Siedzę w miejscu, gdzie kiedyś stał nasz rodzinny dom. Wokół panuje cisza, tylko wiatr szumi wśród drzew. Dom, w którym dorastaliśmy, gdzie nasze życie toczyło się przez lata, został sprzedany. Została tylko pustka – w tym miejscu i w moim sercu. Mój brat, ten, któremu ufałam bezgranicznie, sprzedał go mimo obietnicy, iż będzie należał do nas obojga.
Po śmierci naszych rodziców dom stał się symbolem wszystkiego, co było dla nas ważne. To tu obchodziliśmy każde święta, to tu przeżywaliśmy euforii i smutki. Kiedy rodzice odchodzili, poprosili nas, byśmy dbali o ten dom, byśmy utrzymywali go jako miejsce, gdzie rodzina zawsze może się spotkać.
– „Będzie nasz, dzielimy go na pół” – powiedział Tomek, mój brat, tuż po pogrzebie mamy.
Zgodziłam się bez wahania. Tomek zawsze był dla mnie opoką. Starszy, bardziej stanowczy, zawsze wiedział, co robić. Wierzyłam, iż dotrzyma słowa.
Kilka miesięcy temu Tomek zadzwonił do mnie z niespodziewaną wiadomością.
– „Sprzedałem dom, Anka. Musiałem. Było za dużo kosztów, a ty i tak rzadko tu przyjeżdżałaś.”
Na chwilę zabrakło mi tchu. Jak mógł to zrobić? Jak mógł podjąć taką decyzję bez konsultacji ze mną? Przecież to był nasz dom. NASZ.
– „Tomek, jak mogłeś?! To nie była tylko twoja decyzja!” – krzyknęłam do słuchawki.
Jego odpowiedź była chłodna.
– „Anka, nie miałaś czasu, żeby się tym zajmować. Ja dbałem o wszystko, płaciłem rachunki, robiłem remonty. Musiałem to zrobić. Nie miałem wyboru.”
– „Nie miałeś wyboru? A co z obietnicą, iż będziemy go dzielić? Co z wolą rodziców?!”
– „Rodzice by zrozumieli. To był tylko dom, Anka. Trzeba było myśleć praktycznie.”
Jego słowa bolały bardziej niż cokolwiek, co usłyszałam w życiu. Jak mógł nazwać to miejsce „tylko domem”? Czy dla niego te wszystkie wspomnienia, które tam stworzyliśmy, nic nie znaczyły?
Kilka tygodni później dowiedziałam się, iż kupiec już rozpoczął przebudowę. Nasze stare meble zostały wyrzucone, ściany pomalowane, ogród przekształcony w parking. Dom, który był sercem naszej rodziny, przestał istnieć.
Spotkałam się z Tomkiem, żeby porozmawiać. Chciałam zrozumieć, dlaczego to zrobił. Ale jego spojrzenie było zimne.
– „Anka, to tylko miejsce. Rodzina to nie dom. jeżeli chcesz, możemy święta spędzić u mnie.”
– „Nie rozumiesz, Tomek. To nie chodzi o święta. To miejsce było częścią nas. A ty je po prostu sprzedałeś, jakby nic nie znaczyło.”
Wstałam i wyszłam, wiedząc, iż nie ma sensu dalej rozmawiać. Tomek podjął decyzję i nic nie mogło tego zmienić.
Teraz stoję tutaj, w miejscu, które kiedyś nazywałam domem. W głowie mam obrazy naszego dzieciństwa – mamy piekącej ciasta, taty naprawiającego samochód w garażu, nas bawiących się na podwórku. Czuję, jak łzy napływają mi do oczu. Tomek nie tylko sprzedał dom, ale i część mojego serca.
Nie wiem, czy kiedykolwiek mu to wybaczę. Wiem tylko, iż to miejsce już nigdy nie będzie nasze, a ja muszę nauczyć się żyć bez niego – i bez tej części mojego brata, którą straciłam na zawsze.