnią duszę – kogoś, kto naprawdę mnie rozumie. Każdy dzień z nim wydawał się być darem. Śmialiśmy się, rozmawialiśmy do późnej nocy, planowaliśmy wspólne wakacje. Zaczęłam wierzyć, iż jeszcze można kochać i być kochaną.

Ale ta iluzja rozpadła się w jednej chwili. Pewnego popołudnia usłyszałam pukanie do drzwi. Kiedy je otworzyłam, stanęli przede mną policjanci. Ich poważne miny sprawiły, iż serce podeszło mi do gardła. Najpierw myślałam, iż chodzi o jakąś pomyłkę. A potem usłyszałam słowa, które zniszczyły wszystko: „Proszę pani, pański partner jest poszukiwany za oszustwa. Musi z nami pójść”.

Świat mi zawirował. On – ten czuły, dobry człowiek – nagle został brutalnie oderwany ode mnie i poprowadzony w kajdankach. Stałam w progu, nie mogąc uwierzyć w to, co widzę. Policja zaczęła przeszukiwać mieszkanie. Pytali mnie o dokumenty, konta, przelewy. Z każdą minutą docierało do mnie, iż całe nasze wspólne życie było kłamstwem.

Okazało się, iż byłam tylko pionkiem w jego grze. On nie kochał mnie naprawdę – byłam przykrywką, schronieniem, łatwowierną kobietą, która uwierzyła w bajkę o bratniej duszy. A teraz wszyscy sąsiedzi patrzyli na mnie z litością i niedowierzaniem. Czułam się upokorzona, oszukana, wykorzystana.

Kiedy zamknęły się za nimi drzwi, zostałam sama w pustym mieszkaniu. Cisza była ogłuszająca. Spojrzałam na jego rzeczy, które jeszcze rano były dla mnie symbolem bliskości, a teraz stały się dowodem zdrady i fałszu.

Zrozumiałam wtedy, iż najgorsza samotność to nie ta, gdy nie masz nikogo – ale ta, gdy wierzysz, iż masz bratnią duszę, a potem dowiadujesz się, iż wszystko było tylko złudzeniem.

Idź do oryginalnego materiału